Rozdział 48

277 67 16
                                    

HUNTER

W trakcie czekania na Natalie, nie bardzo wiem, co mam ze sobą zrobić. Co chwilę sprawdzam godzinę w telefonie, obserwuję wychodzących ze szkoły uczniów albo spoglądam w niebo, na którym kłębią się ciemne, gęste chmury zwiastujące deszcz. Nie znoszę takiej pogody, tęsknię za latem. To jedna z niewielu rzeczy, która tak bardzo różni mnie od siostry. Podczas gdy ja wolę lato, ona uwielbia zimę, strojenie choinki i wszystkie te pierdoły związane z przygotowaniami do świąt. Wracając jednak do pogody, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nade mną również wiszą ciemne chmury...

Po raz kolejny układam sobie w głowie to, co chcę powiedzieć Natalie. Jestem tak zestresowany, że kilka frytek, które zjadłem podczas lunchu, podchodzi mi do gardła. Cały się trzęsę, sam już nie wiem, czy z zimna, czy z nerwów. Za każdym razem, kiedy słyszę otwierane drzwi, upewniam się, czy to ona. Zerkam nerwowo na telefon, sprawdzając godzinę. Lada moment powinno się skończyć kółko literackie, na które uczęszcza razem z Harper. W końcu wychodzą, rozmawiając o czymś i śmiejąc się, jakby nigdy nic. Jako pierwsza, zauważa mnie moja siostra. Macha do mnie, jak sądzę po to, żeby zasygnalizować Natalie moją obecność. Wychodzę im naprzeciw, trzymając ręce w kieszeni.

– Podwieźć cię do domu? – zwracam się do Natalie, próbując jakoś zagaić rozmowę.

– Nie dzięki, przyjechałam swoim samochodem – odpowiada cicho, zerkając wszędzie, tylko nie na mnie.

– Rozumiem, w takim razie możemy pogadać?

– Zaczekam na ciebie w samochodzie, Hunts – rzuca w moją stronę siostra, bacznie mi się przyglądając.

Bez słowa wyciągam z kieszeni klucze i podaje je Harper. Stoimy w ciszy patrząc,  jak odchodzi w kierunku parkingu. Serce mi wali i ręce mi się pocą. Jestem naprawdę kurewsko zestresowany.

– No, więc... – zaczynam i pocieram nerwowo kark.

– Zaczekaj, zanim cokolwiek powiesz, najpierw ja chciałabym coś powiedzieć.

Ma nieprzenikniony wyraz twarzy, nie jestem w stanie niczego z niego wyczytać. To tylko dodatkowo potęguje mój niepokój. Przytakuję jej delikatnie i obserwuję, jak sama stara się opanować zdenerwowanie. To jest nas dwóch...

– Sporo ostatnio o nas myślałam i uważam, że dobrze zrobi nam przerwa.

– Co? – Podchodzę do niej bliżej i chwytam ją delikatnie za łokcie. Unosi wzrok, a jej smutne, nostalgiczne spojrzenie powoduje, że tracę oddech. – Zrywasz ze mną?

Na myśl o tym, że to koniec, ogarnia mnie przeraźliwa panika. Nie jestem na to gotowy, nie mogę jej stracić i nie pozwolę jej odejść. Wiem, że to bardzo egoistyczne z mojej strony, ale nic na to nie poradzę. Za bardzo ją kocham.

– Nie, po prostu potrzebuję czasu, żeby wszystko sobie poukładać. Nie mogę udawać, że nic się nie stało. Przez cały czas mam przed oczami ciebie i Josie. Kocham cię Hunter, ale to już chyba nie wystarczy. – Głos się jej załamuje, a z oczu wymyka się pojedyncza łza, którą od razu chcę zetrzeć. Powstrzymuję się jednak w ostatniej chwili.

– Natalie, proszę... Nie rób tego – błagam ją, nie przestając jej dotykać. – Potrzebuję cię. Ostatnie dwa dni były dla mnie koszmarem. Nie mogłem spać, ani jeść. Mam wrażenie, że bez ciebie nie jestem w stanie oddychać, nie potrafię normalnie funkcjonować. Wiem, że cię zraniłem, nie masz nawet pojęcia, jak chujowo się z tym czuję... Wyrzuty sumienia dosłownie zżerają mnie od środka, ledwo jestem w stanie patrzeć ci w oczy. Proszę cię jednak o ostatnią szansę. – Mój głos z każdym kolejnym słowem słabnie, przez co brzmię jak pieprzony nieudacznik. – W niedzielę zarzuciłaś mi, że cię nie kocham. To nieprawda, Nat. Kocham cię bardziej niż kogokolwiek w swoim życiu, mimo że robię te wszystkie pojebane rzeczy. Byłem idiotą, że tyle czasu zajęło mi uzmysłowienie sobie, że jesteś tą jedyną. Jeśli tylko dasz mi szansę, przysięgam, że już tego nie zepsuję.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz