Rozdział 33

268 64 22
                                    

HARPER

– Który to miesiąc? – zagaduję mamę, gdy wracamy do domu.

Nie zniosę już dłużej tej grobowej ciszy. Po tym, jak Josie i Hunter opuścili restaurację, atmosfera zrobiła się jeszcze gęstsza. Modliłam się, żeby to nieszczęsne śniadanie dobiegło już końca i żebyśmy mogli stamtąd wyjść.

– Czternasty tydzień – odpowiada przygaszonym głosem, nie odrywając oczu od szyby. – Wyznaczyli mi termin porodu na ósmego maja.

– W dzień matki? Macie wyczucie – próbuję zażartować, ale po ich minach widzę, że wcale nie jest im do śmiechu.

– Dlaczego, do jasnej cholery zareagowaliście w taki sposób? – odzywa się Mike, po raz pierwszy od chyba dwóch godzin. Zaciska palce na kierownicy z taką siłą, że kłykcie mu bieleją. – Sprawiliście nam ogromną przykrość... Gdybym wiedział, że tak to się skończy...

– Właśnie w tym problem, Mike! – przerywam mu głośniej, niż bym chciała. Odwraca się do mnie w tym samym momencie, co mama. Wzdycham cicho i próbuję kontynuować nieco spokojniej. – Jak mogliście oboje sądzić, że zareagujemy inaczej? Dopiero, co zaczęliśmy się oswajać z waszą przeprowadzką i zaręczynami, a tu kolejna niespodzianka... I to jaka niespodzianka! Nie wydaje wam się, że najpierw powinniście poinformować o tym naszą trójkę, zanim ogłosicie to reszcie świata? W dodatku co wam odbiło z tą restauracją? Przeżywacie jakiś kryzys wieku średniego, czy co?

Mama wymienia z Mikiem wymowne spojrzenia, więc unoszę ręce w geście rezygnacji i odwracam wzrok na szybę. Zaczynam odczuwać coraz większą irytację, mam też żal do mojego brata i Josie, że postanowili mnie tu z nimi zostawić. Powinni być przy tej rozmowie, zamiast tego muszę usprawiedliwiać ich porywcze zachowanie, kiedy oni zapewne świetnie się bawią.

– Po prostu zabraliście się za to wszystko od dupy strony... Postawcie się na naszym miejscu, jesteśmy już praktycznie dorośli, a wy wyskakujecie nam z jakimś rodzeństwem. Nawet nie będę miała wam jak pomóc, będąc kilkaset mil od domu. Zaskoczyliście nas i nie chodzi mi o nowinę z dzieckiem a o to, w jaki sposób postanowiliście nam o tym powiedzieć. To było bardzo nie na miejscu.

Dostrzegam na ich twarzach poczucie winy, Mama zamyka oczy na dłuższą chwilę, zapewne chcąc ułożyć sobie w głowie to, co ma do powiedzenia.

– Przepraszam, masz rację. Postawiliśmy was w niezręcznej sytuacji i może faktycznie nie powinniśmy mówić wam tego przy Emily oraz Natalie, ale taki był plan. Chcemy się pobrać jeszcze przed rozwiązaniem i zamierzaliśmy wyprawić przyjęcie ślubne właśnie tam, w ogrodzie zimowym. Właśnie dlatego was tam zaprosiliśmy, a Emily i Natalie także znalazły się w restauracji z konkretnego powodu... Chciałam poprosić was cztery, abyście zostały moimi druhnami. Przepraszam, źle to wszystko wyszło, nie wzięłam pod uwagę tego, jak niezręcznie mogliście się poczuć. To był mój pomysł, Mike'owi od początku nie do końca się podobał.

– Och... – Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydukać.

– Josie albo Hunter się odzywali? – pyta Mike zmartwionym tonem, próbując rozluźnić napięcie.

– Hunter napisał mi tylko, że mamy się nie martwić i, że wrócą wieczorem.

– Wciąż nie mogę uwierzyć, że moja własna córka odezwała się do ciebie w taki sposób. Bardzo mi przykro, kochanie. Obiecuję, że z nią porozmawiam. Będzie musiała cię przeprosić – odzywa się do mojej mamy, gładząc ją delikatnie po ramieniu.

Przewracam oczami i napotykam wzrok Mike'a we wstecznym lusterku. Też nie do końca spodobał mi się sposób, w jaki zareagowała, ale uważam, że miała sporo racji. Kilkukrotnie byłam świadkiem, kiedy Mike narzekał na swoją córkę i gdybym była na jej miejscu, zapewne też byłoby mi z tego powodu przykro.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz