Część 16 / 2

1.5K 62 93
                                    

(Rozdział w którym występuje motyw samookaleczenia i próby, pamiętajcie że jeśli wy potrzebujecie pomocy, nie bójcie się o nią prosić.)

14.10.2022

Sobota. W końcu może odpocznę? Na co ja liczę. Obudziłam się w białej pościeli w malutkie zielone liście. Mateusz. Chłopak leżał obrócony w moją stronę, gładząc mnie po włosach. Postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć, męczyło mnie to już. Udawanie że wszystko jest w porządku, ale jeśli nie on to nikt. Chciałam już dawno pogadać z Michałem ale czuję z tego już nic nie będzie, jak zwykle przeze mnie. Przeciągnęłam się układając się wygodnie i obracając twarz w stronę chłopaka. Był przystojny to fakt ale przestał mi się podobać w ten sposób w jaki podobał mi się na początku. Gdy spojrzałam na niego skupiając uwagę zauważyłam że przysnął dalej gładząc mnie odruchowo po głowie. Delikatnie zrzuciłam jego rękę z głowy a ten ułożył się wygodnie przykrywając się szczelniej kołdrą. Nie często spał a teraz spanie mu się przyda, przecież jest taki śmiertelnie zmęczony. Wstałam jakimś cudem go nie budząc i udałam się do łazienki, w miarę się ogarnęłam przebierając się w docelowe ubrania po czym poszłam do kuchni zaparzyć sobie kawę. Po dwudziestu minutach słyszałam że chłopak wychodzi z pokoju, chciałam z nim porozmawiać. Nie dawałam rady. 

- Cześć Dagmarka ja-

- Możemy pogadać? - spytałam z kuchni nagle orientując się że jest on w garniturze. 

- Z dużą chęcią ale nie mam czasu, muszę lecieć do Igora. - uśmiechnął się przepraszająco. 

- Nawet w sobotę o dziewiątej rano Mateusz? Serio? - spytałam z kpiną. 

- Praca wzywa. - podbiegł całując mnie w głowę. - Możesz tu zostać, pogadamy kiedy indziej. - zaśmiał się upijając łyka mojej kawy. - Fuj, ile ty słodzisz? 

- Wystarczająco. 

- Uciekam, ale rozmowa nie ucieknie! - krzyknął wychodząc z domu. Miałam kluczę od mieszkania więc po spakowaniu tego co wczoraj tu wzięłam, wyszłam kierując się do auta z zamiarem pojechania do domu. Czułam się okropnie, nie miał dla mnie czasu jeszcze śmiejąc mi się w twarz. Muszę spróbować, jadę do chłopaków. W dziesięć minut byłam pod ich blokiem. Dochodziła już jedenasta bo u Matiego zdążyłam się jeszcze umyć. Podeszłam do drzwi pukając i oczekując kogokolwiek kto mi otworzy, otworzył mi Szczepan. 

- O cześć. - objął mnie mocno. - Dawno cię nie widziałem. 

- Ja was też. - żachnęłam się. - Przyszłam pogadać z Michałem bo to dość ważne...

- No to wchodź, Michał akurat co prawda siedzi u siebie i coś ogląda ale chyba nie umrze. - zażartował. - Michał ty skurwielu! Gość do ciebie! 

- Mam nadzieje że nie Dagmara! - odkrzyknął śmiejąc się, więc weszłam do pokoju zamykając drzwi i patrząc na niego w osłupieniu. - Ale pukać to ty nie umiesz. 

- Tak jakoś zapomniałam. - zaczęłam się drapać po karku.

- Czego tu kurwa chcesz? - syknął odkładając płatki na stolik nocny. 

- Przyszłam pogadać. 

- Nie mamy o czym. - naszły mi łzy do oczu, nie chciałam żeby to tak wyglądało ale co mogłam poradzić, musiałam mu choć powiedzieć. 

- Proszę Michał, nie chcę się z tobą kłócić. Palnęłam głupotę, ale nie mówiłam na prawdę seri-

- Ja mam dziewczynę, daj mi żyć swoim życiem. - powiedział zły. Ja wiedziałam że tak będzie, on do końca życia na mnie czekać nie będzie. 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz