HARPER
Nie zasługuję na ciebie.
Jego słowa nieustannie wybrzmiewają echem w mojej głowie, sprawiając, że z każdym uderzeniem serca, coraz bardziej zapadam się w sobie. Od samego początku czułam, że Kaiden coś przede mną ukrywał. A mimo to dałam się nabrać na jego przeszywające spojrzenie, czułe gesty i słodkie słówka, którymi tak wprawnie mydlił mi oczy.
Jednak nie to w tym wszystkim jest najgorsze.
Złamane serce nie ma w tej chwili znaczenia. Liczy się mój wizerunek, który w przeciągu kilkudziesięciu sekund runął z ostatniego piętra wieżowca na sam dół, uderzając z impetem o asfalt.
Uchylam nieco szybę, czując, że znów zaczyna brakować mi tlenu. Doskonale znam to uczucie. Od kolejnego ataku paniki dzielą mnie raptem sekundy. Zjeżdżam na pobocze i gaszę silnik. Otwieram drzwi, a gdy do środka wpada powiew mroźnego powietrza, witam je z wielką ulgą.
Oddycham głęboko raz, potem drugi. Zaciskam na moment powieki, ale natychmiast tego żałuję, kiedy przed oczami pojawia się widok mojego brata i jego przepełnionego niedowierzaniem spojrzenia, gdy zerkał to na mnie, to na telefon. Potrząsam głową, usiłując wyrzucić to wspomnienie z pamięci.
Z rozmyślań wyrywa mnie dźwięk rezerwy paliwa. W tej samej chwili zdaję sobie sprawę, że bezcelowe jeżdżenie wokół Portland nie jest żadnym rozwiązaniem. Do głowy przychodzi mi tylko jedna osoba, która może mi pomóc. Jednak zanim zerwę tatę w środku nocy z łóżka, muszę się uspokoić i upewnić, że nie wybuchnę płaczem, gdy tylko usłyszę jego głos.
Po przejechaniu kilkunastu mil, w oddali dostrzegam kolorowy neon, informujący o stacji benzynowej. Zjeżdżam z autostrady i parkuję samochód przy dystrybutorze.
Na zewnątrz jest zimno i ciemno. Ciężkie krople deszczu uderzają o szybę, tworząc jeszcze bardziej depresyjną aurę. Cóż, nawet pogoda zdaje się podzielać mój podły nastrój.
Rozglądam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym zarzucić na swoją cienką sukienkę. Na tylnym siedzeniu zauważam szarą bluzę z kapturem, należącą do mojego brata. Bez wahania narzucam ją na siebie i zerkam przelotnie we wsteczne lusterko, tylko po to, by utwierdzić się w przekonaniu, że wyglądam jak wrak człowieka. Po starannie wykonanym makijażu pozostało jedynie wspomnienie. Spuchnięte, szare oczy są pozbawione blasku, maluje się w nich pustka, ta sama, którą od kilku dni noszę w swoim zbolałym sercu.
Zakładam na głowę kaptur, licząc, że może ukryje pod nim swój opłakany stan, po czym wysiadam z samochodu. Muszę wyglądać jak idiotka, krocząc przez opustoszały parking w niebotycznie wysokich szpilkach, małej czarnej z frędzlami rodem z lat dwudziestych oraz męskiej, sportowej bluzie.
Pięć minut później, po tym jak zatankowałam i zapłaciłam za paliwo, siedzę z powrotem za kierownicą, wpatrując się w wyświetlacz telefonu, który powoli wraca do życia. Obiecuję sobie w duchu, że nie otworzę i nie odsłucham żadnej wiadomości, która pojawi się na ekranie.
Biorę głęboki wdech, po czym wybieram numer taty. Po trzech sygnałach, ciągnących się w nieskończoność, do moich uszu dociera jego zaspany głos.
– Harper, skarbie? Wiesz, która jest godzina? Wszystko u ciebie w porządku?
Oddycham z ulgą, słysząc zaskoczenie. To oznacza, że Hunter nie zdążył jeszcze do niego zadzwonić. Całe szczęście.
– Cześć tato... – milknę na moment, czując, że łamie mi się głos. Boże, ależ za nim tęskniłam. – Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale zastanawiam się, czy mogę do ciebie przyjechać. Nie bardzo mam co ze sobą zrobić i...
Nim zdążę dokończyć, przerywa mi w połowie zdania:
– Oczywiście, że możesz. Tylko zastanawia mnie, dlaczego nie bawisz się teraz na balu. Coś się stało, skarbie?
– Tak. Nie – wzdycham. – Nie do końca, po prostu chciałabym się z tobą zobaczyć. – Uświadomiwszy sobie, jak żałośnie to brzmi, dodaję pośpiesznie: – Jestem już w drodze, powinnam być u was za niecałe cztery godziny.
– Dobrze, czekamy z Kate na ciebie. Kocham cię, jedź ostrożnie.
– Do zobaczenia niedługo.
Rozłączam się, niezdolna powiedzieć słowa więcej i znów wybucham histerycznym płaczem. Wyłączam telefon, żeby nie rozpraszał mnie podczas jazdy i mając pełny bak, ruszam w kierunku Vancouver. Dom ojca od zawsze był moją bezpieczną przystanią, mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Że ukryję się tam przed całym światem, dopóki nie pozbieram się do kupy.
***
Cześć wszystkim!
Zapraszam na moją powieść z gatunku New Adult. Jest to mój debiut, dlatego będę wdzięczna za wszelkie uwagi. Mam nadzieję, że historia przypadnie Wam do gustu ❤️Jak wrażenia po przeczytaniu prologu?
CZYTASZ
Don't Deserve You Tom 1
RomancePierwszy tom trylogii „Don't Let You Go". Ten, kto choć raz nie miał złamanego serca, tak naprawdę nigdy nie doświadczył miłości. Osiemnastoletnia Harper Evans ma jasno określony cel co do swojej przyszłości. Jej największe marzenie o studiowaniu n...