HARPER
– Gratulację synu – mówi dumnie tata, ściskając i klepiąc Huntera po ramieniu, gdy stoimy wszyscy na szkolnym parkingu. – To był świetny mecz.
– Dzięki – odpowiada mój brat, wyraźnie zakłopotany. Wyswobadza się z jego uścisku i staje tuż przy mnie. – Fajnie, że udało się wam przyjechać – dodaje, pocierając z zażenowaniem kark.
– Naprawdę musicie już jechać? – pytam z wyrzutem, błądząc wzrokiem między Kate a moim tatą. – Moglibyście zostać na weekend, mama na pewno nie miałaby nic przeciwko.
– Niestety, praca wzywa. – Kate uśmiecha się do mnie przepraszająco. – Może teraz wy do nas wpadniecie? – pyta, patrząc na Huntera z błyskiem w oku.
Mój brat zaczesuje do tyłu swoje ciemne blond włosy, po czym nerwowo poprawia na ramieniu swoją sportową torbę. Jest wyraźnie skrępowany, a mnie z kolei wyjątkowo to bawi. Rzadko mam szansę widzieć Huntera Evansa w takim wydaniu. Patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, szukając ratunku, na co wzruszam tylko ramionami.
– No nie wiem... – zaczyna cicho, ale widząc zawiedzione miny taty i jego dziewczyny, reflektuje się: – Dobra, postaramy się wpaść do was w któryś weekend.
Kate klaszcze entuzjastycznie w dłonie, obdarzając mojego brata wdzięcznym uśmiechem. Odwzajemnia go i wzdycha cicho. Od Święta Dziękczynienia, relacja między Hunterem a tatą trochę się poprawiła, z czego bardzo się cieszę. Mam świadomość, że przed nimi jeszcze długa droga, ale sam fakt, że mój brat stara się trzymać język za zębami i nie atakuje go co rusz zgryźliwymi komentarzami, to już coś.
Tata podchodzi do mnie i zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku. Wtulam się w niego, wdychając zapach jego wody kolońskiej. Od lat używa jednej i tej samej, dzięki czemu czuję się, jakby czas zatrzymał się w miejscu, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Gdy podchodzi do Huntera, ten wyciąga do niego dłoń, wyznaczając granice. Tata wydaje się być tym w ogóle niewzruszony, odnoszę nawet wrażenie, że jest lekko rozbawiony. Ściska ją, posyłając Hunterowi szeroki uśmiech. W kąciku ust pojawia mu się zmarszczka, taka sama jak u mojego brata. Kate całuje mnie w policzek, a ja obejmuję ją na pożegnanie.
– Przypilnuj brata, żeby się nie wymigał. Liczę, że niedługo się zobaczymy – mówi z uśmiechem na ustach. Jest naprawdę piękna, a jej delikatna uroda robi nie lada wrażenie. Macha do mojemu brata na pożegnanie i wsiada do samochodu. Stoimy na parkingu, dopóki ich samochód nie zniknie nam z oczu.
– Zarezerwowałem na dziś lożę w Kingpins. Idziesz z nami? – Spogląda przez ramię i kieruje się w stronę swojego czerwonego Dodge 'a, bawiąc się kluczami od auta. Na powrót jest rozluźniony i pewny siebie. Stary dobry Hunter wrócił.
– Pewnie. I tak nie mam nic innego do roboty – odpowiadam ze słabym uśmiechem, starając się za nim nadążyć. Człapię żwawo nogami, ale podczas gdy on robi jeden krok, ja muszę zrobić dwa, żeby w ogóle go dogonić.
– Kaiden się odzywał? – podpytuje, bacznie mi się przyglądając.
– Codziennie wysyła mi po kilka wiadomości, że chciałby się spotkać. We wtorek wydawało mi się, że widziałam go na parkingu pod szkołą, ale udało mi się zwiać – mówię. Mimo że staram się brzmieć obojętnie, w moim głosie pobrzmiewa smutek.
Żałuję, że nie potrafię zamaskować swoich emocji. Brat zatrzymuje się nagle, przez co wpadam na niego z impetem, zderzając się z jego twardymi plecami. Auć. Odwraca się do mnie i patrzy na mnie wymownie.
– Czemu po prostu z nim nie pogadasz, Harps? – Jego poważny ton sprawia, że czuję się coraz mniej komfortowo. Rozmasowuję sobie obolały nos z grymasem na twarzy. – Nie sądzisz, że gdyby mu nie zależało, to dałby już sobie spokój? – Przeszywa mnie wzrokiem, kompletnie niewzruszony, że prawie złamałam sobie przez niego nos. – Wczoraj się na niego natknąłem, pytał o ciebie.
CZYTASZ
Don't Deserve You Tom 1
RomancePierwszy tom trylogii „Don't Let You Go". Ten, kto choć raz nie miał złamanego serca, tak naprawdę nigdy nie doświadczył miłości. Osiemnastoletnia Harper Evans ma jasno określony cel co do swojej przyszłości. Jej największe marzenie o studiowaniu n...