Rozdział 7

414 87 64
                                    

HARPER

Następnego ranka budzi mnie rozlegający się w pokoju dzwonek telefonu. Za pierwszym razem go ignoruję, jednak po chwili znów zaczyna dzwonić, doprowadzając mnie tym do szału. Zaspana wciskam zieloną słuchawkę, po czym przykładam smartfon do ucha.

– Halo? – odzywam się głosem zachrypniętym od snu.

Otwieram jedno oko i spoglądam na widok za oknem, żeby rozeznać, która jest mniej więcej godzina. Wzdycham z irytacją, gdy uświadamiam sobie, że dopiero, co wschodzi słońce. Nie jestem fanką wylegiwania się w łóżku do południa, ale drugi dzień z rzędu budzę się o tak wczesnej porze. Nie ukrywam, że chętnie pospałabym dziś dłużej, korzystając z tego, że jest niedziela.

– Cześć... Obudziłam cię? – W słuchawce wybrzmiewa głos Natalie.

– Skądże, przecież wiesz, że uwielbiam wstawać równo z pianiem koguta – ironizuję, opadając z powrotem na kołdrę.

– Przepraszam, nie mogłam spać... Masz ochotę na kawę?

Słysząc jej przybity głos, całkowicie się wybudzam. Siadam po turecku na łóżku, zastanawiając się, czy jej kiepski nastrój ma związek z wczorajszym koncertem.

– Wszystko w porządku, Nat? – dopytuję.

– Trochę posprzeczałam się z twoim bratem, muszę się komuś wygadać. Znajdziesz dla mnie chwilę?

– Oczywiście, będę gotowa za pół godziny. Do zobaczenia! – Kończę połączenie i pędem ruszam do łazienki.

Biorę szybki prysznic, po czym robię sobie delikatny makijaż, podkreślam oczy tuszem do rzęs, a na usta nakładam błyszczyk. Ubieram się w pierwsze lepsze ciuchy, które wpadną mi w ręce. Gdy jestem już gotowa, spoglądam na zegarek i upewniam się, że zostało mi jeszcze trochę czasu.

W oczekiwaniu na przyjaciółkę, moje myśli mimowolnie wędrują do Kaidena. Zastanawiam się, skąd wziął się jego akcent, co lubi robić w wolnym czasie. Czy mieszka na kampusie, czy tak jak Josie codziennie dojeżdża na uczelnię? Nagle przypominam sobie o papierowej serwetce, którą wczoraj wepchnął mi w dłonie. Wyciągam ją z kurtki i ostrożnie rozwijam. Znajduje się na niej numer telefonu, a pod spodem starannym pismem napisane jest zdanie:

To, co z tą randką? Może jednak mógłbym cię jakoś przekonać? :)

Uśmiecham się pod nosem i chowam serwetkę z powrotem do kieszeni. Jeśli faktycznie tak bardzo chce się ze mną umówić, będzie musiał się bardziej postarać.

Równo po trzydziestu minutach, dostaję wiadomość od Natalie, że czeka na mnie przy samochodzie. Biorę z krzesła torebkę oraz przewieszony przez oparcie płaszcz, po czym zbiegam na dół.

– Wychodzisz gdzieś, Harper? Nie jadłaś nawet śniadania. – Słyszę dobiegający z kuchni głos mamy, gdy przemierzam hol.

– Zjem z Natalie na mieście. Wrócę później, pa! – Żegnam się z nią i wybiegam na zewnątrz.

Gdy zmierzam do białej hondy Accord zaparkowanej na podjeździe, zaczynam żałować, że nie wzięłam żadnego szalika. Mimo że zapowiada się słoneczny dzień, poranek jest wyjątkowo chłodny. W chwili, gdy zauważam przyjaciółkę, uśmiecham się do niej szeroko. Natalie, co prawda odwzajemnia mój uśmiech, ale nie sięga on oczu.

– Huntera nie ma w domu? – pyta Natalie, spoglądając na puste miejsce parkingowe.

– Nie wiem, chyba nie. Jeszcze go dziś nie widziałam – zastanawiam się na głos, po czym całuję ją na przywitanie w policzek.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz