Rozdział 60

256 61 41
                                    

HARPER

Od rana uśmiech nie schodzi mi z twarzy i dopisuje mi wyjątkowo szampański nastrój. Zawdzięczam to między innymi wspaniałym prezentom, jakie dostałam. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mam swój własny samochód, a prezent od Kaidena... Cóż, brakuje mi słów. Nikt nigdy nie podarował mi nic tak osobistego. Mój wzrok mimowolnie wędruje ku egzemplarzowi książki spoczywającej na szafce nocnej. Nie mogę się już doczekać, kiedy ją przeczytam. Co prawda czytałam już kilkukrotnie Wichrowe Wzgórza, ale podejrzewam, że tym razem będzie to zupełnie inne odczucie. W końcu to pierwsze wydanie, napisane pod męskim pseudonimem.

Spoglądam na zegarek znajdujący się obok książki i uświadamiam sobie, że nie zostało wiele czasu do przyjęcia. Czuję w brzuchu motyle na myśl o tym, że za kilka godzin Katie będzie już narzeczoną taty. Śluby i zaręczyny od zawsze bardzo mnie wzruszały, mam nadzieję, że nie rozpłaczę się jak ostatnia beksa. Zerkam jeszcze raz w lustro znajdujące się przy komodzie, żeby upewnić się, czy nie przesadziłam z makijażem. Miałam ochotę na coś innego, ale nie jestem pewna czy dobrze się czuję w takiej odsłonie. Na powieki nałożyłam ciemny cień i po raz pierwszy od bardzo dawna użyłam eyelinera, przez co moje szare oczy wydają się jeszcze większe, niż zazwyczaj. Na usta nałożyłam krwiście czerwoną pomadkę, włosy pokręciłam na końcach, ale akurat z tego efektu jestem bardzo zadowolona. No nic, nie mam już czasu na kombinowanie z makijażem, więc musi zostać tak, jak jest. Jestem w trakcie zakładania swojej czerwonej sukienki, gdy słyszę pukanie do drzwi.

– Chwileczkę! – krzyczę, zapinając zamek znajdujący się z boku.

Podbiegam do drzwi i uchylam je lekko. Uśmiecham się, widząc w progu Kaidena. Stoi osłupiały i dosłownie pożera mnie wzrokiem. Dostrzegam w jego oczach taki głód, że od razu zasycha mi w ustach. Ma na sobie czarne jeansy i włożoną w spodnie białą koszulę rozpiętą przy kołnierzyku. Podwinął rękawy do łokci, dzięki czemu wygląda mniej formalnie.

– Ja pierdolę, wyglądasz... – duka z opuszczonymi po bokach rękami. – Zjawiskowo.

– Dzięki, ty też.

Czuję, jak na moje policzki wpływa purpurowy rumieniec. Kaiden od razu to zauważa i uśmiecha się lekko. Jeden kącik unosi się ku górze, a w policzku pojawia się dołeczek. Wciąż nie zgolił zarostu, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna.

Wpuszczam go do środka. Przechodzi obok, ocierając się o mnie i mogę przysiąc, że robi to celowo. Do moich nozdrzy dociera zapach cytrusów i piżma. Boże, ten zapach do końca życia będzie kojarzyć mi się tylko z nim. Został bezapelacyjnie zarezerwowany dla niego, mojej pierwszej miłości. Przełykam głośno ślinę, czując, że nagle robi mi się gorąco. Kaiden nie spuszcza ze mnie wygłodniałego, intensywnego wzroku i wiem, że czuje dokładnie to samo, co ja.

– Ile mamy czasu? – pyta niskim głosem, który dociera do wszystkich moich nerwów.

– Dziesięć minut?

– Tyle nam w zupełności wystarczy. – Posyła mi łobuzerki uśmiech i chwyta mnie za talię, przyciągając blisko siebie.

Miażdży moje usta swoimi, a pocałunek jest tak intensywny i namiętny, że nogi się pode mną uginają. Kaiden trzyma mnie mocno za talię, nie pozwalając mi upaść i jeszcze bardziej go pogłębia. Jego zachowanie aż kipi pożądaniem. Dotyka mnie gorączkowo drżącymi dłońmi. Zatracam się w tym doznaniu i zielonookim chłopaku, który bez reszty skradł moje serce. Opieram dłoń o jego tors, czując jak szybko bije mu serce. Gdy zatapiam palce w jego ciemnych włosach, on chwyta w zęby moją dolną wargę. Przygryza ją delikatnie, wywołując u mnie jęk rozkoszy.

– Harper, skarbie! – Do moich uszu dociera stłumiony głos taty, dobiegający zza drzwi. – Pomożesz mi wybrać krawat?

Odrywam się od Kaidena w ułamku sekundy i staję naprzeciwko niego kompletnie oszołomiona.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz