Nie podrywaj mi dziewczyny Wygi. /1

3.2K 62 18
                                    

Siedziałam sobie spokojnie czekając na Michała z którym nie było kontaktu od godziny. Nie żebym się martwiła bo robiłam to cholernie. Nie dzwoniłam bo wiedziałam że go to zawsze irytowało. Byłam bliska zaśnięcia na kanapie ale usłyszałam odkluczanie drzwi, wychyliłam się widząc Michała wchodzącego do mieszkania, nie był uśmiechnięty.

— Wychodzimy za dwie minuty.            — trzasnął drzwiami od sypialni i poszedł się prawdopodobnie przebrać, był bardzo dziwny, zestresowany. Kiedy znowu wrócił ubierał już buty nawet na mnie nie patrząc i dzwonił po taksówkę choć dzisiaj nie jeździły ale udało mu się jedną zamówić za dodatkową opłatą. — Dalej, jesteś gotowa?              — spytał drapiąc się po karku.

— Tak jestem, już od godziny.               — uśmiechnęłam się biorąc marynarkę i wychodząc z domu. Zeszliśmy w ciszy i czekając na taksówkę paliliśmy, nie było pomiędzy nami w tym momencie żadnej chemii a ja nie wiedziałam co się stało tak na prawdę.

Jesteśmy pod wejściem do knajpy, a w zasadzie restauracji z sushi. Uwielbiam sushi... Weszliśmy, i czekaliśmy na przydział do stolika nie odzywając się do siebie, z oczu osoby trzeciej wyglądaliśmy jak ostro pokłócone małżeństwo. Kiedy w końcu zostaliśmy przydzieleni do odpowiedniego stolika usiedliśmy i zatopiliśmy wzrok w menu, przynajmniej Michał to zrobił ja patrzyłam wprost na niego nie wiedząc czemu się tak zachowuje, czy zrobiłam coś źle? Magda się odezwała znów? Przecież przed wyjściem był inny? No właśnie tata.

— Michał, co ci? — spytałam patrząc jak udaje że mnie nie słyszy. Nie po to przyszłam na randkę żeby teraz siedzieć i się do siebie nie odzywać. — Nie wiem czy wiesz ale ja do ciebie mówię a nie po to jesteśmy tutaj żeby siedzieć w ciszy.

— Mój stary powiedział że tekst tak nie może wyglądać a poprawki są strasznie pracochłonne bo mamy już bit i inne słowa nie będą pasować kurwa. Wkurwiam się bo ta piosenka jest coraz bliżej a jest coraz trudniej...                   — popatrzył na mnie chwytając mnie za dłoń.

— Nie odrazu Rzym zbudowano, zapamiętaj to. — odetchnęłam na myśl że to tylko piosenka. — Ile zostało do premiery?

— Pięć miesięcy.

— To przecież szmat czasu, dasz radę i ty też jesteś tego świadom. Tylko trochę więcej, nie wiem? Cierpliwości?

Po zjedzeniu sushi piliśmy drinki żeby lekko wyluzować, ja piłam jakąś wódkę japońską z colą natomiast Matczak jakiegoś super drinka który nie wiem czym był. Posiedzieliśmy chwilę rozmawiając aż Michał dostał telefon od mamy.

— Halo mamo? — spytał. — Nie mówił nic na temat. — powiedział z tonem pytającym. — Nie nie przyjedziemy w niedziele mówiłem ci, nie męczcie mnie, muszę kończyć pa.

— Czemu byłeś taki wredny dla twojej mamy? — spytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi, słyszałam o niej kilka razy ale nigdy nic złego.

— Wpierdala się tam gdzie nie ma, próbuje już teraz cie poznać bo powiedziałem tacie że się spotykamy i kurwa teraz się srają że czemu oni nie wiedzieli bla, bla, bla. — byłam lekko zdziwiona czemu nie chce mnie ze sobą wziąć, przecież to chyba traktuje na poważnie? — Nie zabiorę cie na razie tam bo moja mama nie mogła się otrząsnąć z Magdy a ty jesteś lepsza niż ona i się boje po prostu. — smutne jest to że przez tą ździrę wszystkiego się boi, ale szanuje jego decyzję i w stu procentach się im oddaję.

— W porządku, wracamy co ty na to?

— Muszę jeszcze załatwić jedną rzecz w studio ale to pójdziesz ze mną. Rachunek poproszę! — krzyknął do przechodzącego kelnera, ten przyniósł terminal i zwykłą kartę gdzie wsadza się banknoty.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz