Syriusz kolejną noc nie potrafił zasnąć. Wstał cicho z łóżka i wziął pelerynę niewidkę i mapą huncwotow. Ubrał pelerynę niewidkę i wyszedł z dormitorium. Starał się iść cicho. Uważnie patrzył na mapę, żeby nie spotkać woźnego, jego kotki i nauczycieli.
Połaskotał gruszkę i wszedł do kuchni. Od razu wokół niego pojawiły się skrzaty patrząc na niego dużymi oczami. Poprosił o herbatę i oparł się o jeden stolik.
Wejście do kuchni ponownie się otworzyło, a w środka weszła niska blondynka, z lekko zadartym nosem.
- Przepraszam, nie widziałam, że ktoś tu jest - powiedziała i już chciała wychodzić, ale Syriusz ją zatrzymał.
- Nie wychodź - powiedział, a dziewczyna się odwróciła - Możesz tutaj zostać, ja zaraz wychodzę.
- Syriusz, prawda? Jestem Kornwalia - wyciągnęła do niego rękę, którą uścisnął.
- Ciekawe imię - powiedział, a Kornwalia się uśmiechnęła.
- Uznam to za komplement, dziękuję - powiedziała.
- Podać Pani to co zwykle? - zapytała jedna z Skrzatek.
- Poproszę - uśmiechnęła się.
- To co zwykle? Musisz tu często przychodzić - powiedział, a dziewczyna kiwnęła głową.
- Prawie co noc - powiedziała i podziękowała, gdy skrzata podawała jej herbatę z miodem.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Stwierdził, że ma piękny uśmiech.
- Jakim cudem nie złapał cię Filch? - założył ręce na piersi.
- Mam swoje sposoby - uśmiechnęła się delikatnie. - A ciebie?
- Powiedzmy, że też mam swoje sposoby - powiedział - Jesteś puchonką, prawda? - zapytał, a dziewczyna kiwnęła głową.
- Chodzimy razem na obronę przed czarną magią - powiedziała siadają na krześle.
- Więc stąd cię kojarzę - mruknął pod nosem - Co taka piękna dziewczyna jak ty robi tutaj w środku nocy?
- Cierpię na bez senność i przychodzę tu co noc - powiedziała gapią się na kubek żeby schować rumieńce na policzkach. - A ty?
- Mam podobny problem to ciebie - powiedział.
Syriusz wrócił dość późno do pokoju. Wszedł do pokoju i od razu chciał się wycofać widząc Jamesa stojącego z założonymi rękami.
- Gdzieś ty był? - zapytał.
- Byłem w kuchni - powiedział od razu Syriusz.
- Nie mogłeś nam zostawić karteczki? Obudziłem się i patrze, a ciebie nie ma w łóżku. Wstałem zobaczyłem, że mapy nie ma, mojej peleryny niewidki tez nie ma. Co ty sobie wyobrażasz, żeby tak wychodzić w środki nocy nie mówiąc nikomu - Syriusz stłumił śmiech.
- Masz rację, James, następnym razem napisze ci karteczkę, że wychodzę - powiedział Syriusz wymijając Jamesa.
- Możemy iść już spać? Syriusz wrócił, jest cały i zdrowy - powiedział Peter ziewając.
Syriusz położył się w łóżku, a James zgasił świece i sam się położył.
***Syriusz na lekcjach był ledwo żywy. Próbował z całych sił skupić się na lekcji, ale oczy same mu się zamykały. Burczało mu w brzuchu, bo zaspali na śniadanie. James, Remus i Peter też nie wyglądali najlepiej tego dnia.
Wrócili do dormitorium po lekcjach i od razu położyli się do łóżka.
- James! Syriusz! - obaj podskoczyli na łóżkach słysząc głos Marleny. - Nie wierzę, że James Potter zaspał na trening.
- Trening odwołany, dzisiaj nie dam rady - powiedział James, a w jego głosie dało się słyszeć zmęczenie.
Marelena westchęła cicho i wyszła z pokoju. Wróciła jednak po niespełna piętnastu minutach.
- Co wam jest? Upiliście się? - Marlena usiadła na łóżku Syriusza.
- Ciężką noc mieliśmy. - powiedział James i spojrzał na Syriusza.
- Już cię przepraszałem, James - mruknął Syriusz.
- Mogło ci się coś stać - powiedział głośniej James.
- James to jest Hogwart, nic by mi się nie stało, co najwyżej dostał bym szlaban, ale nic więcej. Nie musisz grać roli mojej matki i się tym tak przejmować! - prawie krzyknął.
- Myślisz, że nie przejąłem się tym naprawdę? Cholera Syriusz! Wyszedłeś sobie tak o w środku nocy i nic nie powiedziałeś, może i nic by ci się nie stało, bo masz rację to jest Hogwart, ale przez chwilę pomyśl o kimś innym niż tylko o sobie - Syriusz zamrugał parę razy na słowa Jamesa.
- Myślisz, że myślę tylko o sobie? - Syriusz wstał z łóżka.
- Ostatnio myślisz tylko o sobie - potwierdził jego słowa.
- Uspokójcie się - powiedział Remus również wstając.
- Dajcie mi spokój! - Syriusz wyszedł z pokoju z trzaskiem drzwi.
- Syriusz - usłyszał głos Marleny.
- Chce być sam - powiedział i ruszył w strone obrazu.
Nacisnął na obraz i wyszedł z pokoju wspólnego. Nie widział gdzie chce, więc chodził bez celu po zamku.
Usiadł ja schodach w miejscu gdzie przechodzi mało uczniów.
- Cześć - usłyszał głos za sobą.
Odwrócił się.
- O to ty - powiedział widząc Kornwalię.
- Co tu tak siedzisz? - zapytała siadając obok niego.
- Chciałem pobyć chwilę sam - oparł brodę na kolanie.
- Co się stało? Wyglądasz na smutnego - zapytała przyglądając się jego twarzy.
- Nic takiego, pokłóciłem się z przyjacielem, o głupotę - powiedział i przeczesał włosy palcami.
- Na pewno się szybko pogodzicie, ty i James nie umiecie żyć bez siebie - powiedziała, a on na nią spojrzał z ukosa.
- Błagam cię, jesteście nierozłączni, wszędzie chodzicie razem, to że poznaliśmy się wczoraj to nie znaczy, że nic o tobie nie wiem - powiedziała, a zmarszczył brwi - Matko, przepraszam, to nie miało zabrzmieć jakbym cię śledziła, po prostu kto by was nie znał i.. Chyba powinnam się już zamknąć - na jej policzkach pojawiły się rumience.
- Nie odebrałem tego jakbyś mnie śledziła - powiedział od razu.
- przepraszam - wymamrotała - powinnam zacząć uważać co mówię.
- Całkiem zabawne to było - powiedział, a jej policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone ze wstydu.
CZYTASZ
Kwiat Konwalii | Syriusz Black
FanfictionKonwalia Douglas, jest puchonką kochającą zanurzyć się w świat literatury i odciąć się od świata rzeczywistego. Cierpi na bezsenność, a jej jedynym sposobem jest wymykanie się co wieczór do kuchni na gorąca herbatę z miodem, która potrafi ją ukoić...