Rozdział 2

590 102 114
                                    

HUNTER

Gdy się na nią gapię, wszystkie myśli wyparowują mi z głowy. Nie rozmawialiśmy od czasu, gdy Josie postanowiła zbić moje serce na kwaśne jabłko. A teraz jak gdyby nigdy nic patrzy na mnie swoimi wielkimi, miodowymi oczami. To wystarczy, żeby nogi mi zmiękły. Kurwa, ależ ona jest piękna. Wiem, że nie powinienem tego przyznawać, bo zrobiła ze mnie największego idiotę w historii, ale nie można jej odmówić urody. Czarne, błyszczące włosy sięgające aż do pasa falują lekko na wietrze. Zatrzymuję wzrok na jej szczupłych dłoniach, w których trzyma kask, a mój niemoralny umysł od razu wychwytuje wspomnienie, kiedy robiła nimi różne sprośne rzeczy. Jakby czytając mi w myślach, Josie uśmiecha się do mnie zmysłowo, a ja czuję, że robię się czerwony jak burak.

– Więc? Od teraz będziemy rodziną? – pyta swobodnie, ale za dobrze ją znam, by się na to nabrać. Mimo luźnego tonu dostrzegam na jej twarzy cień zdenerwowania.

– W twoich snach, Josie. – Moja siostra piorunuje ją wzrokiem, krzyżując ramiona na piersi. – Mam nadzieję, że masz na tyle oleju w głowie, żeby trzymać się z daleka od naszego domu. Przeprowadź się na kampus czy gdzie tam chcesz, jak dla mnie możesz zamieszkać nawet pod mostem. Gówno mnie to obchodzi.

Kątem oka zauważam, że facet, z którym tu przyjechała, uśmiecha się pod nosem na słowa Harper. Nie wiem, kim jest ta dziewczyna, ale z pewnością nie przypomina mojej siostry. Przez ułamek sekundy w oczach Josie błyszczy konsternacja, jakby sama nie mogła uwierzyć, że te słowa wypłynęły z ust Harper. Szybko odzyskuje rezon, jej usta wykrzywiają się w złośliwym uśmieszku.

– Ależ skarbie, wtedy nie byłoby takiej frajdy. Mam nadzieję, że macie już dla mnie gotowy pokój – milknie na moment, uważnie obserwując nasze reakcje. Po chwili dodaje, jeszcze bardziej z siebie zadowolona – jeśli nie sprosta moim wymaganiom, może zechcesz odstąpić mi swój? W pokoju Huntera czułabym się odrobinę nieswojo.

Gotuję się we mnie ze złości. Jakim cudem może być aż tak obojętną? Jakby to wszystko, co razem przeżyliśmy, było dla niej wyłącznie zabawą. Nie wierzę, że nasz związek nic dla niej nie znaczył. Z drugiej strony, nikt nie potrafiłby tak zajebiście udawać. Zerkam ukradkiem na siostrę. Wpatruje się we mnie wyraźnie zmartwiona, co jeszcze bardziej wzmaga mój gniew. Dobija mnie myśl, że Josie zrobiła jej tyle świństw, a ja tak łatwo dałem się jej zmanipulować, zakochując się w niej, jak jakiś kundel. Byłem zajebiście naiwny, ale koniec z tym.

– Harper, wsiadaj do samochodu – mówię spokojnie, aczkolwiek stanowczo. Siostra spogląda na mnie z niedowierzaniem, wyraźnie oburzona, ale w końcu odpuszcza i znika z pola widzenia. Upewniwszy się, że siedzi w samochodzie i nie usłyszy moich kolejnych słów, podchodzę do Josie, tak blisko, że dzielą nas tylko centymetry. – Koniec przedstawienia, trzymaj się od nas z daleka. Nie żartuję Josie, nie tylko ty potrafisz być suką. – Wymierzam palec w jej klatkę piersiową, a następnie dodaję jeszcze ciszej: – pieprzyłem cię tyle razy, że też znam twoje słabości i jeśli nie weźmiesz sobie do serca moich słów, przekonasz się o tym na własnej skórze.

Na koniec przeszywam ją najgroźniejszym spojrzeniem, na jakie mnie stać. Jej umysł pracuje na najwyższych obrotach, zapewne planując, jak się na mnie odegrać. Pieprzyć to. Zniosę wszystko, byle moja siostra nie musiała już przez nią płakać. Odwracam się na pięcie, nie dając jej czasu na reakcję i wchodzę do samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Przez przednią szybę obserwuję, jak podchodzi do niej ciemnowłosy chłopak i szepcze coś na ucho. Chwyta ją delikatnie za łokieć i prowadzi do motocykla. Kurwa, wielki anioł stróż się znalazł.

– Nie wiem, co takiego jej powiedziałeś, ale chyba w życiu nie widziałam jej tak poruszonej. Nie sądziłam nawet, że demony mogą odczuwać jakiekolwiek emocje.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz