Rozdział 64

224 62 36
                                    

HARPER

Raz za razem wybrzmiewają w mojej głowie słowa, które padły z ust Kaidena. W chwili, kiedy dociera do mnie ich znaczenie, czuję się, jakby ktoś mnie spoliczkował. Nie wierzę... Po prostu nie wierzę, że posunął się tak daleko. Do czego jeszcze będzie zdolny, żebym tylko łyknęła jego kolejne kłamstwa?

Po raz ostatni rzucam mu gniewne spojrzenie, a następnie odwracam się na pięcie i bez słowa ruszam w kierunku werandy. Po chwili słyszę za sobą kroki, a sekundę później czuję na nadgarstku ucisk jego palców. Odwraca mnie twarzą do siebie i wpatruje się we mnie zdezorientowanym wzorkiem.

– Nie słyszałaś tego, co powiedziałem? – pyta podniesionym głosem, ściskając mnie jeszcze mocniej za nadgarstek.

Bez zastanowienia mu się wyrywam, walcząc ze sobą, żeby nie przywalić mu w głowę obcasem, który trzymam w drugiej dłoni. Należałoby mu się.

– Słyszałam – odpowiadam drżącym głosem. Czuję pod powiekami łzy, z którymi tak zawzięcie walczę. Mam ochotę się rozpłakać, sama już nie wiem, czy ze złości, czy z bezsilności...

– I co? Nic nie powiesz? – Na jego twarzy z każdą kolejną sekundą maluje się coraz większa irytacja.

W odpowiedzi kręcę tylko głową. Boję się, że gdybym miała się teraz odezwać, głos mógłby odmówić mi posłuszeństwa. To niemal cud, że jeszcze się nie rozpłakałam. Mam wrażenie, że dzisiejsza noc całkowicie mnie przytłoczyła. Jestem smutna i wściekła, a do tego czuję ogromne zmęczenie.

– Kurwa! Przecież tego właśnie chciałaś, czyż nie?! – Kaiden jako pierwszy traci nad sobą panowanie. Gdy patrzy na mnie rozgniewanymi zielonymi oczami, coś we mnie pęka.

– Czego, Kaiden?! – Wyrzucam do góry ręce, a pojedyncza łza spływa mi po zmarzniętym policzku. – Czego, kurwa chciałam?! Tego, żebyś traktował mnie jak zabawkę? Żebyś za moimi plecami mówił, że gówno cię obchodzę, a potem kłamał mi prosto w oczy, twierdząc, że chciałeś mnie chronić?! Czego ty ode mnie chcesz? Chcesz mnie przelecieć i zostawić? Na to się z nią umówiłeś? – Ostatnie słowo wypowiadam szeptem, nie mając już więcej sił krzyczeć.

– C-co? – Słyszę w odpowiedzi. W sekundzie gniew znika z jego twarzy, zastąpiony inną emocją, której nie jestem w stanie odczytać. – Naprawdę tak o mnie myślisz, że chcę cię tylko przelecieć? Boże, Harper... Za kogo ty mnie masz?

– Sama zadaję sobie to pytanie po dzisiejszym wieczorze – mówię to, co pierwsze przychodzi mi na język, ale wcale tego nie żałuję. Taka jest prawda, mam wrażenie, że wcale go nie znam i że ukrywa przede mną dużo więcej, niż sądziłam.

– Jak możesz tak mówić? Przecież wszystko, co się między nami wydarzyło było zajebiście prawdziwe! Zaprosiłaś mnie do swojej rodziny na pieprzone święta!

– Tak, a ty po powrocie postanowiłeś udawać, że się nie znamy – tłumaczę lakonicznie.

– Byłem zajęty, Harps. – Wyciąga do mnie rękę, ale natychmiast się odsuwam. Przez krótką chwilę zastyga w bezruchu, po czym opuszcza ją bezwładnie.

– Właśnie o tym mówię, Kaiden. W ogóle cię nie znam. Nigdy mi niczego nie tłumaczysz, a jedynie mówisz „pracowałem" albo „byłem zajęty" i żądasz ode mnie, żebym to zaakceptowała. Za to, kiedy ty chcesz się ze mną zobaczyć, to po prostu przyjeżdżasz, nie zważając na to, czy ja jestem zajęta. Traktujesz mnie jak swoją odskocznię od obowiązków, nie jak dziewczynę...

– To nie tak... – zaczyna, ale uciszam go gestem dłoni.

– Daj mi skończyć. Oszukałeś mnie wiele razy, więc nie dziw się, że nie wierzę w twoje „kocham cię". Kłamstwo przychodzi ci wyjątkowo łatwo, Kaiden, a ja nie mam pieprzonego wykrywacza w oczach, żeby wiedzieć, kiedy mówisz prawdę.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz