Część 25 / 2

1.6K 56 138
                                    

- Możesz się przyznać? - zapytał zły stojąc w kuchni. Siedziałam na krześle, dalej w posiadłości jego rodziców, za trzy dni wracają. Będąc kilka dni temu u lekarza, dowiedziałam się że mam nadciśnienie. Dostałam leki i kazał mi to brać, to biorę. Czuje się lepiej ale nie ukrywam że się bardzo wystraszyłam, tak jak ten wyżej wspomniany.

- Do czego?

- Nie udawaj że nie wiesz! - parsknął, a ja na prawdę nie wiedziałam o co mu chodzi, zaczynałam się martwić.

- Michał, o co chodzi? - spytałam patrząc już pełnym uwagi wzrokiem.

- Zjadłaś mój dżem. - pokazał sprawnie puste opakowanie, to fakt. I to zanim wstał. - Od ilu to już trwa? Kiedy to się stało?

- Em. - zamyśliłam się aby nie wybuchnąć śmiechem. - Jakoś tak wyszło że od trzech dni, i dzisiaj się skończył. Sorki.

- Nie wybaczę ci tego. - mówił z chlebem z nutella w buzi. Ubierał kurtkę i wychodził do chłopaków którzy już czekali pod domem. - Za żadne skarby.

- Buziaczek? - spytałam w zasadzie z przyzwyczajenia. A tak dawno się nie całowaliśmy. Chłopak lekko się uśmiechnął, machając ręką i wychodząc. Nie wiedziałam o co mu chodziło z tym że nie odpowiedział. Postanowiłam spróbować, nie rozmyślać nad tym za długo. Wstałam z koniecznością, wyjścia z domu. Musiałam jechać do mieszkania taty, odwiedzić go. W drodze powrotnej chciałam zajechać po dżem dla Matczaka i dodatkowo odwiedzić Igę i Janka.

Jutro mamy domówkę więc, wypadało by ich powiadomić.

***

Wracałam właśnie od taty. Jego stan powoli był lepszy, jakimś cudem. Opowiadałam mu o Michale i o naszej relacji. Był widocznie uśmiechnięty kiedy o nim wspomniałam. Cieszyło mnie to.

Wjechałam po ten cholerny dżem, kupiłam mu aż trzy. Niech ma. Dzisiaj nie specjalnie się odzywał ale postanowiłam to zignorować. Może jest zajęty. Wibrujący telefon przypomniał mi o swoim istnieniu więc wyciągnęłam go z kieszeni, widząc numer taty Michała.

- Cześć Daga, dzwonie kontrolnie. Żyjecie?

- Tak, żyjemy. Państwa dom również. - zaśmiałam się.

- Powiedz mi proszę, czy z Michałem wszystko w porządku? Jakiś dzisiaj nie jest zachwycony. - zmartwił się, a ja o niczym nie wiedziałam.

- Nic mi nie wiadomo. Porozmawiam z nim.

- Dobrze. Daj znać w razie czegoś pilnego. Miłego dzieciaki. - rozłączyłam się po uprzednim pożegnaniu. I postanowiłam zadzwonić do chłopaka.

- Halo? - spytał, starając się zabrzmieć neutralnie.

- Jak tam? Gdzie teraz jesteś? - zapytałam chcąc być miła i zabrać go ja jakiś spacer.

- Jezus, czemu ty zawsze pytasz gdzie ja jestem. Aż tak musisz wiedzieć? - spytał sfrustrowany. Ja podejrzewałam że przez ostatnie nagrywanie i napierdalanie nowymi trackami Michał będzie znów zestresowany. Dodatkowo za trzy dni kręci część klipu do nowego tracka i tym też się stresuje.

Ale zabolało. Tak jak przed zerwaniem.

- Nie, nie muszę. Chciałam... - nie taki był mój zamiar, nie chciałam mówić że chciałam go zabrać na spacer. Bo kogo to obchodzi. - Nic nie chciałam, niech tak będzie. Nie chcę ci przeszkadzać. - słyszałam jego westchnięcie.

- To nie tak... - milczałam, nie chciałam znów mieć sprzeczki bo bałam się jakie będą tego konsekwencje. To też powinno się leczyć. - Daga?

- Hm? - spytałam zaciągając katar do nosa, to nie tak że płakałam. Na prawdę miałam katar. I chęć kupienia sobie nowej sukienki na jutrzejszą imprezę.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz