Jedziemy do Włoch! /1

2.6K 52 30
                                    



Jak mam nałożyć maskę na twarz nie bałaganiąc w około? Mission failed. Przez dwadzieścia minut starałam się zmyć nowo kupioną maskę z blatu w łazience ale nici z tego, rozważałam nawet umycie i poświęcenie mydlanego peniska ale szkoda mi go, więc radziłam sobie standardowym mydłem. Po chwil stwierdziłam że osuszę to ręcznikiem papierowym i zostawię do wyschnięcia, z racji że maska była typu jak wyschnie to wyrwie nawet szczątki godności, miałam w planach później ją zerwać. Wyszłam z łazienki i stwierdziłam że czas na chwilę odpoczynku.

Nie skomentuje nawet tego że od kiedy Michał wymyślił nową kanapę wszystkie jego rzeczy zamieszkały wraz ze mną, czasem mnie to tępo relacji przytłaczało ale w większości mi się podobało. W zasadzie mieszkaliśmy ze sobą już po miesiącu tak na prawdę nie znając się. Owszem nie mieliśmy czasu się poznać bo nie chodziliśmy na randki za często a mogłabym rzec że wyliczę je na palcach u jednej ręki. Byliśmy zaledwie na trzech. Chciałabym być jak w filmie ,,50 pierwszych randek''. Co prawda nie chciałabym tracić pamięci i zapominać o Michale ale przeżyć tyle randek, jestem bardzo uczuciowa i wylewna w emocjach. Wszędzie i przy wszystkich.

Natomiast Michał? Jest romantyczny nie mogę mu tego odmówić, ale wylewny przy znajomych w tą złą stronę, typu klepanie po tyłku. Tacy są faceci i tego nie da się jakoś inaczej uwarunkować natomiast zdarzają się odstępstwa w jego zachowaniu i czasem potrafi być taki przy znajomych jak przy mnie samej.

Położyłam się na jednej kanapie patrząc na Matczaka leżącego na drugiej i piszącego tekst w notatniku. Po chwili wyciągnął iqosa i leżąc w salonie zaczął go palić. Serio? Zaczął palić to ścierwo bo mu zimno i nie chce stać na balkonie. Jakby nie prościej było uchylić okno.

- Michał śmierdzi. - zatkałam nos po dłuższym buchu chłopaka.

- To nie wąchaj. - zaciągnął się znów patrząc na mnie i wydychając wszystko wprost w moją stronę.

- To kurde nie smrodź. - rzuciłam w niego poduszką a jego wkład się zgniótł. 1:0 dla mnie kochany. Na chwile był spokój, włączyłam telewizor, oglądałam damy i wieśniaczki na ttv. Sama chciałabym wziąć udział gdybym była pustą lalą bez szeroko otwartych oczu na innych ludzi. Skupiłam się na telewizorze absolutnie ignorując Michała, lecz on nie dał mi o sobie zapomnieć, po prostu się na mnie położył, rozszerzyłam nogi żeby nie wbiły mu się np w brzuch albo biodro bo sama tego nie lubię.

- Daga ale że już teraz? Myślałem że chociaż do sypialni pójdziemy. - zaśmiał się kładąc głowę na moich piersiach.

Zawtórowałam uderzając go poduszką w tyłek. - Oblech.

- Zaraz tam oblech, patrze obiektywnie, szkoda ubrudzić kanapę. - podparł się, poduszką którą trzymałam próbował mi oddać ale uderzył w szklankę i zbił ją.

- Kurcze, trzeba szybko to posprzątać bo będzie plama. - wstałam nie zważając na szkło, sprzątnęłam to jak najszybciej i rozpoczęłam szorowanie plamy.

Chłopak zabrał mi szmatkę i zaczął zmywać plamę. - Przepraszam.

- Nic się nie stało, to tylko głupia szklanka. - uśmiechnęłam się pokrzepująco dodając mu tym otuchy. - Gdyby nie ta druga sofa...

- To byś nie miała na czym leżeć jak ja leże na osobnej. - uniósł głowę i puścił mi oczko.

- To bym leżała na tobie tak jak ty na mnie przed chwilą. - również puściłam mu oczko.

- ale bym ci smrodził paląc iqosa a jak leżysz na osobnej to mogę to robić. - pokazał mi język.

Zamknęłam oczy przy okazji masując powieki. - Nie, nie możesz tego robić czy ja leże na osobnej czy na tej samej, nie będziesz mi w moim domu smrodził. - powiedziałam twardo czym tupnęłam nogą.

Zaśmiał się głośno. - Co to za tupanie w naszym mieszkaniu?

- Przepraszam? Nie robisz w nim absolutnie nic. Syf, sodoma, gomora i chuj wie co jeszcze. Składajmy się na wszystko to pomówimy o - ułożyłam palec w cudzysłów. - ,,Naszym'' mieszkaniu. - zadzwonił telefon, całe szczęście bo atmosfera była powoli napięta, nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy o rachunkach i tym podobne bo nie uważałam że to potrzebne natomiast kiedy Michał w zasadzie tutaj mieszka to zużywa więcej wszystkiego niż sama ja. Wróciłam myślami do telefonu. - Halo?

- KURWA JEDZIEMY NA WAKACJE! - krzyknęła mi blondynka wprost do ucha.

- Jak? Z kim? Kiedy? Gdzie? Na ile? Za ile? - zadawałam sto pytań do bo byłam bardzo ciekawa o co chodzi.

Usłyszałam odetchnięcie, uspokoiła się. - Po kolei. Normalnie. Ja, Janek, Krzysiek, Franek, Michał i ty. dwudziestego dziewiątego. Do Włoch! Do pierwszego stycznia, w sensie rano musimy się wymeldować z hotelu, a no i za każdą osobę tysiąc trzysta za te trzy doby. A Samolot siedemset w dwie strony, myślę że mega fajną tą ofertę last minute znaleźliśmy.

- Jestem na tak, tylko pogadam z Micha...

- Jedziemy do Włoch! - krzyknął równie głośno co blondynka wcześniej.

- Nie to wiesz co, zaraz ci przeleje pieniądze i rezerwuj to! - krzyknęłam na końcu równie szczęśliwa.

- Dobra, to już rezerwuje bo mam tu obok siebie Janka, do zobaczenia wieczorem. Kocham i całuję!

- Kocham i całuję... - zakończyłam rozmowę przelewając jej te dwa tysiące. Po ponad półtorej roku odkładania po pięć tysięcy miesięcznie stać mnie było na nowy samochód z salonu. Dodatkowo odkładałam każde pieniądze z urodzin, świąt i zebrał się ogrom tego. Zostawiłam telefon w kuchni i poszłam się szykować na wieczorną kolację u Solara, będziemy wtedy losować kto komu kupuje prezent i szczerze? Jestem ciekawa jak mnie przyjmą. Poszłam pod prysznic ogolić nogi. Rozbierałam się powoli ze spodni i skarpet kiedy do łazienki wszedł Michał.

- Chce się umyć, będę przeszkadzał? - zapytał z nadzieją patrząc na mnie od góry do dołu.

- Nie, możesz na spokojnie. - miałam na myśli że się umyje w wannie a nie będzie stał również nago pod prysznicem, puścił wodę a po moich plecach pociekły strumyki gorącej wody, za gorącej. - AŁA DO CHUJA! - krzyknęłam zakręcając kurek i wychodząc z pod prysznica. - Pójdę do wanny. - usiadłam na skraju wanny i zaczęłam nakładać jego piankę do twarzy na nogi.

Przejechał rękoma po zaparowanej szybie. - Czy to moja pianka do golenia?

- Moje, twoje, nasze, wspólne. - zaśmiałam się.

- Wiesz co, jak gadaliśmy w salonie... - o nie, zaczyna się a nie chciałam poruszać tego tematu. - Trzeba było powiedzieć odrazu a nie wywlekać to podczas sprzeczki, nie ma z dokładaniem się żadnego problemu. Wszystko jest zawsze dziesiątego do zapłacenia?

- Do dziesiątego. - westchnęłam. - Nie chciałam żeby zabrzmiało to jakbym tylko cie wyliczała ale kiedy jednak w jakiś sposób mieszkamy razem to koszt mojego utrzymania rośnie dwu krotnie, rozumiesz?

Przytaknął kiwając głową. - Jasne że cię rozumiem, przypominaj mi zawsze w takim razie przed dziesiątym o tych rachunkach i będziemy się dzielić kosztami, możesz mi te wcześniejsze miesiące podliczyć też.

Potrząsnęłam głową na boki. - Nie, od nowego roku zaczniemy liczyć. Wodę, prąd i gaz płaci się co dwa miesiące, natomiast czynsz, śmieci i internet czy telewizor co miesiąc.

- Śmieci? - spytał zmieszany.

- No tam jest jakaś opłata za śmieci ale tym nie będziemy się dzielić bo nikt nie wie że tutaj mieszkasz...


Jutro druga część! Wiem że skończyłam rozdzial w chujowym i bez sensu momencie ale miałam dość pisanie tego gówna, dziś mi coś nie idzie :(((

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz