Gdzie Janek? /1

2.4K 55 49
                                    

Trzecia rano to idealna pora na wstanie prawda? Nie przebudziłam się, wstawaliśmy bo jechaliśmy na lotnisko. Ahh te Włochy. Otwarłam oczy nic dalej nie widząc, zapaliłam światło w pokoju i wyciągnęłam dresy które miałam przygotowane. Walizki wypchnęłam na korytarz a sama poszłam do salonu ponieważ w sypialni nie widziałam Michała, zajrzałam do niego a gdy okazało się że nie śpi i w dodatku gra to mnie bardzo zdziwiło.

— Co ty robisz? — spytałam siadając obok niego.

— Gram. — odpowiedział beznamiętnie.

— Widzę, spałeś? — znów spytałam przejeżdżając mu paznokciami po szyi.

— A! Daga! — krzyknął odkładając pada. — Nie spałem, będę miał czas w samolocie. — miał rację.

— Zrobić ci herbatę? — spytałam znów jadąc paznokciami po karku.

— T-tak. — zająknął się odginając się w bok. — I przestań bo to mnie łaskocze.

— O to chodzi. — odparłam rozbawiona, chciałam już robić herbatę kiedy zadzwonił mój telefon, odebrałam i w słuchawce usłyszałam Igę mówiącą ze czekają pod domem, sprawnie się zebraliśmy i wyjechaliśmy na lotnisko, Szczepan i Wygi jechali osobno bo mieli bliżej niż my. Przez całą drogę ja z Igą nawijałyśmy o tym jak skąpe stroje będziemy ubierać w końcu tam będzie ciepło, natomiast chłopacy tylko o tym że mogą szczać do morza, obleśni. Kiedy dojechaliśmy i potwierdziliśmy lot mieliśmy jeszcze ponad godzinę do odprawy, Szczepan z Wygim dotarli pięć minut później. Usiedliśmy na plastikowych krzesełkach i coś tam sobie pogadaliśmy ale Janek stwierdził że jest głodny więc idzie do subway'a, oczywiście prócz mnie i Igi poszli wszyscy bo my postanowiłyśmy iść do starbucks'a. — Michał chcesz coś? Po co pytam. To co zawsze prawda?

Uśmiechnął się promiennie.
— Wiesz że cię kocham? — usłyszałam to od niego pierwszy raz, nie licząc razu kiedy powiedział że on mnie też. Zrobiłam się czerwona i odeszłam idąc. kierunku Igi która dawno już była przy box'ie z kawą.

— Dzień dobry, poproszę dwie matcha latte. — powiedziałam uśmiechając się przez maseczkę. — Tak duże. —
nie tylko kawę lubię dużą...
— Dobrze, kartą. — zapłaciłam stając przy Idzę która również czekała na swój napój. Dziwnie na mnie spoglądała po cichu się podśmiechując.
— A tobie co? Chorobę sierocą masz?

— Nie wariatko. — uderzyła mnie z biodra. — Czemu mu nie powiedziałaś że też go kochasz? — spytała odbierając kawę.

— Bo nie czułam takiej potrzeby...
— popatrzyła na mnie z podniesioną brwią. — No dobra masz mnie, po prostu się nie spodziewałam, zawstydziłam się że powiedział to tak... hm? Otwarcie.

— Ty też musisz być otwarta Daga.
— napiła się kawy kontynuując.
— Nikt za ciebie tego nie zrobi, musisz dojrzeć że też go kochasz kobieto...

— No ale nikt nie powiedział że go nie kocham przecież. — powiedziałam oburzona dalej czekając na kawę.

— Jak to? Ty tak powiedziałaś, musiałabyś chyba krzyknąć żebym ci uwierzyła że go kochasz.
— czy chciała mnie sprowokować?

— Oj no dobra. Mówię tylko że KOCHAM MICHAŁA! — ostatnie dwa słowa krzyknęłam na conajmniej pół lotniska. Za plecami usłyszałam ,,ten'' śmiech. Dlatego mnie sprowokowała.

— Miło to słyszeć szczególnie że wcześniej nie dostałem odpowiedzi.
— objął mnie ramieniem całując w czoło, był wyższy. Odebrałam kawę podając mu kubek i poszliśmy znów na krzesełka. Nie jadłam nic bo nie miałam ochoty mimo próśb i przekonywań Michała.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz