Słońce świecące mi w oczy siłą rzeczy mnie obudziło. Zakryłam dłonią źródło słońca widząc leżącego obok mnie Michała, przeglądającego coś w telefonie. Gładził moje nagie ramię patrząc w ekran. Spoglądałam na niego z uśmiechem. Chłopak w końcu spojrzał na mnie blado się uśmiechając. Dzisiaj przypadał dzień wigilii. Stresowałam się jak zawsze, ale liczyłam na to że brunetowi spodoba się to co mu kupiłam. Bo kupiłam mu to co mi się z nim kojarzy. I oczywiście wpadłam na genialny pomysł kupienia mu miarki, żeby doglądał czy jego mały chłopiec przypadkiem nie rośnie. Dodatkowo postanowiłam napisać mu list i miałam nadzieje że mu się spodoba...
Wróciłam myślami z powrotem do bruneta patrząc na jego zaciśnięte usta w cienką linię. Coś było nie w porządku. Co prawda wydał teraz nowe trzy kawałki w trakcie tych dwóch miesięcy i tworzy już nowe ale czy to miało jakiś związek? A najgorsze jest to że nie umiałam mu pomóc. Jednak podejrzewałam że może chodzić o to, wszyscy nagle się od niego odwrócili wylewając na niego falę hejtu. Nie rozumiałam tej fałszywości w ludziach, po co? W jakim celu? To też ujęłam w liście próbując się nie popłakać nad kartką. Jednak patrząc na Michała było mi go szkoda, tak bardzo się starał...
- Wszystko w porządku? - spytałam po długiej ciszy między nami, chłopak jakby wyrwany z transu, starał się przyjąć na twarz uśmiech. Ale i to tym razem nie wyszło. Usiadł po turecku podając mi urządzenie do ręki. Widniały w nim komentarze pod nowymi trackami. I większość zbyt przychylna nie była.
- Widzisz to? - parsknął. - To jest jakiś żart. - schował twarz w dłonie. - Ja mam dość, nie czuję tego. A jeśli kolejne też się nie spodobają? - wyrzucił w końcu z siebie, podświadomie na to czekałam.
- Michaś, na pewno im się spodobają. - mruknęłam ciszej, dotykając jego ramienia, ten jednak je odsunął.
- Nie dotykaj mnie Dagmara. - zaczął ostro. Jednak nie zamierzałam się na niego złościć czy obrażać, dalej próbowałam z nim rozmawiać.
- Michaś, ja wiem że ci ciężko, ale masz wszystkich nas w okół siebie.
- Ale co mi po was, nie zarobie na was. - syknął.
- Jakoś na moim dissie zarabiasz. - mrugnęłam do niego okiem. Było mi trochę przykro że mnie tak potraktował ale starałam się go zrozumieć. - No ale w porządku, zostawię cię samego skoro tego potrzebujesz. Odpocznij sobie. - wstałam ubierając bluzę i chwytając jego komórkę. - Odpocznij w ciszy, bez tego co najbardziej cię wyniszcza. - chłopak chciał już coś powiedzieć, natomiast ja wyszłam z pokoju. Była godzina dziesiąta a na siedemnastą jesteśmy umówieni. Postanowiłam coś zjeść. Wzięłam jeszcze leki i przystąpiłam do posiłku. Dzisiaj postawiłam na coś mega prostego. Na tosty bo na co innego? Pichciłam sobie w ciszy, zastanawiając się czy Michał faktycznie chociaż trochę oddycha od tego wszystkiego, szczerze liczyłam na to. Gdy zrobiłam tosty dla siebie i dla niego postanowiłam mu je zanieść. Nałożyłam na nie ketchup w kształcie serca i poszłam do naszego pokoju. Chłopak siedział ze spuszczoną głową, gdy tylko przekroczyłam próg, odwrócił się w moją stronę. Podeszłam dając mu talerz i nic nie mówiąc znów wyszłam. Chyba nie chciałam jednak wiedzieć zbyt wiele. Przytłoczyły mnie te myśli, ale liczyłam że jest silny. I że nigdy nic sobie nie zrobi.
Usiadłam przy stole gryząc tosta, nie grzebałam w telefonie. Jadłam w ciszy sącząc dodatkowo herbatę. Ostatnio lubiłam tak robić , szczególnie od kiedy Michałowi widocznie pogorszyło się samopoczucie. Chciałam się wyciszyć żeby również nie przejmować się tak jak on. Ale się nie dało. W połowie drugiego tosta chłopak wyszedł z pokoju, spoglądał na mnie niosąc talerz do zmywarki, włożył go tam po czym podszedł do mnie. Wstałam patrząc na niego spod rzęs. Chłopak spoglądał na mnie pełnym miłości wzrokiem. Nie wiedział za bardzo jak okazać to wszystko co się w nim kłębiło.
CZYTASZ
Mata||Daj sobie spokój
Fanfic,,Jeżeli kochasz, czas zawsze odnajdziesz, nie mając nawet ani jednej chwili.'' Jeden, drugi i trzeci związek nie wypalają. Tylko że chłopak z pod drugiego związku chyba dalej kocha Dagę, ale czy mimo wszystkich trudności ona da mu szansę? Pierwsza...