Rozdział 9

372 80 49
                                    

HUNTER

Dziś gramy najważniejszy mecz w tym sezonie. Jako kapitan drużyny powinienem być całkowicie skupiony, a tymczasem przez kolejną noc z rzędu praktycznie nie zmrużyłem oka. Odkąd Josie się do nas wprowadziła, źle sypiam. Mój mózg działa na pełnych obrotach, wspominając wszystkie nasze razy, pocałunki i rozmowy. To wszystko jest takie pojebane. Mam wspaniałą i cholernie piękną dziewczynę, a zamiast tego rozpamiętuję byłą, która w dodatku mnie nie chce. Czuję się trochę tak, jakbym ją zdradzał. Nie radzę sobie z tym wszystkim, a minęły dopiero dwa tygodnie. Teraz kiedy muszę ją codziennie oglądać, z dnia na dzień mam coraz większy mętlik w głowie. Jeszcze kilka tygodni temu bez zastanowienia zwierzyłbym się siostrze, teraz jednak mam obawy, że mogłaby wygadać się Natalie. Wiem, że chciała dobrze i martwiła się o przyjaciółkę, ale czuję, że nie mogę jej w pełni ufać. Oddaliliśmy się od siebie bardziej, niż kiedykolwiek i kompletnie nie wiem jak odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Przez ostatnie kilka dni unikałem siostry jak ognia. Wracałem do domu późnym wieczorem, żeby przypadkiem nie chciała ze mną pogadać o tym, co się dzieje. Widzę, że ją też to męczy. Zanim jednak porozmawiam z Harper, muszę sobie poukładać w głowie cały ten bałagan. Nie chcę zrezygnować z Natalie, bo bardzo ją kocham, ale nie mogę już dłużej udawać, że niczego nie czuję do Josie. Ta dziewczyna działa na mnie jak narkotyk i z każdym dniem uzależniam się od niej coraz bardziej. Przez ostatni tydzień zachowywała się wobec mnie i mojej siostry wyjątkowo uprzejmie. Starała się jak mogła poskromić swój temperament i nie atakowała nas swoimi złośliwymi komentarzami. Coraz ciężej jest mi trzymać ją na dystans, gdy widzę ją taką skruszoną i niepewną siebie. Pod tym względem bardzo zmieniła się od zeszłego roku.

Ostatni raz sprawdzam, czy wszystko spakowałem i zasuwam sportową torbę. Zerkam jeszcze w lustro na wypadek, gdybym miał natknąć się na Josie. Nie wyglądam najgorzej, chociaż muszę przyznać, że miewałem lepsze czasy. Włosy zaczesałem jak zwykle do tyłu. Pod oczami mam cienie, ale nic dziwnego, skoro od dłuższego czasu nie przespałem spokojnie ani jednej nocy. Nie goliłem się od trzech dni, ale w sumie nawet lubię swój zarost, więc na razie nie zamierzam niczego z nim robić. Schodzę na dół i zastaję przy wyspie kuchennej mamę oraz Mike'a.

– Cześć synu. Jadłeś już śniadanie? – pyta mnie mama.

– Tak, wstałem dziś wcześniej i zrobiłem sobie tosty, jak jeszcze spaliście – odpowiadam i zarzucam torbę na ramię. – Wpadniecie na mecz?

– Niestety nie damy rady. Lecę w interesach do Los Angeles i przy okazji zabieram waszą mamę na weekend, żeby trochę się rozerwała.

Nasza mama jest grafikiem komputerowym. Pracuje z domu i odkąd jej pracownica poszła na urlop macierzyński, ledwo wyrabia się ze zleceniami. Podziwiam ją, że przy takim nawale pracy znajduje czas dla nas, dla Mike'a, a nawet swojej przyjaciółki Emily.

– Jasne, nie ma sprawy. – Podchodzę do mamy i całuję ją w policzek. – Bawcie się dobrze. My tu sobie poradzimy.

– Dzięki, skarbie. Powodzenia, dajcie im dziś popalić – mówi i przytula mnie mocno.

– Skopcie im dupy, Hunter – dodaje z uśmiechem Mike, klepiąc mnie po ramieniu.

– Się wie. Na razie – odpowiadam, po czym wychodzę z domu.

Pogoda jest dzisiaj wyjątkowo paskudna. Od rana pada deszcz i bardzo wieje. Kątem oka dostrzegam na podjeździe swoją siostrę. Stoi przy samochodzie, pocierając dłońmi ramiona, żeby się rozgrzać.

– Czemu nie poczekałaś na mnie w domu? Na dworze jest przecież strasznie zimno – mówię i otwieram pilotem drzwi, żeby mogła już wejść do środka, zanim dotrę do samochodu.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz