Część 18 / 2

1.3K 60 34
                                    

Stałam sparaliżowana. Nie wiedziałam co zrobić, i po której stronie stanąć. Odpowiedź wydawała się prosta bo to po stronie Mateusza powinnam stanąć. Ale Michał to Michał. To on pierwszy stawił się za mną, więc czas na odpłacenie się. 

- Mateusz coś ty mu zrobił... - podeszłam do osuwającego się bruneta patrząc na obrażenia które zaserwował mu mój chłopak. Tak bardzo pękało mi serce na ten widok. Spojrzałam rozgniewana na drugiego chłopaka stojącego z rękoma na kolanach, krew również ściekała po jego twarzy, ale był w dużo lepszym stanie. Michał nie umiał się bić i to trzeba było przyznać głośno. - Coś ty do kurwy mu zrobił?! Powaliło cię?! - krzyczałam. Miałam tego wszystkiego dość. Kiedyś musiało się to zakończyć. 

- Po której ty kurwa jesteś stronie hm? - spytał prostując się, jego mięśnie drgnęły. No chyba mnie nie uderzy. 

- Po żadnej. - to nie prawda, ale tego słyszeć nie musi.

- Właśnie widzę. - westchnął poprawiając sobie koszulkę. - Co on tutaj robił? Zdradziłaś mnie? - to było jak sztylet, nie mogłam skłamać. Nie w tak poważnej sprawie, bo przecież zdradziłam go już dawno. I czuje się jak ostatnia kurwa z tym. Jednak milczałam starając się ominąć jego wzrok utkwiony w moich ustach, jakby oczekiwał odpowiedzi. Której nie otrzyma. - Zdradziłaś? - znów to samo, łzy w moich oczach powoli nie wytrzymywały a ja sama czułam się coraz bardziej zła na wszystko w okół. Włącznie ze mną. 

- Tak. Zdradziłam cię. - wybuchł. Jak dynamit. Jak pierdolony ładunek wybuchowy. Podszedł do mnie w sekundę wymierzając mi siarczysty policzek. On mnie spoliczkował. I to tak mocno że moja twarz wykrzywiła się w grymasie bólu obracając się w prawo. Odruchowo chwyciłam się za polik starając się wytrzymać, nie pokazać mu że właśnie złamał moją granicę. I że w tym momencie chce wyjść na balkon i z niego skoczyć. - Wynoś się kurwa z mojego domu. Życia. I nigdy więcej nie wracaj. 

- Jeb się kurwa. - tak głośno trzasnął drzwiami że moje powieki automatycznie się zamknęły a ja cała drgnęłam. Dopiero teraz zauważyłam że Michał stracił przytomność. Podbiegłam do niego kucając i sprawdzając czy oddycha. Oddychał. Z jego nosa leciała krew a jego łuk brwiowy na szczęście nie wymagał szycia. Lekko nim potrząsnęłam a chłopak jak w amoku otwarł oczy podnosząc się dość sprawnie jak na przed chwilą nie przytomnego. 

- Michał, wszystko w porządku? Dzwonić po karetkę? - chłopak zaprzeczył chcąc wstać. Pomogłam mu targając go do łazienki. Usiadł na sedesie opierając głowę o ścianę. - Nie, zwieś głowę żeby krew mogła spływać. - zrobił to o co go poprosiłam a ja w tym czasie wyciągnęłam apteczkę opatrując mu rany. Chciało mi się płakać. Tak cholernie że prawie dusiłam się własnymi łzami psychicznie. Nie chciałam żeby to zobaczył. Chłopak nie patrzył na mnie a mnie to bardzo cieszyło. Nie po tym jak Mateusz mnie uderzył. Jednak gdy spojrzałam w lustro i zobaczyłam w miejscu uderzenia siny ślad poczułam się sto razy gorzej. Odkaziłam jeszcze mu pięści i po zaprzestaniu krwawienia z jego nosa zaprowadziłam go do łóżka. Dziś to ja pośpię na kanapie. - Odpocznij...

Wyszłam starając się zabrzmieć naturalnie. Jednak po chwili coś skłoniło mnie do pójścia do łazienki, gdy znów stanęłam przed lustrem dostrzegłam siny już ślad. Mój polik znacznie spuchł a pięć palców było widoczne coraz mocniej. Popłakałam się, jak pierdolone dziecko. Jak mogłam być kolejny raz tak cholernie głupia. Resztkami sił wróciłam do salonu, usiadłam na kanapę kuląc się w kolana i dalej płacząc. Nawet nie obchodził mnie Michał. Po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Musiałam się wypłakać. Głęboko oddychałam co słychać było w drugim pokoju, ale liczyłam że Michał usnął. Niestety nie tym razem. 

- Dagmara! - krzyknął z drugiego pokoju co mnie zdziwiło, jednak nie byłam w stanie tam iść. - Przyjdź proszę! - jego głos nie brzmiał radośnie, był wyraźnie zestresowany. Niechętnie poszłam starając się nie pokazać mu obitego polika. Który tak dla marginesu bolał mnie niesamowicie. 

- Co się stało? - pociągnęłam nosem starając się nie rozpłakać na sam jego widok. Chłopak wstał podchodząc do mnie i zanurzając rękę w moich włosach, spięłam się. 

- Daga, co ci? - spojrzał na mnie. Wiedziałam że zauważył, chwycił delikatnie moją żuchwę obracając obitą stronę do siebie. - Chyba kurwa żartujesz!

- Michał spokojnie. - próbowałam go uspokoić. Nic innego mi nie pozostało. 

- Co Michał spokojnie?! Ten pokurw ci zajebał. - pokazałam mu palec żeby był ciszej i położyłam się na łóżku. - Czy nic ci się nie stało? - zawisł nade mną po drugiej stronie łóżka. 

- Nie, chce tylko odpocząć. I boli mnie głowa. - mówiłam z zamkniętymi oczami nie chcąc patrzeć na chłopaka w tym stanie. 

- Dagmara on cię uderzył...

- No i co mam z tym zrobić?! Też mu zajebać czy co?! Zerwałam z nim i nigdy więcej nie chce go widzieć rozumiesz? - uniosłam się. 

- Rozumiem.

- Świetnie, teraz też możesz wyjść i mnie zostawić. - znów zbierały się we mnie łzy.

- Nie. Raz już cię zostawiłem i nigdy więcej nie popełnię tego błędu... - pocałunek to w tym przypadku wszystko czego mi brakowało.


Krótki ale treściwy. 

Widzimy się w ten weekend znów! 

Dzięki dziewczyny które pomagają mi czasem z moimi genialnymi pomysłami :)))))

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz