Syriusz i James wrócili z treningu quidditcha. Syriusz był wykończony. Miał wrażenie, że ma w ogóle czasu dla swojej dziewczyny. Dlatego każdą wolną chwilę chciał spędzac z Konnie. Nie widział jednak, że ucierpiał na tym jego najlepszy przyjaciel.
- Syriusz pomógłbyś mi jutro? - zapytał James składając sweter.
- Jutro obiecałem Konnie spacer - powiedział, a James westchnął.
- Oczywiście - mruknął pod nosem.
- O co ci chodzi? - zapytał Syriusz wstając łóżka i patrząc na Jamesa. Okularnik odwrócił się do niego.
- Nie obraź się stary, wiesz, że uwielbiam Konnie, ale zacząłeś nas olewać dla niej - powiedział James.
- Nie olewam was - powiedział Syriusz zakładając ręce na piersi. James prychnął.
- Ostatnie ciągle słyszymy tylko nie mogę spotykać się z Konnie. Syriusz nie spędzamy już czasu tak jak kiedyś w czwórkę - powiedział James.
- Wy też tak sądzicie tak? - zapytał odwracając się do Remusa i Petera, którzy spojrzeli na siebie.
- No wiesz - zaczął Remus.
- Nie wierzę - powiedział Syriusz wyrzucając ręce w powietrze - Dobrze wiecie, że w tym roku nie mam kiedy spotkać się z Konnie, a ona jest moją dziewczyną i nie chciałabym jej stracić.
- Ale nas już możesz stracić, tak? - powiedział James juz głośniej - Już cię nie obchodzimy bo masz Konnie?
- Nie, James! - Syriusz podniósł głos - Nic nie rozumiesz.
- Nie rozumiem bo co? Bo od trzeciego roku Lily mnie odtrąca i nie chce ze mną być? Nawet gdybym był z Lily nie olewał bym was. Nie olewałbym ciebie!
- To nie moja wina, że nie mamy czasu, żeby spędzić z Konnie wystarczająco czasu! - krzyknął.
- Ty nie rozumiesz, że mi ciebie cholera brakuje! Kiedyś chodziliśmy wszędzie razem, a teraz nie spędzamy ze sobą czasu! Mam tego dość! - krzyknął James i przetarł twarz dłońmi - Nie mam ochotę juz na rozmowę. Ide już spać.
James położył się w łóżku. Syriusz też to zrobił. Ciągle buzowała w nim złość, która po chwili przerodziła się w smutek. Zazwyczaj nie chodzili spać pokłóceni. Syriusz juz zapomniał jak bardzo nienawidzi się z Jamesem kłócić.
Syriusz obudził się cały zalany potem. Przetarł twarz dłońmi. Miał ją mokrą od łez. Wstał z łóżka, żeby napić się wody. Zakręciło mu się w głowie i wylądował na ziemi uderzając plecami o łóżku.
- Syriusz, w porządku? - usłyszał głos, ale wszystko widział jak przez mgłe, a uszach mu szumiło - To ja.
Miał nadzieję, że to James, ale to był Remus. James patrzył na wszystko z łóżka. Remus pomógł wstać Syriuszowi, a gdy tylko czarnowłosy wstał znowu zakręciło mu się w głowie. Remus pomógł mu usiąść na łóżko. Przyłożył rękę do czoła Syriusza.
- Położ się, Syriusz - powiedział - Pete, zmocz jakąś szmatkę, koszulkę cokolwiek.
Peter od razu pobiegł do łazienki. Wrócił od pokoju i podał Remusowi mokrą szmatkę. Położył ją na głowie Syriusza.
Syriusz znowu zasnął. Rozejrzał się pokoju, ale nikogo w nim nie zastał. Ściągnął szmatkę, z jego czoła. Nie pamiętał nic co się stało w nocy. Wygramolił się z łóżka. Bolało go całe ciało. Wziął dresy i czarną bluzę i poszedł do łazienki. Wziął szybko prysznic.
Spojrzał w lustro. Był blady, a oczy mam podkrążone. Przetarł twarz dłońmi. Był zmęczony.
***- Jak się czujesz? - zapytał Remus, gdy wrócili do dormitorium.
- Gdzie James? - zapytał od razu Syriusz.
- Poszedł na boisko quidditcha - powiedział Remus - Jak się czujesz? Lepiej już.
- Tak, tak - mruknął siadając na swoim łóżku.
- Co ci się śniło? - zapytał Peter - Starsznie krzyczałeś.
- Ja nie pamiętam - jego głos drżał.
- Nic, a nic nie pamiętasz? - zapytał Remus i usiadł obok Syriusz - Krzyczałeś, że ma zostawisz Jamesa. To było strasznie, Łapa. Nie raz byliśmy przy tobie gdy miałeś koszmar, ale tak jeszcze nigdy nie było.
- James jest bardzo zły? - zapytał Syriusz. Jedyne o czym myślał to, o Jamesie.
- Jest mi raczej przykro niż jest zły - powiedział Remus.
- Ja nie chciałem - głos mu się załamał.
- Wiemy i James też to wie - powiedział Remus.
***James wszedł do dormitorium. Syriusz wstał z łóżka. Chciał z nim porozmawiać, ale James go wyminął i wszedł do łazienki.
- Daj mu chwilę, Syriusz - powiedział Remus, a Syriusz westchnął.
James wyszedł z łazienki. Był tam o wiele dłużej niż zwykle. Miał czerwone policzki od prysznica i zaczerwienione oczy.
- James - zaczęła Syriusz.
- Chodź Peter - powiedział Remus ciągnąc Petera za rękę - Niech to sobie wyjaśniają sami.
Peter i Remus wyszli z pokoju, a Syeiusz spojrzał z powrotem na Jamesa.
- Przepraszam - powiedział, a jego głos się załamał.
- Ja też - powiedział James - To było glupie co zrobiłem.
- Nie, nie było - powiedział Syriusz, któremu oczy zaszły łzami - Miałeś rację, wiesz o tym. Nie spędzam z tobą wystarczająco czasu. Przepraszam, ja.. Nie chciałem... Ja przepraszam.
Po policzku Syriusza spłynęła łza, którą od razu wytarł. James przytulił Syriusza.
- Ja cię po prostu nie chce stracić - powiedział James, któremu głos zaczął się łamać. Pociągnął nosem.
- Nie stracisz - powiedział cicho.
- Przepraszam, że nie zrobiłem nic z nocy. Ja po prostu byłem w szoku - zaczął i odsunął się trochę od Syriusza.
- Krzyczałem twoje imię - powiedział ocierając policzki - Remus mi powiedział. Ja nie wiem co mi się śniło, James. Ja nic nie pamiętam.
***James i Syriusz po chwili wyszli z dormitorium. Na kanapie siedziała Konnie, Lily, Remus i Peter. Od razu spojrzeli w ich stronę.
- Pogodziliście się? - zapytał Remus.
- Tak - powiedzieli w tym samym czasu.
- Nareszcie - mruknął Remus.
Syriusz usiadł obok Konnie na kanapie.
- Dobrze się czujesz? Remus i Peter mówili co się stało w nocy - powiedziała.
- Już jest dobrze, kochanie - powiedział Syriusz i pocałował ją w głowę przyciągając do siebie.
CZYTASZ
Kwiat Konwalii | Syriusz Black
FanfictionKonwalia Douglas, jest puchonką kochającą zanurzyć się w świat literatury i odciąć się od świata rzeczywistego. Cierpi na bezsenność, a jej jedynym sposobem jest wymykanie się co wieczór do kuchni na gorąca herbatę z miodem, która potrafi ją ukoić...