Rozdział 38

276 67 12
                                    

HARPER 

– Gratulację synu – mówi dumnie tata, ściskając i klepiąc Huntera po ramieniu, gdy stoimy wszyscy na szkolnym parkingu. – To był świetny mecz.

– Dzięki – odpowiada mój brat, wyraźnie zakłopotany. Wyswobadza się z jego uścisku i staje tuż przy mnie. – Fajnie, że udało się wam przyjechać – dodaje, pocierając z zażenowaniem kark.

– Naprawdę musicie już jechać? – pytam z wyrzutem, błądząc wzrokiem między Kate a moim tatą. – Moglibyście zostać na weekend, mama na pewno nie miałaby nic przeciwko.

– Niestety, praca wzywa. – Kate uśmiecha się do mnie przepraszająco. – Może teraz wy do nas wpadniecie? – pyta, patrząc na Huntera z błyskiem w oku.

Mój brat zaczesuje do tyłu swoje ciemne blond włosy, po czym nerwowo poprawia na ramieniu swoją sportową torbę. Jest wyraźnie skrępowany, a mnie z kolei wyjątkowo to bawi. Rzadko mam szansę widzieć Huntera Evansa w takim wydaniu. Patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, szukając ratunku, na co wzruszam tylko ramionami.

– No nie wiem... – zaczyna cicho, ale widząc zawiedzione miny taty i jego dziewczyny, reflektuje się: – Dobra, postaramy się wpaść do was w któryś weekend.

Kate klaszcze entuzjastycznie w dłonie, obdarzając mojego brata wdzięcznym uśmiechem. Odwzajemnia go i wzdycha cicho. Od Święta Dziękczynienia, relacja między Hunterem a tatą trochę się poprawiła, z czego bardzo się cieszę. Mam świadomość, że przed nimi jeszcze długa droga, ale sam fakt, że mój brat stara się trzymać język za zębami i nie atakuje go co rusz zgryźliwymi komentarzami, to już coś.

Tata podchodzi do mnie i zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku. Wtulam się w niego, wdychając zapach jego wody kolońskiej. Od lat używa jednej i tej samej, dzięki czemu czuję się, jakby czas zatrzymał się w miejscu, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Gdy podchodzi do Huntera, ten wyciąga do niego dłoń, wyznaczając granice. Tata wydaje się być tym w ogóle niewzruszony, odnoszę nawet wrażenie, że jest lekko rozbawiony. Ściska ją, posyłając Hunterowi szeroki uśmiech. W kąciku ust pojawia mu się zmarszczka, taka sama jak u mojego brata. Kate całuje mnie w policzek, a ja obejmuję ją na pożegnanie.

– Przypilnuj brata, żeby się nie wymigał. Liczę, że niedługo się zobaczymy – mówi z uśmiechem na ustach. Jest naprawdę piękna, a jej delikatna uroda robi nie lada wrażenie. Macha do mojemu brata na pożegnanie i wsiada do samochodu. Stoimy na parkingu, dopóki ich samochód nie zniknie nam z oczu.

– Zarezerwowałem na dziś lożę w Kingpins. Idziesz z nami? – Spogląda przez ramię i kieruje się w stronę swojego czerwonego Dodge 'a, bawiąc się kluczami od auta. Na powrót jest rozluźniony i pewny siebie. Stary dobry Hunter wrócił.

– Pewnie. I tak nie mam nic innego do roboty – odpowiadam ze słabym uśmiechem, starając się za nim nadążyć. Człapię żwawo nogami, ale podczas gdy on robi jeden krok, ja muszę zrobić dwa, żeby w ogóle go dogonić.

– Kaiden się odzywał? – podpytuje, bacznie mi się przyglądając.

– Codziennie wysyła mi po kilka wiadomości, że chciałby się spotkać. We wtorek wydawało mi się, że widziałam go na parkingu pod szkołą, ale udało mi się zwiać – mówię. Mimo że staram się brzmieć obojętnie, w moim głosie pobrzmiewa smutek.

Żałuję, że nie potrafię zamaskować swoich emocji. Brat zatrzymuje się nagle, przez co wpadam na niego z impetem, zderzając się z jego twardymi plecami. Auć. Odwraca się do mnie i patrzy na mnie wymownie.

– Czemu po prostu z nim nie pogadasz, Harps? – Jego poważny ton sprawia, że czuję się coraz mniej komfortowo. Rozmasowuję sobie obolały nos z grymasem na twarzy. – Nie sądzisz, że gdyby mu nie zależało, to dałby już sobie spokój? – Przeszywa mnie wzrokiem, kompletnie niewzruszony, że prawie złamałam sobie przez niego nos. – Wczoraj się na niego natknąłem, pytał o ciebie.

Don't Deserve You Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz