Konnie zeszła do pokoju wspólnego puchonów, by iść do biblioteki.
- Konnie - usłyszała głos swojego brata - Możemy pogadać?
- Pewnie - kiwnęła głową i poszła do dormitorium Dala.
Konnie weszła do pustego dormitorium. Usiadła na łóżku swojego brata, a on usiadł obok niej.
- Przepraszam - powiedziała, a Konnie zmarszczyła brwi - Zachowywałem się okropnie ostatnio. Zamiast cieszyć się twoim szczęściem to zachowałem się jak dupek. Przepraszam Konnie. Ja po prostu martwię się o ciebie, ale to raczej glupie wytłumaczenie.
- Wiem, że się martwiłeś, Dale, nic się nie stało - powiedziała.
- Nie wiem co się działo ze mną. Ja chyba się po prostu bałem, że on mi siostre zabierze - wyznał - Cieszę się twoim szczęściem, Konnie, ale jak Syriusz złamie ci serce to nie ręczę za siebie - Konnie się zaśmiała i szturchnęła go - No co? Chyba nie myślisz, że puścił bym to płazem.
- Nie, oczywiście, że nie - ponownie się zaśmiała.
- Zabierasz go do domu na święta? - zapytał - Rodzice by się na pewno ucieszyli. Liczą na to, że jesteście razem. Już mi trzy listy wysłali z tym pytaniem. Jeszcze raz przepraszam, Konnie.
- Przestań, Dale - szturchnęła go, a on przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Nie powiniem chyba tak łatwo oddać mojej młodszej siostry - powiedział po chwili namysłu, a Konnie posłała mu wściekłe spojrzenie.
- A ty? Chciałabyś mi może coś powiedzieć? - zapytała - Jakieś dziewczyny? - Dalowi zaczerwieniły się uszy.
- Ja nic nie ukrywam - powiedział podnosząc ręce do góry, a Konnie zmarszczyła brwi.
- Powiedz prawdę - powiedziała.
- No mówię przecież - założył ręce na piersi.
- I tak ci nie widzę - również założyła ręce na piersi, a Dale prychnął.
- To nie wierz - powiedział - Przecież bym ci powiedział.
***Konnie usiadła w fotelu, w pokoju jej i Syriusza. Przysunęła fotel bliżej stolika. Chciała skończyć portret Syriusza, który rysowała od paru dni, a ostatnio nie miała ani czasu, ani chęci na to. Syriusz miał szlaban, ale obiecał Konnie, że przyjdzie do niej od razu po szlabanie.
Konnie zdążyła skończyć rysunek Syriusza, a jego dalej nie było. Zaczynała się martwić, że coś mu się stało, albo nie chciał się z nią spotkać. Zaczęła juz przysypiać w fotelu, gdy Syriusz wszedł do pokoju.
- Nienawidzę tego Filcha - powiedział wkurzony - Przepraszam, że tak późno, ale Filch kazał mi czyścić każdą głupią rzecz w pokoju pamięci. - pocałował Konnie w usta.
- Zaczynałam się martwić - powiedziała i bardziej otuliła się kocem.
- Przepraszam, Konnie - powiedział czując wyrzuty sumienia - Heej, narysowałaś mnie. - Syriusz popatrzył na stolik i wziął do ręki rysunek, zachwycając się nim.
Konnie uśmiechnęła się widząc jak się cieszy na taką małą rzecz. Zasłoniła twarz dłońmi i cicho ziewnęła.
- Dobrze się czujesz? - zapytał z zmraszczonymi brwiami.
- Tak, jestem po prostu zmęczona - machnęła ręką, a Syriusz mimo to przyłożył dłoń do jej czoła.
- Jesteś rozpalona - powiedział cicho - Chodź, odprowadzę cię do dormitorium. Położysz się i odpoczniesz.
Syriusz zaprowadził Konnie pod pokój wspólny puchonów i wszedł do środka razem z nią.
- Masz od razu położyć się w łóżku, a jak usłyszę, że usłyszę, że z niego wyszłaś - pokiwał palcem, a ona się lekko uśmiechnęła. - Żałuję, że nie mogę tam z tobą wejść.
- Poradzę sobie, Syriusz - powiedziała.
- No dobrze - powiedział.
Syriusz pożegnał się z Konnie i poszedł do wieży gryffindoru. Wziął szybki prysznic i położył się w łóżku. Martwił się o nią. Wiercił się w łóżku, nie potrafiąc zasnąć.
- Czy ty się kiedyś przestaniesz wiercić? - Lunatyk odsłonił zasłony przy jego łóżku.
- Przepraszam, nie potrafię zasnąć - szepnął, a Remus machnął ręką i usiadł na łóżku Syriusza.
- Nie przejmuj się, ja też - westchnął.
Kiedyś gdy oboje nie potrafili spać w nocy często siedzieli tak razem i rozmawiali. Syriusz poczuł się tak jak wtedy. Poczuł się jak ten chłopiec z trzeciego roku.
- Co się dzieje, że nie potrafisz zasnąć? - zapytał.
- Martwię się o Konnie, dostała gorączki - powiedział, a Remus się lekko uśmiechnął.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek Syriusz Black będzie martwił się o kogoś, a nie tylko o siebie samego - wyznał, a Syriusz się zaśmiał.
- Przecież o was tez się martwię - powiedział szczerze.
- Jeśli jest to wyrażane przez słowo, kretyn lub idiota to martwisz się o nas cały czas - Syriusz ponownie się zaśmiał.
- Przestań, Lunatyku. Nie przywykłem do mówienia o tym - wyznał - Ale to nie zmienia faktu, że martwię się o was.
- Wiem, Syriuszu - Lupin uśmiechnął się - Otwierasz się bardziej dzięki niej.
- Czy ja wiem - mruknął.
- Kiedyś w życiu byś tego nie powiedział ani nie powiedziałbyś co cię martwi. Trzeba z ciebie to było wyciągać niemalże siłą. - powiedział - Dlatego cię kopałem, jak nie chciałeś powiedzieć.
- To bolało! Nawet nie widziałem, że ty masz tyle siły - oboje się zaśmiali - Może masz rację, Luniek.
CZYTASZ
Kwiat Konwalii | Syriusz Black
FanfictionKonwalia Douglas, jest puchonką kochającą zanurzyć się w świat literatury i odciąć się od świata rzeczywistego. Cierpi na bezsenność, a jej jedynym sposobem jest wymykanie się co wieczór do kuchni na gorąca herbatę z miodem, która potrafi ją ukoić...