HUNTER
Co za paradoks, całkiem niedawno nie chciałem nawet nic słyszeć na temat rodzeństwa, a teraz jestem w stanie myśleć tylko o tym, żeby fasolce w brzuchu mojej mamy nie stało się nic złego. W międzyczasie zdążyłem się już oswoić z myślą, że będę mieć rodzeństwo i kiedy dziś uświadomiłem sobie, że mogę je stracić, zajebiście spanikowałem. Zaraz po tym, jak pogotowie zabrało mamę do szpitala, a ja zostałem w domu sam, rozsiadłem się na schodach i płakałem prawie godzinę, zanim wróciła Harper.
Spoglądam kątem oka na siostrę, a moje kąciki mimowolnie wędrują ku górze. Kaiden gładzi ją po włosach i od czterdziestu minut nawet nie drgnął, żeby tylko było jej wygodnie. Skąd ja to znam... Kilka razy przeszło mi przez myśl, żeby napisać do Natalie, ale w końcu zrezygnowałem z tego pomysłu. Sam nie wiem, czy po wczorajszym, życzyłbym sobie tutaj jej obecności.
Siedzimy w poczekalni od dobrych kilku godzin, nie wiedząc co z mamą ani maluchem. Mam już wstać, żeby poszukać kogoś, kto mógłby udzielić nam jakichkolwiek informacji, ale z sali wychodzi facet w średnim wieku. Ma na sobie biały kitel oraz stetoskop, zakładam więc, że to lekarz prowadzący. Podchodzi do nas, obrzucając każdego z nas po kolei przelotnym spojrzeniem.
– Wszyscy jesteście rodziną? – pyta bezbarwnym głosem. Na jego piersi zauważam tabliczkę z imieniem „Jim".
– Tak, jestem narzeczonym Rose, a to są jej dzieci. – Mike wskazuje na mnie i Harper. – Co z nią... i z dzieckiem?
– Oboje mają się dobrze, ale pana narzeczona dostała silnego krwotoku, przez co straciła sporo krwi. Będziemy musieli zrobić pani Rose więcej badań, żeby ustalić, co było tego przyczyną, dlatego zostanie u nas przez najbliższe dwa tygodnie.
Wszyscy oddychamy z ulgą na tę wiadomość. Napięcie, które towarzyszyło mi, odkąd przekroczyłem próg szpitala, rozpłynęło się momentalnie w powietrzu.
– Możemy zobaczyć się z mamą? – wyrywa się Harper, zanim sam zdążę o to zapytać.
– Oczywiście, ale nie siedźcie u niej zbyt długo. Wasza mama potrzebuje odpoczynku. – Kąciki lekarza unoszą się delikatnie ku górze, po raz pierwszy od rozpoczęcia rozmowy. – Pierwsze drzwi na prawo.
Dziękuję mu skinieniem głowy i podążam za Harper, która zdążyła już wystrzelić do przodu, jak z procy. Gdy wchodzimy do sali, do moich nozdrzy od razu dociera delikatny metaliczny zapach. Mama siedzi pod kołdrą, oparta o wezgłowie. Jest poprzypinana do aparatury monitorującej akcję serca. Z jej twarzy zniknął cały koloryt, a mimo to pogodnie się do nas uśmiecha. Przełykam rosnącą w gardle gulę i siadam na krześle znajdującym się tuż przy jej łóżku. Harper staje za mną, opierając ręce na moich barkach.
– Narobiłyście nam z fasolką niezłego stracha. – Posyłam mamie krzywy uśmiech, po czym chwytam ją za bladą jak ściana dłoń. – Jak się czujesz?
– Z fasolką? – Mama odpowiada mi gromkim śmiechem.
– Dopóki nie znamy płci dziecka, to po prostu fasolka.
Siostra przewraca oczami i kręci z niedowierzaniem głową, ale mam to w dupie.
– Właściwie, to poznałam dziś płeć dziecka przy okazji jednego z badań – odzywa się po chwili, na co rozszerzam tylko oczy.
– Żartujesz?! – Siostra piszczy tuż przy moim uchu, wystawiając na próbę moje bębenki. – Mów, mamo! Umieramy z Hunterem z ciekawości.
– To chłopczyk. – Jej błękitne oczy błyszczą ze wzruszenia. – Będziecie mieć brata.
CZYTASZ
Don't Deserve You Tom 1
Roman d'amourPierwszy tom trylogii „Don't Let You Go". Ten, kto choć raz nie miał złamanego serca, tak naprawdę nigdy nie doświadczył miłości. Osiemnastoletnia Harper Evans ma jasno określony cel co do swojej przyszłości. Jej największe marzenie o studiowaniu n...