Rozdział 62

586 40 20
                                    

Ostatnie tygodnie były jedynie ciągłym stresem i sleńczeniem nad książkami. Nawet Syriusz i James wzięli się ostro do powtórzeń. Jednak Konnie i Syriuszowi udało się znaleźć mieszkanie. Nie mogli się doczekać aż się wprowadzają. Lily i James też postanowili ze sobą zamieszkać.

Syriusz odetchnął z ulgą po OWUTEMach. Kamień spadł z jego serca. Jednak czuł pustkę. Widział, że za chwilkę będzie musiał opuścić szkołę. Zakończy naukę w Hogwarcie. Pamiętał jak dopiero zaczynał naukę, a teraz ją kończy. Ze szkoły miał najwięcej wspomnień. Dokładnie pamięta jak poznał Jamesa, Remusa i Petera. Jak poznał Konnie. To nigdy nie ucieknie z jego pamięci. To zawsze będzie w jego sercu.

Dzień przed wyjazdem z Hogwartu Syriusz pakował kufer, tak samo jak jego przyjaciele. Żaden z nich się nie odezwał. W dormitorium panowała cisza, jaka dawno tam nie panowała. W ich dormitorium zawsze było słychać rozmowy i śmiechy. Na pewno byli ze wszystkich najgłośniejsi. O każdym ich żarcie mówił cały Hogwartem. Z zamyśleń wyrwało ich stukanie w drzwi.

- Pani Profesor - powiedział James zdziwiony, że Minerwa McGonagall weszła do ich dormitorium.

- Panowie, Profesor Dumbledore prosi was do siebie - powiedziała - Chodźcie za mną.

Chłopcy spojrzeli po sobie i wyszły za profesor McGonagall. Zeszli do pokoju wspólnego gdzie czekały Lily, Konnie, Astrid i Marlena. Wyszli z pokoju wspólnego i poszli do gabinetu Dumbledor'a.

- Dobry wieczór - powiedział dyrektor - Zapewne jesteście ciekawi dlaczego was tutaj wzywam o tej porze. Długo was obserwowałem. Jesteście bardzo dobrymi czarodziejami, dlatego chciałbym wam zaproponować dołączenie do Zakonu Feniksa. Jest tajne stowarzyszenie stworzone by walczyć z Voldemortem. Przemyślcie to oczywiście.

- Zgadzam się - powiedział od razu James.

- Ja też - powiedział Syriusz.

Nikt z nich nie odmówił. Dumbledore uśmiechnął się. Po krótkiej rozmowie z Dumbledore'm jak to będzie wyglądało wróciło do dormitorium. Dziewczyny siedziały na łóżkach chłopaków, a oni wciąż się pakowali.

- Nie mogę w to uwierzyć - powiedział James, a głos mu się załamał - To będzie nasza ostatnia noc.

Syriusz usiadł na łóżku i objął Konnie ramieniem. Przyciągnął ją do siebie pocałował w głowę, widząc, że w oczach ma łzy.

- Nie wierzę, że to tak szybko minęło - powiedział Remus - Ja dalej pamiętam jak bardzo mnie irytowaliście na pierwszym roku.

- Wychodziłeś gdzieś co miesiąc i nic nam nie mówiłeś! Musieliśmy pytać gdzie poszedłeś - powiedział Syriusz.

- Ale nie sto razy - mruknął Remus - Ty mnie denerwowałeś najbardziej, Syriusz.

- I ze wzajemnością, przyjacielu - powiedział Syriusz.

- Nie będziemy się kłócili w ostatni dzień - powiedział James - Pamiętam jak już drugiego dnia się pokłóciliście. O głupotę.

- Godzinę siedział w łazience - powiedział Remus - Bo musiał ułożyć włosy - mówiąc to przedrzeźnił głos Syriusza, a wszyscy się zaśmiali.

- Będę za tym tęsknić - powiedziała James, który ledwo powtrzymywał się od płaczu.

- Oj nie rycz, James - powiedział Remus podchodząc do Jamesa.

- Zawsze będziemy z tobą - powiedział Syriusz wstając.

- Przecież będziemy się widywać - powiedział Peter.

- Ale to nie będzie to samo - powiedział - Na Merlina. Miałem nie płakać.

Przyciągnął swoich przyjaciół do siebie zamykając ich w uścisku. Syriusz poczuł łzy w oczach. Zaczął mrugać, żeby się ich pozbyć. W uścisku stali długo.

- Ja chce tu zostać - mruknął James kiedy odsunęli się od siebie. Otarł łzy z twarzy.

Syriusz usiadł na łóżku i objął Konnie w talli. Położył dłoń na jej ramieniu.

Spać położyli się naprawdę późno. Chcieli docenić ostatnie chwile spędzone w Hogwarcie. Rano spętnie zbierali się do wyjścia. Syriusz nie chciał opuszczać Hogwartu. Zeszli do Wielkiej Sali na śniadanie. Syriusz dokładnie pamiętał jak się gubili na pierwszym roku nie mogąc znaleźć sal.
***

Podróż pociągiem do Londynu wydawała się Syriuszowi męcząca i długa. Nie pamiętał kiedy ostatnio mu się tak wszystko dożyło. Wokół nich panowała smętna atmosfera. Nie mieli nawet ochoty żartować. Syriusz wyszedł z pociągu i od razu poczuł uderzenie gorąca, mimo, że już zapadł wieczór.

- Ale spotkamy się szybko? - zapytał James.

- Możesz przyjść o każdej porze, James, przecież wiesz - powiedział Syriusz i przytulił Jamesa.

- Przecież zobaczą się już jutro - powiedziała Lily stając obok Konnie.

- Daj im się nacieszyć, przecież tak długo się nie będą widzieć - powiedziała Astrid.

- Te parę godzin to dla nich za dużo - powiedziała Konnie patrząc jak Syriusz ściska Remusa, a James Petera.

- Ledwo oddycham, Rogacz - powiedział Peter, a James poluzował uścisk.

- Idziemy już Konnie? Musimy jeszcze po rzeczy iść do ciebie - powiedział Syriusz.

Konnie kiwnęła głową i przytuliła Lily, a potem Astrid.

- Bądźcie grzeczni i opiekuj się nim - powiedział James przytulając Konnie, a blondynka się zaśmiała.

- Poradzimy sobie, James - powiedziała.

- W to nie wątpię.

Konnie przytuliła Remusa i Petera i razem z Syriuszem teleportowała się do domu Konnie.

- Nareszcie w domu - powiedział Syriusz wchodząc do środka ich mieszkania.

Mieszkanie nie było duże. Miał dwa pokoje, kuchnie połączoną z salonem i małą łazienkę. Syriusz uśmiechnął się szeroko i przyciągnął Konnie do siebie kładąc ręce na jej talii. Syriusz złączył ich usta razem, a Konnie pogłębiła pocałunek. Po chwili znaleźli się w ich sypialni.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz