Część 38

1.6K 36 16
                                    

Przebudziłam się patrząc na zegarek, dziewiąta rano. Wiktoria jeszcze smacznie spała przykryta kołdrą natomiast ja musiałam zadowolić się piżamą bo zabrała całą pościel. Z resztą było lato. Wstałam i cicho wyszłam z pomieszczenia, wysikałam się szybko i uczesałam w miarę włosy. Padał dzisiaj deszcz więc nic mi się nie chciało a dodatkowo miałam migrenę. Albo kaca. Weszłam jeszcze do chłopaków żeby zobaczyć jak się trzymają, wszyscy spali włącznie z idiotą. Wchodząc do salonu zapomniałam o Januszu więc na jego widok lekko się zlękłam ale kiedy przypomniałam sobie co tu robi odetchnęłam z ulgą. Poszłam do kuchni włączając czajnik na kawę, urządzenie było na tyle głośno że obudziło chłopaka w salonie który mozolnym krokiem wstał podchodząc do wyspy kuchennej i siadając na krześle prawie znów zasypiał.

- Może jednak się położysz? - spytałam podśmiechując się. 

- Nieee... - ziewnął przymykając oczy. - Wypiję kawę i będzie dobrze.

- To ci zrobie, i tak robię dla siebie. - oznajmiłam wyciągając drugi kubek dla chłopaka. 

- Obejrzałbym coś w sumie. - powiedział przecierając oczy.

- To coś obejrzymy, tylko kawę zaleje. - ziewnęłam nie będąc pewną czy położenie się na kanapie będzie dobrym pomysłem. W końcu usiedliśmy na jednej kanapie i zaczęliśmy oglądać jakiś serial na Netflix. I jak bardzo nie był on ciekawy ja przymknęłam powieki opierając głowę na ramieniu bruneta i zasnęłam...

***

Poczułam szarpnięcie, nie chciałam otwierać oczu bo było mi wygodnie, nadal miałam głowę na ramieniu Janusza. Postanowiłam to zignorować, może znów pójdę znów spać? Ten ktoś miał inny plan. Po którymś szarpnięciu byłam już zirytowana więc otworzyłam oczy chcąc się wyżyć na tym kimś ale kiedy zobaczyłam uśmiechniętą mordę Szczepana nie potrafiłam, chociaż?

- Czego? - zapytałam nie siląc się na miły ton. Nie lubiłam jak ktoś mnie budził. 

- Michał wyszedł. - powiedział. Jak zauważyłam Janusz już też nie spał tylko przeglądał coś w telefonie. 

- Jak to wyszedł? - spytałam nie bardzo rozumiejąc do czego on pnie. Do brzegu Krzysiek.

- No wkurzył się że spałaś na ramieniu Walczuka i powiedział że idzie. - wzruszył ramionami siadając na sofę obok Wiktorii. 

- No i co? Nie jestem jego matką. Po za tym mam to gdzieś. - również nimi wzruszyłam układając się wygodniej. - Co z resztą?

- No tadek dalej śpi a Wygi w toalecie jest. - pokiwałam głową sprawdzając godzinę, czternasta. 

- Ojebałbym coś. - powiedział Franek wchodząc do pokoju. Również się z nim zgodziliśmy i po długich sprzeczkach postanowiliśmy zjeść sushi, jak zwykle. bolała mnie głowa i nie miałam ochoty użerać się z Michałem. Nic mu nie zrobiłam a dodatkowo to on zrobił przykrość mi, no bez jaj.

***

Koło dziewiętnastej wszyscy wyszli a ja zostałam sama z oplatającą moje ciało ciszą, nie liczyłam na powrót chłopaka, ba nawet nie był aktywny. Mimo moich zapewnień martwiłam się i chciałam żeby wrócił. Bo w końcu będzie musiał. Po jakimś czasie znów zachciało mi się spać, ja na prawdę miałam ochotę przespać cały dzień ale nie mogłam tak. Poszłam trochę ogarnąć w pokoju w którym spali chłopacy, ogarnęłam do końca kuchnie pozbywając się wreszcie flaszek wódki i butelek po sokach. Na szczęście z felernego zioła nie wiele pozostało bo wszystko wypalili więc mogłam być spokojna, na razie. Postanowiłam iść na spacer. Żeby się trochę dotlenić. Teraz już nie mieszkaliśmy obok studio więc miałam trochę inne otoczenie. Miałam kilka metrów do Nero z czego się bardzo cieszyłam ale zarazem daleko do uczelni...  W każdym razie postanowiłam odwiedzić Nero i trochę sobie posiedzieć, wzięłam książkę i usiadłam w zaciszu, kawiarnia była otwarta do ponad dwudziestej drugiej więc miałam trochę czasu. Otwarłam książkę delektując się kawą i zatonęłam  w wirze czytania. Z niego wyrwała mnie kelnerka, swoją drogą bardzo sympatyczna. 

- Przepraszam ale już zamykamy. - powiedziała uśmiechając się szeroko i zabierając moje trzy wypite kubki kawy. Dodałam że już się zbieram i wyszłam życząc miłej nocy. Była prawie dwudziesta trzecia. Wstąpiłam jeszcze do żabki po papierosy i poszłam prosto do domu, szczerze? Myślałam że Michał będzie w domu. Jakież było moje zdziwienie gdy to jednak się nie stało. Obdzwoniłam wszyskich jego znajomych którzy powiedzieli że go nie widzieli i dawno z nim nie rozmawiali. Natomiast gdy zadzwoniłam do Wygańskiego bez bicia przyznał że Michał siedział nie dawno u niego najebany i wyszedł nie dawno. Idioci. 

Postanowiłam się umyć. Chciałam zmyć z siebie cały ten brud psychiczny. Czasami nie dawałam sobie rady z tym wszystkim. Nasze życie nie jest usłane różami. Michał jest osobą która jest bardzo zazdrosna i łatwo oceniająca sytuację. A sam postępuje jak dzieciak, nie daje już powoli rady co nie raz starałam się mu nakreślić, ale on widzi w tym tylko czepianie się. Mały gówniarz. Umyłam włosy nakładając na nie odżywkę, zrobiłam peeling skóry i po spłukaniu dokładnie się wyszłam z pod prysznica susząc się ręcznikiem. Nadal go nie było a ja po prostu płakałam. Nie wiem sama czemu. Chciałam tylko żeby się pojawił w domu, chciałam zobaczyć ten jego irytujący wyraz twarzy kiedy nie ma racji. Modliłam się aby mu się nic nie stało...

***

Usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach, nie wiedziałam nawet że przysnęłam na sofie więc wstałam stając przed wejściem do domu i oczekiwałam. Była prawie trzecia. Było ciemno więc chłopak wszedł, zamknął drzwi i dopiero odpalił latarkę obracając się w moją stronę, wzdrygnął się. 

- Nie strasz ludzi kobieto. - powiedział beznamiętnie. 

- To ty nie strasz ludzi. - prychnęłam. - Gdzie byłeś cały dzień? 

- Przepraszam że wyszedłem. - przeprosił mnie, tyle że mi już leciały łzy bo wiedziałam że powiedział to bez żadnego pokrycia, nie było to absolutnie szczere. 

- Yhm. - poszłam do pokoju kładąc się na łóżko i zaczęłam głośniej płakać chcąc się uciszyć zakryłam twarz poduszką słysząc kroki Michała. Usiadł na łóżku ze swojej strony. Zdjął z siebie wszystko kładąc się do łóżka, było mi tak przykro... Czułam że się przysuwa po czym poczułam jego palący moje ciało pocałunek na wysokości barku, szedł dalej pocałunkami a ja leżałam jakby robił mi conajmniej krzywdę. Jak sparaliżowana. W końcu oderwałam ramie od jego przyssanych ust i obróciłam się plecami. - Zostaw mnie. 

- Przepraszam Dagmara... - zaczął. - Nie radzę sobie. Jestem teraz najebany jak to mówię ale uwierz, nie wiem co mam robić. To wszystko mnie przytłacza, nie jest tak kolorowo i sielsko anielsko, jak mi się wydawało. - brzmiał... Szczerze? - Słowa które padają w twoją stronę, czyny które robię nigdy nie powinny mieć miejsca. Przepraszam. Za wczoraj, za dzisiaj za wszystko.

- W porządku, ja też nie radzę sobie z większością ale pomyśl że jeśli będziemy w tym bagnie razem to razem przejdziemy przez to wszystko. Mów mi jeśli się coś dzieje, zioło z innymi nark...

- Wiem, było złe. Sam to wiedziałem. Szukałem rozwiązania moich niektórych problemów, ukojenia moich nerwów w nie tym co miałem. - zbliżył się do mnie otulając mnie. - Bo wystarczysz mi tylko ty. - widziałam w ciemności jak się uśmiecha i zamyka powoli powieki oddychając coraz lżej. Gładziłam go po ramieniu dopóki nie usłyszałam że śpi. 

- Ja też cię kocham. Jesteś mi michu potrzebny. - Słyszał to bo się głupek uśmiechnął. Również się w niego wtuliłam po czym zasnęłam.



Będzie następny jakoś w tygosniu przepraszam za brak jednego. Potraktujcie ten piątkowy jak by był sobotni i po sprawie. <3333

Kocham i całuje was!

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz