Możemy pogadać? /1

2.1K 49 42
                                    

Miesiąc.

Dokładnie tyle minęło od naszej ostatniej rozmowy. Rozpoczęłam inne życie... Kogo ja oszukuje? Nie potrafię tak, nie zamknę się w domu bo mam swoje obowiązki i od zerwania się nie umiera no ale trudno mi się funkcjonuje nosząc ciężar tego że to ja z nim zerwałam. To ja złamałam jego serce ponownie. Wielokrotnie pisała do mnie jego mama, tata, on sam. Ale nie odpisywałam, nie byłam gotowa. Szczerze? Nie chciałam nawet być, czułam gdzieś z tyłu że znów tak będzie że znów mnie zdradzi. Nawet nie wiem czy faktycznie było tak jak ja zobaczyłam, wierze sobie i na razie nie chce tego zmieniać.

Na samą wzmiankę o nim pociekły mi łzy, stoje teraz w żabce i kupuje chłopakom folię do pakowania śniadań, nie wyszłam specjalnie dla nich z domu, byłam już poza domem właśnie w tym sklepie więc nie umrę jeśli tam pójdę, z pewnością nie ma go tam o piętnastej godzinie w czwartek, no bo nie ma go tam prawda? Z jego znajomymi też się nie widywałam, mimo tego że Szczepan jest moim przyjacielem to jest też jego. Starałam się go trochę oddalić od siebie ale on wiedział że to robię i przysuwał mnie z powrotem. A ja? Za bardzo mi na nim zależało żeby odciąć się od niego. Więc właśnie dlatego stałam przed wejściem do studia i zastanawiałam się nad ucieczką jednak wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Nic się tu nie zmieniło, prócz jakiegoś gościa który mixował wraz z Januszem i Kacprem. Szukałam wzrokiem tego którego imienia nawet nie wypowiem, ale go nie widziałam. Może to przez brak soczewek albo faktycznie go tu nie było.

— Cześć Daga. — powiedział Szczepan przytulając mnie dość mocno. Zabrał mi z ręki tą folię i rzucił w Krzyśka, kiedy odsunął się ode mnie zobaczyłam że ktoś wychodzi z toalety a kiedy zobaczyłam wysokiego bruneta moje ciało oblały zimne poty. Michał. Szczepan szepnął mi na ucho.
— Idź już lepiej.

Czy on właśnie tu idzie? — Dagmara?
— zdziwił się nieśmiało podchodząc, nie mam hiv'a więc niech dwa metry ode mnie nie stoi, niech jemu stanie i niech we mnie wejdzie... Stop Dagmara ty niewyżyta suko. — Zmieniłaś się... Schudłaś. — powiedział z wyrzutem. I miał rację od kiedy go nie widziałam schudłam pięć kilo i dotknęłam wskaźnika na wadzę o liczbie 55. Chciałam jeść ale nawet nie miałam z kim.

— Fakt. — powiedziałam speszona rozmową jak i tym czemu jeszcze nie rzucił mi się w ramiona, każdy wiedział że on tego chciał, znaczy tak mi się wydawało.

— Możemy pogadać? — spytał patrząc mi w oczy, wiedział że tego chciałam. Muszę z nim porozmawiać.

— Nie wiem... — kurwa Dagmara czy ty w ogóle słyszysz siebie?
— Dobra, chodź ale nie tutaj.
— wyszłam na dwór wraz z nim i patrzyłam wyczekująco na niego. Było mi cholernie zimno.

— Przepraszam że ci to zrobiłem, najebałem się wtedy, byłem ledwo przytomny i jakaś laska do mnie podeszła. Wyglądała zupełnie jak ty i tak z pizdy zaczęła mnie całować. Nie wiedziałem że to nie ty, na prawdę.
— bez względu na to czy mówił prawdę czy nie czułam że musze jeszcze to sama ze sobą przepracować, bez niego u boku. Czasem dobre decyzje bolą...

— W porządku, rozumiem.
— powiedziałam patrząc mu prosto w jego piwne oczy.

— W porządku, rozumiem? Co chcesz przez to powiedzieć bo chyba jestem tępy.

— Mówię że rozumiem już jak to się stało, to wszystko. — wyjaśniłam.

— I to wszystko? Tylko tyle masz do powiedzenia? — mruknął nie do końca pewny czy powinien był to powiedzieć.

— Tak to wszystko. Nie oczekuj że rzucę ci się na fiuta bo powiedziałeś w jaki sposób mnie zdradziłeś. Uważam że mówię zrozumiale. — podkreśliłam ostatnie zdanie bo on chyba nie do końca mnie rozumiał. Michał chyba nie do końca wiedział co powiedzieć.

— W takim razie, do następnego czy coś. — wymruczał zrezygnowany i poszedł do studia. Było mi cholernie przykro i ze łzami w oczach pognałam czym prędzej do domu.

***

Miałam ochotę być zapomnianą, zrobiłam to dla własnego ,,dobra'' ale absolutnie mi się to nie podobało. Nie tak to miało wyglądać, mieliśmy być szczęśliwym małżeństwem z ładnym domem i dwójką słodkich Matczaków. A jedyni Szczęśliwi Matczakowie to jego rodzice. A jak już jestem przy jego rodzicach, właśnie na ekranie wyświetlał mi się dzwoniący numer jego mamy. Nigdy wcześniej nie dzwoniła. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i włączyłam głośnik.

— Cześć Dagmarko. — powiedziała spokojnym głosem, nadal do mnie tak mówiła?

— Dobry wieczór pani Arletto. — wymruczałam ocierając łzy, byłam pewna że zaraz rozpłacze się bardziej. Potrzebowałam wsparcia mamy która już od wigilii się nie odezwała. A Iga to nie to samo.

— Kochanie co się między wami dzieje? Spokojnie mi wytłumacz proszę.
— powiedziała podłamanym głosem.
— Jestem jego mamą i kraja mi się serce jak przegląda wasze stare wiadomości albo zdjęcia i chodzi wiecznie z opuszczoną głową...
— pociągnęła nosem.

— Nie powie pani on nie mogę też ja, ale powiem ogólnie że zerwaliśmy... I dzisiaj przypadkiem go spotkałam, zamieniliśmy kilka zdań a ja czuje się jak skończona idiotka.
— rozpłakałam się na dobre.

— Słonko, może przyjedziesz do nas? Możesz zostać tutaj na noc bo Michał śpi od miesiąca u Franka.
— Tego mi Szczepan nie powiedział.

— Dziękuje pani bardzo, ale muszę odmówić. Może innym razem. Michał i ja to temat skończony...
— wyszeptałam powoli znów płacząc...

— Nawet tak nie mów, wszystko się ułoży, pamiętaj.

— Zapamiętam, dobranoc.
— wymamrotałam cicho. Kobieta również życzyła mi dobrej nocy i zakończyłyśmy rozmowę. Już sama nie wiedziałam co robić. Poszłam zobaczyć do lustra jak wyglądam, w tym momencie popłakałam się właśnie z powodu wyglądu. Moja twarz wyglądała jak panda, oczy podkrążone, opuchnięte. Nos wręcz siny od dmuchania w chusteczki. Byłam wrakiem człowieka i ja to wiedziałam, musiałam coś ze sobą zrobić i to nie w kwestii związku. Postanowiłam napisać do Igi.

Okej imprezę już mam, tylko problem polega na tym że znów zobaczę jego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Okej imprezę już mam, tylko problem polega na tym że znów zobaczę jego...

Pojawią się dzisiaj dwa. <333

Myślicie że w następnym znów do siebie wrócą?

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz