Część 38 / 2

845 26 21
                                    

Pov. Szczepan

Widziałem ją w wielu stanach, ale nigdy w życiu nie widziałem Dagmary, upijającej się samej do braku świadomości na świat zewnętrzny. Dość ciekawe doznanie, nie twierdzę że nie.

- No ale o czym tu gadać? - czknęła z nagłym przypływem mą... Jakiś myśli. - Znowu dałam się wychujać.

- Nie słyszałem nigdy takiego określenia na stosunek płciowy ale okej. - dodał trochę zatroskany Tadeo. Z minuty na minute było z nią gorzej. Na dole czekał Michał, i miał wejść w odpowiednim momencie, ale ten moment chyba nie nadejdzie.

- Jaki stosunek? Nie mam żadnych stosunków, ja nie wiem o co chodzi. - mówiła a ja wierzyłem że jest tak najebana że nie wie o bożym świecie, i chyba powinno mnie to martwić a nie śmieszyć. A jednak lekko się podśmiechiwałem. Nie mogłem się oprzeć. Siedzimy tu czterdzieści minut i na prawdę ta kobieta podnosi mi serotoninę.

- Stary, Matczak tu potrzebny... - szepnął Wygi, trzymając Dagę, ledwo siedząca i lejącą się przez palce. Napisałem Michałowi eskę i po chwili wparował do domu, bez pukania. Trochę chamsko nie sądzisz Michasiu?

- Co jest? - wszedł, oglądając się w prawo i dostrzegając to co miał. - No chyba sobie żartujesz. - prychnął. Podszedł do dziewczyny i kucnął, miała zamknięte oczy i chyba lekko jej się usnęło. - Kochanie? - lekko nią szturchnął.

- Michu, ja chce do toalety. - bez zawahania podniosła się do siadu.

- O nie, kod czerwony. - nabuzował się, prowadząc Dagmarę do łazienki.

Pov. Michał

Gdy dziewczyna, położyła się na desce twarzą, sumiennie zebrałem jej włosy do jednej ręki, i lekko ją na tej toalecie poprawiłem, po chwili zaczęła wymiotować a ja zerwałem kilkanaście listków papieru i przecierałem jej z troską usta. Całe z resztą zarzygane.

Bolało mnie to, że gdyby nie stan w którym jest, to nie pozwoliłaby na dotknięcie się. Ale wyjaśnimy to jak już będzie trzeźwa. I nie orzygana...

- Już myszko? - spytałem, puszczając jej włosy i gładząc ją po głowie, gdy już jakiś czas nie wymiotowała. Pokiwała ledwo głową, a ja na ten znak, wstałem, ocierając jej resztę wymiocin z twarzy i rąk. Chwyciłem ją jak pannę młodą i zaniosłem do pokoju. Ułożyłem ją na łóżku, okrywając kołdrą i całując nie pewnie w czoło, ta lekko się uśmiechnęła, dalej jednak śpiąc, okryłem ją trochę szczelniej i już chciałem wychodzić, gdy nagle usłyszałem jej głos.

- Zostań w domu. - i odpłynęła, a ja poczułem że mamy jeszcze spore szanse, wyszedłem uśmiechnięty z pokoju ale też padnięty. Usiadłem na kanapie, i przyglądałem się chłopakom. Którzy... Przyglądali się mi.

- My uciekamy, a ty pogadaj z nią, konkretnie. - pokiwałem głową i po chwili po nich nie było śladu. A ja ledwo przyłożyłem głowę do poduszki i zaraz również nie było po mnie śladu, padłem.

***
Pov. Dagmara

Obudziłam się z niezłym kacem, czy zapomniałam? Nie. Alkohol nie załatwił moich problemów. Niestety. Nie wiele pamiętam z wczoraj, pamiętam tylko że ktoś pukał do drzwi i nie wiem czy tego kogoś wpuściłam czy też nie. Zaraz się pewnie okaże. Gdy cudem wstałam, złapałam się za skronie, błagając o 2Kc. Nałożyłam skarpetki i wyszłam z sypialni. Gdy rozejrzałam się po salonie zobaczyłam to czego się tak bardzo bałam. Michała śpiącego jak dziecko, na kanapie. Leciała mu ślina z buzi i jedna ręka bezwiednie zwisała mu z mebla.

Poszłam po cichu do kuchni, otwierając lodówkę i szukając czegoś co mogłabym zjeść, znalazłam jakiś jogurt, wisiało mi to szczerze powiedziawszy. Tak więc chwyciłam go, wzięłam łyżeczkę oraz leki i picie. Poszłam do stołu, siadając i przeglądając sobie telefon. Nagle przy oglądaniu rolek, odciszył mi się telefon i na całą pizdę poleciało jakieś jebane jajko. Za plecami usłyszałam przebudzającego się chłopaka, nie miałam odwagi spojrzeć na niego, tak więc udawałam że wcale nie słyszę tego jak wstaje z kanapy. Poszedł do toalety a ja odetchnęłam z ulgą. Niestety nie cieszyłam się zbyt długo, ponieważ wrócił. I dosiadł się na przeciwko mnie. Aż zebrało mi się na rzyganie.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz