Rozdział 14

1.3K 56 33
                                    

Dzień pierwszego meczu quidditcha nadszedł szybciej niż się tego spodziewali. Od rana Syriusz próbował uspokoić Jamesa, żeby się tak nie stresował.

- James ty się nawet tak twoim pierwszym meczem nie stresowałes - powiedział Syriusz przy śniadaniu.

Obaj mieli dwa nie ruszone tosty na talerzu, które zrobił im Remus. Syriusz nie potrafił nic przełknąć.

- Musicie coś zjeść - powiedział Remus.

- Nie jestem głodny - powiedział Syriusz i James w tym samym momencie.

- Będzie wam słabo na meczu i spadnięcie z mioteł - powiedział Remus.
***

Syriusz i James zjedli po jednym toście i ruszyli do szatni. Zanim jeszcze wyszli z szkoły Syriusz usłyszał głos za sobą. Odwrócił się i zobaczył Konnie, która szła do niego. Lekko się uśmiechnął.

- Chciałam tylko życzyć wam powodzenia - powiedziała z uśmiechem

- Nie dziękujemy żeby nie zapeszać -  powiedział Syriusz uśmiechając się lekko.

- Musze juz lecieć - powiedziała.

- Widzimy się po meczu, Konnie - uśmiechnął się, a ona kiwneła głową i zniknęła w tłumie.

Syriusz i James dotarli do szatni. Większość drużyny już tam była. Ubrali się w szaty do quidditcha.

- Zaraz zaczynamy - powiedział James klaszcząc w dłonie - Wiem, że dacie z siebie wszystko. Mamy znakomitym pałkarzy, znakomitego szukającego, wspaniałego obrońcę i bardzo dobrych ścigających. Jestem przekonana, że wygramy ten mecz.

Syriusz poklepał Jamesa po plecach. Razem wyszli z szatni. Ruszyli w kierunku boiska quidditcha. Na dworze było pochmurnie i wietrznie.

Kapitanowie podobali sobie ręce i wsiedli na miotły. Syriusz spojrzał na Marlene, a ona się lekko uśmiechnęła do niego. Gra się rozpoczęła. Puchoni naprawdę dobrze grali.

Konnie siedząc na trybunach się stresowała. Nie widziała komu ma kibicować. Grał jej brat i grał Syriusz. Obserwowała obu. Nigdy nie rozumiała dobrze gry w quidditcha. Obraz jej się zamazywał, gdy próbowała patrzeć na grę. Przyszła na mecz ze względu na swojego brata i ze względu na Syriusza.

- 10 punktów dla Gryffindoru - powiedział Frank Longbottom di mikrofonu.

Od razu Gryffindor zaczął krzyczeć i klaskać. Konnie zaczęła bawić się rękami.

- Spokojnie Konnie - powiedziała Tara, gdy widziała że w stronę jej brata leciał tłuczek, którego Dale odbił.

Konnie zaczęło się robić coraz zimniej na dworze. Zaczęła się już trochę trząść, ale dalej obserwowała mecz.

- 10 punktów dla Hufflepuff - krzyknął znowu Frank.

Konnie miała wrażenie, że od tego momentu gra się zaczynała robić ostrzejsza. Zdobywali punkty praktycznie na zmianę. W końcu szukający gryffindoru zdobył znicz.

- Wygrywa Gryffindor - krzyknął głośno Frank.

Konnie razem z Tarą szybki znalazła się na boisku. Pobiegły do Dala. Konnie rzuciła się na niego i przytuliła go.

- Wszystko w porządku? Nic ci się nie stało? - pytała.

- Wszystko dobrze, Konnie - powiedział - Nie przejmuj się - uśmiechnął się lekko.

Dale po chwili wrócił do drużyny, a Konnie pobiegła do Syriusza i również rzuciła się na niego i go przytuliła.

- Gratulacje - powiedziała.

-Dziękuję Konnie - uśmiechnął się szeroko, a Konnie odsunela się od niego.

Konnie cały wieczór spędziła w wieży gryffindoru, gdzie świętowali wygraną. Siedziała na kanapie między Syriuszem a Jamesem popijając piwo kremowe. Zastanawiała się skąd oni je teraz wytrzasnęli. Bawiła się z nimi bardzo dobrze.
***

Syriusz znowu obudził się cały zalany poten. Oddychał głęboko. Odgarnął mokre włosy z twarzy próbując wyrównać oddech. Ręce mu drżały. Miał kolejny koszmar. Cały się trząsł.

- Syriusz, w porządku? - usłyszał szept obok siebie. Wzdrygnął się.

- Wystraszyłeś mnie, Remus - powiedział przejeżdżając ręką po. Wilgotnych włosach.

- Przepraszam - mruknął - Miałeś kolejny koszmar? - zapytał, a Syriusz kiwnął głową. Remus cicho westchnął. - śniło ci się to co ostatnio?

- Tak - mruknął - Obudziłem cię?

- Mówiłeś przez sen. Prawie krzyczałeś, że ma cię zostawić - powiedział siadają na łóżku - Nie chcesz iść do McGonagall, porozmawiać z nią.

- Jest dobrze, Luniek - powiedział.

Syriusz czuł ból głowy, a ręce ciągle mu się trzęsły. Zasnął po drugiej. Ciągle się budził i spał nie spokojnie.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz