Rozdział 22

297 72 13
                                    

HARPER

Wewnątrz jest wyjątkowo przytulnie. Ściany pomalowane są na biało-beżowy kolor, a od połowy ozdabia je sztukateria. Do poszczególnych pomieszczeń prowadzą białe przeszklone drzwi. Wszędzie jest mnóstwo kwiatów i obrazów wiszących na ścianach. To miejsce w ogóle nie przypomina szpitala, raczej dom spokojnej starości. Zerkam ze zdziwieniem na Kaidena, ale ten wzrusza tylko ramionami. Na powitanie wychodzi nam czarnoskóra kobieta, od której emanuje mnóstwo energii. Uśmiecha się od ucha do ucha.

– Kaiden! – woła radosnym tonem – Bałam się, że już do nas nie dotrzesz. Wszyscy byliby bardzo zawiedzeni.

– Przepraszam Holly, mieliśmy lekką obsuwę – odpowiada uprzejmie. – Poznaj moją przyjaciółkę Harper. – Przedstawia mnie i kładzie rękę na mojej talii.

– Dzień dobry, bardzo mi miło. – Wyciągam dłoń do kobiety.

– Mnie również – odpowiada, obdarzając mnie życzliwym uśmiechem. – Ty też rysujesz?

– O nie – śpieszę z odpowiedzią. – Niestety nie posiadam takiego talentu, przyjechałam tylko do towarzystwa.

– Ależ to cudownie, nasi podopieczni zawsze chętnie poznają nowe osoby – mówi. Ma bardzo przyjemny dla ucha, melodyjny głos. Chciałoby się jej słuchać godzinami.

Wchodzimy na salę, w której większość miejsca zajmują krzesła i sztalugi. Drewniany parkiet połyskuje lekko. Całą jedną ścianę zajmują okna, wpuszczające do środka subtelne, pomarańczowe światło z zewnątrz. Widok robi wrażenie, zwłaszcza teraz o zachodzie słońca. Na reszcie ścian wiszą obrazy i rysunki, jak się domyślam, są to prace podopiecznych. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie ośrodki rehabilitacyjne. Można się tu poczuć jak w domu. Począwszy od Holly, wszystko w tym budynku emanuje ciepłem i dobrą energią. Na krzesłach siedzą osoby w różnym wieku. Są tu dzieci, nastolatkowie, a także dorośli. Kaiden przedstawia mnie, witając się z każdym z osobna. Znowu zachowuje się jak zupełnie inna osoba, nie ma śladu po jego gniewnym spojrzeniu i niezadowolonym grymasie, którym częstował mnie godzinę temu. Każdego obdarza dobrodusznym uśmiechem, a jego głos jest wyjątkowo łagodny. Przemawia przez niego troska, a ja zastanawiam się, która z jego twarzy jest maską, a która z jego osobowości należy faktycznie do niego. Stoję w kącie, nie bardzo wiedząc, co ze sobą począć. Czuję się tu trochę zagubiona. Jedna z dziewczyn mniej więcej w moim wieku chyba zauważa moje zakłopotanie, bo podchodzi do mnie i zaczyna mnie zagadywać.

– Cześć, jestem Sandra. – Wyciąga do mnie rękę. Ma krótkie czarne włosy i duże błękitne oczy. Jest trochę niższa ode mnie i bardzo drobna – Jesteś dziewczyną Kaidena?

– Miło mi – odpowiadam, ujmując jej dłoń. Jej uścisk jest bardzo słaby, przez co od razu przypominam sobie, gdzie jestem. – Nie, jestem tylko jego przyjaciółką – kontynuuje, uśmiechając się do niej przyjaźnie.

– Całe szczęście! – Wzdycha z ulgą. Po jej minie stwierdzam, że jest wyraźnie rozbawiona. – Czyli mam jeszcze u niego szanse. – Zaczyna się śmiać, a po chwili do niej dołączam.

W normalnych okolicznościach byłabym pewnie zazdrosna, tak jak byłam w przypadku Olivii, jednak łapię się na tym, że nie odczuwam wobec Sandry żadnych negatywnych emocji. Może dlatego, że gdzieś głęboko w podświadomości jej współczuję, wyobrażając sobie, przez co przeszła.

Kaiden odnajduje mnie wzrokiem i wpatruje się we mnie intensywnie, a po chwili na jego twarzy pojawia się tajemniczy uśmiech. Puszcza do mnie oczko i wychodzi na środek sali.

– Przedstawiłem wam już swoją przyjaciółkę Harper, jednak nie powiedziałem, z jakiej okazji mi towarzyszy – mówi Kaiden, a w jego zielonych oczach błyszczy rozbawienie. – No więc Harper będzie dziś naszą modelką. Na dzisiejszych zajęciach będziemy ją rysować, lub malować, co kto woli. Technikę pozostawiam do wyboru wam.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz