Prolog

989 130 76
                                    

HARPER

Nie zasługuję na ciebie.

Jego słowa nieustannie wybrzmiewają echem w mojej głowie, sprawiając, że z każdym uderzeniem serca, coraz bardziej zapadam się w sobie. Od samego początku czułam, że Kaiden coś przede mną ukrywał. A mimo to dałam się nabrać na jego przeszywające spojrzenie, czułe gesty i słodkie słówka, którymi tak wprawnie mydlił mi oczy.

Jednak nie to w tym wszystkim jest najgorsze.

Złamane serce nie ma w tej chwili znaczenia. Liczy się mój wizerunek, który w przeciągu kilkudziesięciu sekund runął z ostatniego piętra wieżowca na sam dół, uderzając z impetem o asfalt.

Uchylam nieco szybę, czując, że znów zaczyna brakować mi tlenu. Doskonale znam to uczucie. Od kolejnego ataku paniki dzielą mnie raptem sekundy. Zjeżdżam na pobocze i gaszę silnik. Otwieram drzwi, a gdy do środka wpada powiew mroźnego powietrza, witam je z wielką ulgą.

Oddycham głęboko raz, potem drugi. Zaciskam na moment powieki, ale natychmiast tego żałuję, kiedy przed oczami pojawia się widok mojego brata i jego przepełnionego niedowierzaniem spojrzenia, gdy zerkał to na mnie, to na telefon. Potrząsam głową, usiłując wyrzucić to wspomnienie z pamięci.

Z rozmyślań wyrywa mnie dźwięk rezerwy paliwa. W tej samej chwili zdaję sobie sprawę, że bezcelowe jeżdżenie wokół Portland nie jest żadnym rozwiązaniem. Do głowy przychodzi mi tylko jedna osoba, która może mi pomóc. Jednak zanim zerwę tatę w środku nocy z łóżka, muszę się uspokoić i upewnić, że nie wybuchnę płaczem, gdy tylko usłyszę jego głos.

Po przejechaniu kilkunastu mil, w oddali dostrzegam kolorowy neon, informujący o stacji benzynowej. Zjeżdżam z autostrady i parkuję samochód przy dystrybutorze.

Na zewnątrz jest zimno i ciemno. Ciężkie krople deszczu uderzają o szybę, tworząc jeszcze bardziej depresyjną aurę. Cóż, nawet pogoda zdaje się podzielać mój podły nastrój.

Rozglądam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym zarzucić na swoją cienką sukienkę. Na tylnym siedzeniu zauważam szarą bluzę z kapturem, należącą do mojego brata. Bez wahania narzucam ją na siebie i zerkam przelotnie we wsteczne lusterko, tylko po to, by utwierdzić się w przekonaniu, że wyglądam jak wrak człowieka. Po starannie wykonanym makijażu pozostało jedynie wspomnienie. Spuchnięte, szare oczy są pozbawione blasku, maluje się w nich pustka, ta sama, którą od kilku dni noszę w swoim zbolałym sercu.

Zakładam na głowę kaptur, licząc, że może ukryje pod nim swój opłakany stan, po czym wysiadam z samochodu. Muszę wyglądać jak idiotka, krocząc przez opustoszały parking w niebotycznie wysokich szpilkach, małej czarnej z frędzlami rodem z lat dwudziestych oraz męskiej, sportowej bluzie.

Pięć minut później, po tym jak zatankowałam i zapłaciłam za paliwo, siedzę z powrotem za kierownicą, wpatrując się w wyświetlacz telefonu, który powoli wraca do życia. Obiecuję sobie w duchu, że nie otworzę i nie odsłucham żadnej wiadomości, która pojawi się na ekranie.

Biorę głęboki wdech, po czym wybieram numer taty. Po trzech sygnałach, ciągnących się w nieskończoność, do moich uszu dociera jego zaspany głos.

– Harper, skarbie? Wiesz, która jest godzina? Wszystko u ciebie w porządku?

Oddycham z ulgą, słysząc zaskoczenie. To oznacza, że Hunter nie zdążył jeszcze do niego zadzwonić. Całe szczęście.

– Cześć tato... – milknę na moment, czując, że łamie mi się głos. Boże, ależ za nim tęskniłam. – Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale zastanawiam się, czy mogę do ciebie przyjechać. Nie bardzo mam co ze sobą zrobić i...

Nim zdążę dokończyć, przerywa mi w połowie zdania:

– Oczywiście, że możesz. Tylko zastanawia mnie, dlaczego nie bawisz się teraz na balu. Coś się stało, skarbie?

– Tak. Nie – wzdycham. – Nie do końca, po prostu chciałabym się z tobą zobaczyć. – Uświadomiwszy sobie, jak żałośnie to brzmi, dodaję pośpiesznie: – Jestem już w drodze, powinnam być u was za niecałe cztery godziny.

– Dobrze, czekamy z Kate na ciebie. Kocham cię, jedź ostrożnie.

– Do zobaczenia niedługo.

Rozłączam się, niezdolna powiedzieć słowa więcej i znów wybucham histerycznym płaczem. Wyłączam telefon, żeby nie rozpraszał mnie podczas jazdy i mając pełny bak, ruszam w kierunku Vancouver. Dom ojca od zawsze był moją bezpieczną przystanią, mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Że ukryję się tam przed całym światem, dopóki nie pozbieram się do kupy.

***
Cześć wszystkim!
Zapraszam na moją powieść z gatunku New Adult. Jest to mój debiut, dlatego będę wdzięczna za wszelkie uwagi. Mam nadzieję, że historia przypadnie Wam do gustu ❤️

Jak wrażenia po przeczytaniu prologu?

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz