Rozdział 28

281 69 17
                                    

KAIDEN

Odwracam się gwałtownie, słysząc za sobą kroki Harper i zamieram w bezruchu. Stoi przede mną, uśmiechając się przy tym nieśmiało. Zawstydzona obciąga dłońmi moją bluzę, którą ma na sobie. Dosłownie pożeram wzrokiem jej perfekcyjne ciało. W życiu nie widziałem nic równie pięknego... Wpadające do środka światło księżyca odbija się w jej błyszczących szarych oczach. Chciałbym zatrzymać tę chwilę na zawsze, móc oglądać ją stojącą tu w mojej bluzie przez resztę życia. Wyciągam do niej rękę, a ona podaje mi ją bez zastanowienia i siada naprzeciwko mnie.

Wpatruję się w nią bez słowa, próbując zapamiętać każdy, najmniejszy szczegół jej twarzy, każdy pojedynczy pieg na jej małym, kształtnym nosie, każdą krzywiznę na jej pięknym ciele. Jest tak cholernie idealna, że nawet nie jestem w stanie opisać tego słowami. Mógłbym godzinami ją rysować, właściwie chciałbym do końca życia móc rysować tylko ją.

Muszę to wszystko zapamiętać, bo wiem... wiem, że gdy już przejrzy na oczy i mnie zostawi, tylko to mi pozostanie. Wspomnienie jej pięknych dużych oczu w odcieniu burzowych chmur, kształtne usta przypominające w dotyku najprawdziwszy jedwab. Przeraża mnie ta głębia uczuć, a jednocześnie nigdy nie czułem się bardziej spokojny... Jakbym w końcu znalazł coś, czego od tak dawna szukałem: miłość oraz poczucie bezpieczeństwa.

Harper spogląda na mnie z troską w oczach. Czuję się, jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Kurwa. Tak bardzo nie zasługuję na tą dziewczynę...

– O czym myślisz? – pyta miękkim głosem.

– O tym, jakim jestem szczęściarzem, że cię poznałem – kłamię. Ostatnio przychodzi mi to wyjątkowo łatwo.

– Też się cieszę, że cię poznałam. – Uśmiecha się do mnie subtelnie.

Przybliżam się do niej i sadzam ją sobie na kolanach. Oplata mnie nogami, wtulając się we mnie mocno. Gładzę ją po włosach, zaplatając sobie wokół palca jej pojedyncze, blond kosmyki. Jest taka drobna w moich ramionach, wydaje się taka krucha. Wiem jednak, że to tylko pozory, Harper potrafi postawić na swoim, jest dumna i ma do siebie ogromny szacunek, a to chyba najbardziej mnie w niej pociąga. Jest dla mnie wielkim wyzwaniem, wyzwala we mnie emocje, o których już dawno zapomniałem, że je mam.

– Chyba się w tobie zakochuję, Harper – szepczę cicho w jej włosy, zaskakując tym wyznaniem zarówno siebie, jak i ją.

Serce wali mi jak oszalałe, gdy to mówię. Muzyka w salonie ucichła, więc teraz słyszę też jej szybkie bicie serca. Unosi głowę i spogląda na mnie swoimi błyszczącymi oczami. Kiedy dostrzegam w nich przebłysk radości, oddycham z ulgą.

– Naprawdę? – pyta. Jej głos przepełniony jest uczuciem, które jest mi tak bardzo obce. Unoszę do ust jej drobną dłoń i składam na niej czuły pocałunek.

– Broniłem się przed tym uczuciem, zupełnie nie wiem dlaczego – wyznaję szczerze. – Przepraszam, że sprawiłem ci tyle przykrości, postaram się być lepszy... Chcę być lepszy, dla ciebie.

Harper patrzy mi w oczy z taką czułością, że zapiera mi dech w piersi. Zbliża swoje usta do moich i całuje mnie delikatnie, przelewając w ten pocałunek całe swoje uczucie. Rozwiera dla mnie wargi i wzdycha cicho w moje usta, gdy nasze języki się ze sobą splatają. Obrysowuję językiem kształt jej ust, jakbym używał ołówka. Jej wargi są stworzone wprost dla mnie, ona cała jest dla mnie stworzona.

Z każdą sekundą wzbiera we mnie pożądanie, pragnę jej. Potrzebuję jej jak powietrza, ta dziewczyna rozpala we mnie ogień, jakiego nigdy dotąd nie czułem. Z każdą poprzednią liczyła się tylko czysto fizyczna przyjemność, ale z nią jest zupełnie inaczej... Jakby każdy pocałunek, każdy nawet najmniejszy dotyk, sięgał skrawka mojej duszy i na powrót zbierał wszystko do kupy.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz