Rozdział 25

281 72 34
                                    

HARPER

Mam dwie opcje. Mogę stąd uciec i tym samym pokazać Kaidenowi, że mnie zranił, albo udawać, że kompletnie mnie to nie rusza i wyjść z tego z twarzą. Patrzę mu w oczy przez ułamek sekundy i wiem już, jaką podjąć decyzję. Od początku naszej krótkiej znajomości wielokrotnie sprawił mi przykrość. Tym razem nie dam mu tej satysfakcji, nie pozwolę mu się więcej traktować jak popychadło. Przybieram więc obojętny wyraz twarzy i obdarzam go najsłodszym uśmiechem, na jaki mnie w tym momencie stać.

– Widzę, że świetnie się bawisz – mówię neutralnym głosem, po czym przykładam do ust kubek z drinkiem. Muszę się napić, natychmiast.

– Harper... – Z jego ust wydobywa się ledwo słyszalny szept. Wpatruje się we mnie niepewnym wzrokiem, jakby bał się, że w każdej chwili może mnie spłoszyć.

– Spokojnie, nie przeszkadzajcie sobie. – Mówiąc to, macham zbywająco dłonią. – Chciałam się tylko przywitać.

Kaiden błądzi wzrokiem między mną a Josie, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Jest oszołomiony moją reakcją, widzę to po nim. Nie tego się spodziewał, ale to znaczy, że mój plan działa. Wchodzę z powrotem do środka i wypijam duszkiem resztę drinka. Nie czuję się tu komfortowo, zwłaszcza teraz, jednak nie zamierzam jeszcze wychodzić.

– Harper. – Słyszę za sobą głos Josie.

– Tak? – pytam.

– Jeśli chcesz, możemy stąd jechać... Przepraszam, nie miałam pojęcia.

Wierzę jej. Pierwszy raz naprawdę jej wierzę. Po jej minie widziałam, że była w równie wielkim szoku, co ja.

– Nie, nie chcę jechać do domu – mówię lekkim tonem. Josie unosi zdziwiona brwi. – Przyjechałyśmy się zabawić, więc się bawmy.

Uśmiecha się szeroko na moje słowa.

– Masz rację, pieprzyć go! – Odpowiada i ciągnie mnie za sobą.

W kuchni od razu wypijamy po trzy szoty. Chwilę później w dłoni ląduje mi kolejny drink. Czuję, że szumi mi już w głowie, ale to jeszcze nie jest stan, który chcę osiągnąć. Potrzebuję więcej.

– Wiesz, wcale nie jesteś taka beznadziejna – mówi Josie w przerwie między piciem. – Sądziłam, że jesteś drętwa i bardzo ułożona, a tu taka niespodzianka. – Śmieje się.

– Nigdy nawet nie chciałaś się przekonać, jaka naprawdę jestem – odpowiadam z wyrzutem.

Josie robi skruszoną minę i spuszcza wzrok. Obserwuję ją, próbując choć odrobinę zrozumieć jej motywację, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Nigdy jej nie uraziłam, nie zrobiłam niczego, co w jakikolwiek sposób mogłoby wpłynąć na jej stosunek do mnie. Jedyne co przychodzi mi na myśl, to związek mojej mamy z Mikiem.

– Zresztą nieważne – dodaję po chwili. – To nie jest dobry moment na tę rozmowę.

– Masz rację – mówi, po czym wypuszcza z ulgą powietrze z ust. – A teraz, zabawmy się! Zapoznam cię ze swoimi znajomymi.

Wśród osób, z którymi zapoznaje mnie Josie, jest między innymi przyjaciółka Kaidena – Olivia. Przy pierwszym naszym spotkaniu nie było okazji porozmawiać, nie pokazałam się też od najlepszej strony, jednak rudowłosa dziewczyna wydaje się tym w ogóle nie zrażać.

– Więc mówisz, że Kaiden zabrał cię na randkę? – pyta z radosnym błyskiem w oku.

– Tak, zabrał mnie na wystawę i do ośrodka rehabilitacji – odpowiadam niemrawo.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz