Rozdział 51

265 65 32
                                    

HARPER

Dziś mija tydzień od naszej kłótni. Od tego czasu Kaiden się do mnie nie odezwał, a moja duma nie pozwoliła mi odezwać się do niego. Może rzeczywiście przesadziłam, zakładając od razu najgorsze, jednak mimo wszystko mnie okłamał, a potem jeszcze nazwał dziecinną i płytką. Po raz kolejny spoglądam na zegar wiszący w salonie. Jego wskazówki pokazują ósmą wieczorem, właśnie w tej chwili powinno zaczynać się przyjęcie. Ciekawe, czy skoro mu odmówiłam, zaprosił kogoś innego... Zapewne to jakaś studentka o idealnej twarzy i figurze modelki...

– Harper! – Głos brata wyrywa mnie z zamyślenia.

Odwracam się w jego stronę, uświadamiając sobie, że znowu się wyłączyłam. Nie wiem, który to już raz dzisiaj.

– Co z tobą? – pyta wyraźnie zaniepokojony i przysiada się obok mnie na kanapie.

– Przepraszam, zamyśliłam się.

Ewidentnie mi nie uwierzył. Patrzy na mnie takim wzrokiem, jakbym właśnie próbowała wmówić mu, że pizza hawajska to niebo w gębie.

– Harps, nie nabierzesz mnie na to. Znamy się dłuższej, niż od urodzenia. Od tygodnia chodzisz struta, co się dzieje?

Wzdycham. Nie ma sensu ściemniać, kogo jak kogo, ale brata nie oszukam.

– Właśnie w tej chwili powinnam być na przyjęciu, na które zaprosił mnie Kaiden. Zależało mu, żebym poznała jego ojca.

– Okej... Więc co tu jeszcze robisz?

– Pokłóciliśmy się, źle zinterpretowałam pewną sytuację i zarzuciłam mu zdradę – tłumaczę w skrócie, strzepując niewidzialne paprochy z poduszki.

Brat kładzie mi ręce na kolanach, przeszywając mnie na wylot spojrzeniem swoich szarych oczu.

– Nie przepadam za tym typem, ale wiem, że ci na nim zależy. Nie popełniaj tego błędu, co ja Harper. Powinnaś z nim pogadać i to wyjaśnić, zanim będzie za późno. Przebieraj się, zawiozę cię na to całe przyjęcie.

Doceniam to, że Hunter mimo braku sympatii do Kaidena stara się być obiektywny. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

– Nawet jeśli masz rację, nie znam jego adresu.

– Jestem pewien, że coś wymyślisz. – Posyła mi łobuzerski uśmiech. Masz godzinę, potem zaczyna się mecz, więc już cię tam nie zawiozę.

Cholera, mam mętlik w głowie. Co robić? Może faktycznie powinnam z nim porozmawiać? A co jeśli kogoś już zaprosił i tylko wszystko zepsuję? Może celowo się nie odzywał, bo najzwyczajniej nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Hunter wciąż bacznie mnie obserwuje, podczas gdy ja rozważam w głowie wszystkie za i przeciw. Pieprzyć to, raz się żyje. Biorę do ręki telefon i odnajduję w kontaktach jedyną osobę, która może mi w tym momencie pomóc. Wybieram jej numer w nadziei, że odbierze połączenie ode mnie. Po kilku sygnałach rozlega się sympatyczny kobiecy głos.

– Harper? Nie spodziewałam się telefonu od ciebie, coś się stało?

– Cześć, Olivia. Mam prośbę... – waham się przez moment. – Mogłabyś podesłać mi adres Kaidena?

– Adres jego mieszkania? – pyta zdezorientowana. – Przecież byłaś u niego kilka razy.

– Nie, chodzi mi o adres, pod którym mieszka jego ojciec – tłumaczę z zażenowaniem.

W słuchawce następuje dłuższa pauza, a mnie zaczynając nachodzić wątpliwości.

– Jasne, podeślę ci go esemesem. A coś się stało?

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz