Rozdział 51

697 44 16
                                    

Syriusz i James wrócili z treningu quidditcha. Syriusz był wykończony. Miał wrażenie, że ma w ogóle czasu dla swojej dziewczyny. Dlatego każdą wolną chwilę chciał spędzac z Konnie. Nie widział jednak, że ucierpiał na tym jego najlepszy przyjaciel.

- Syriusz pomógłbyś mi jutro? - zapytał James składając sweter.

- Jutro obiecałem Konnie spacer - powiedział, a James westchnął.

- Oczywiście - mruknął pod nosem.

- O co ci chodzi? - zapytał Syriusz wstając łóżka i patrząc na Jamesa. Okularnik odwrócił się do niego.

- Nie obraź się stary, wiesz, że uwielbiam Konnie, ale zacząłeś nas olewać dla niej - powiedział James.

- Nie olewam was - powiedział Syriusz zakładając ręce na piersi. James prychnął.

- Ostatnie ciągle słyszymy tylko nie mogę spotykać się z Konnie. Syriusz nie spędzamy już czasu tak jak kiedyś w czwórkę - powiedział James.

- Wy też tak sądzicie tak? - zapytał odwracając się do Remusa i Petera, którzy spojrzeli na siebie.

- No wiesz - zaczął Remus.

- Nie wierzę - powiedział Syriusz wyrzucając ręce w powietrze - Dobrze wiecie, że w tym roku nie mam kiedy spotkać się z Konnie, a ona jest moją dziewczyną i nie chciałabym jej stracić.

- Ale nas już możesz stracić, tak? - powiedział James juz głośniej - Już cię nie obchodzimy bo masz Konnie?

- Nie, James! - Syriusz podniósł głos - Nic nie rozumiesz.

- Nie rozumiem bo co? Bo od trzeciego roku Lily mnie odtrąca i nie chce ze mną być? Nawet gdybym był z Lily nie olewał bym was. Nie olewałbym ciebie!

- To nie moja wina, że nie mamy czasu, żeby spędzić z Konnie wystarczająco czasu! - krzyknął.

- Ty nie rozumiesz, że mi ciebie cholera brakuje! Kiedyś chodziliśmy wszędzie razem, a teraz nie spędzamy ze sobą czasu! Mam tego dość! - krzyknął James i przetarł twarz dłońmi - Nie mam ochotę juz na rozmowę. Ide już spać.

James położył się w łóżku. Syriusz też to zrobił. Ciągle buzowała w nim złość, która po chwili przerodziła się w smutek. Zazwyczaj nie chodzili spać pokłóceni. Syriusz juz zapomniał jak bardzo nienawidzi się z Jamesem kłócić.

Syriusz obudził się cały zalany potem. Przetarł twarz dłońmi. Miał ją mokrą od łez. Wstał z łóżka, żeby napić się wody. Zakręciło mu się w głowie i wylądował na ziemi uderzając plecami o łóżku.

- Syriusz, w porządku? - usłyszał głos, ale wszystko widział jak przez mgłe, a  uszach mu szumiło - To ja.

Miał nadzieję, że to James, ale to był Remus. James patrzył na wszystko z łóżka. Remus pomógł wstać Syriuszowi, a gdy tylko czarnowłosy wstał znowu zakręciło mu się w głowie. Remus pomógł mu usiąść na łóżko. Przyłożył rękę do czoła Syriusza.

- Położ się, Syriusz - powiedział - Pete, zmocz jakąś szmatkę, koszulkę cokolwiek.

Peter od razu pobiegł do łazienki. Wrócił od pokoju i podał Remusowi mokrą szmatkę. Położył ją na głowie Syriusza.

Syriusz znowu zasnął. Rozejrzał się pokoju, ale nikogo w nim nie zastał. Ściągnął szmatkę, z jego czoła. Nie pamiętał nic co się stało w nocy. Wygramolił się z łóżka. Bolało go całe ciało. Wziął dresy i czarną bluzę i poszedł do łazienki. Wziął szybko prysznic.

Spojrzał w lustro. Był blady, a oczy mam podkrążone. Przetarł twarz dłońmi. Był zmęczony.
***

- Jak się czujesz? - zapytał Remus, gdy wrócili do dormitorium.

- Gdzie James? - zapytał od razu Syriusz.

- Poszedł na boisko quidditcha - powiedział Remus - Jak się czujesz? Lepiej już.

- Tak, tak - mruknął siadając na swoim łóżku.

- Co ci się śniło? - zapytał Peter - Starsznie krzyczałeś.

- Ja nie pamiętam - jego głos drżał.

- Nic, a nic nie pamiętasz? - zapytał Remus i usiadł obok Syriusz - Krzyczałeś, że ma zostawisz Jamesa. To było strasznie, Łapa. Nie raz byliśmy przy tobie gdy miałeś koszmar, ale tak jeszcze nigdy nie było.

- James jest bardzo zły? - zapytał Syriusz. Jedyne o czym myślał to, o Jamesie.

- Jest mi raczej przykro niż jest zły - powiedział Remus.

- Ja nie chciałem - głos mu się załamał.

- Wiemy i James też to wie - powiedział Remus.
***

James wszedł do dormitorium. Syriusz wstał z łóżka. Chciał z nim porozmawiać, ale James go wyminął i wszedł do łazienki.

- Daj mu chwilę, Syriusz - powiedział Remus, a Syriusz westchnął.

James wyszedł z łazienki. Był tam o wiele dłużej niż zwykle. Miał czerwone policzki od prysznica i zaczerwienione oczy.

- James - zaczęła Syriusz.

- Chodź Peter - powiedział Remus ciągnąc Petera za rękę - Niech to sobie wyjaśniają sami.

Peter i Remus wyszli z pokoju, a Syeiusz spojrzał z powrotem na Jamesa.

- Przepraszam - powiedział, a jego głos się załamał.

- Ja też - powiedział James - To było glupie co zrobiłem.

- Nie, nie było - powiedział Syriusz, któremu oczy zaszły łzami - Miałeś rację, wiesz o tym. Nie spędzam z tobą wystarczająco czasu. Przepraszam, ja.. Nie chciałem... Ja przepraszam.

Po policzku Syriusza spłynęła łza, którą od razu wytarł. James przytulił Syriusza.

- Ja cię po prostu nie chce stracić - powiedział James, któremu głos zaczął się łamać. Pociągnął nosem.

- Nie stracisz - powiedział cicho.

- Przepraszam, że nie zrobiłem nic z nocy. Ja po prostu byłem w szoku - zaczął i odsunął się trochę od Syriusza.

- Krzyczałem twoje imię - powiedział ocierając policzki - Remus mi powiedział. Ja nie wiem co mi się śniło, James. Ja nic nie pamiętam.
***

James i Syriusz po chwili wyszli z dormitorium. Na kanapie siedziała Konnie, Lily, Remus i Peter. Od razu spojrzeli w ich stronę.

- Pogodziliście się? - zapytał Remus.

- Tak - powiedzieli w tym samym czasu.

- Nareszcie - mruknął Remus.

Syriusz usiadł obok Konnie na kanapie.

- Dobrze się czujesz? Remus i Peter mówili co się stało w nocy - powiedziała.

- Już jest dobrze, kochanie - powiedział Syriusz i pocałował ją w głowę przyciągając do siebie.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz