Wybiegłam z klubu jak oparzona, nie chciałam go już znać. Stanęłam na środku ulicy na którą wychodziło się z klubu i chwytając się za włosy zaczęłam płakać, była noc więc trochę wiało a łzy ściekały mi po twarzy wprost na chłodny chodnik. Już chciałam iść.
— Dagmara poczekaj. — zawołał Szczepan wybiegając z klubu, podszedł do mnie rozkładając ręce, objęłam go już doszczętnie się rozklejając, ten gładził moje plecy powoli pozwalając by na jego koszulę ściekały moje czarne od tuszu łzy. Byłam znów tak załamana jak i wkurzona więc z tego wszystkiego zaczęłam uderzać o jego klatkę piersiową pięścią ale byłam tak słaba że co najwyżej go klepałam niż biłam, z resztą to nie on jest winny.
— Idziemy do hotelu, będziesz spać u nas. — pociągnął mnie za rękę bo dalej bym tam stała, kocham go a on złamał moje serce, serce które należało tylko do niego.Należało...
Gdy doszliśmy do hotelu nie płakałam już, nie miałam na to siły, byłam wykończona i fizycznie i emocjonalnie a dodatkowo alkohol lekko na mnie wpłynął.
— Idź po rzeczy dobra? — zapytał Franek przeczesując moje włosy rękoma. Pokiwałam bez życia głową i ruszyłam do pokoju, kiedy przekroczyłam jego próg nie patrzyłam na nic, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i już miałam wychodzić kiedy to potknęłam się o jego spodenki, popatrzyłam na nie załamana i upadłam na kolana płacząc, znów. Czemu mnie to spotkało? Czym sobie na to zasłużyłam? Po kilku minutach do pokoju wszedł Franek. — Daga, nie płacz... — podszedł pomagając mi wstać, wziął moje rzeczy i poszliśmy do nich do pokoju, jak się okazało mieli jeszcze sporą sofę na której miałam spać. Szczepan poszedł się załatwić, ja w tym czasie przebrałam się w piżamę i kiedy wyszedł z łazienki poszłam do niej zmyć to co zostało z makijażu. Wyszłam zdołowana ze łzami znów w oczach, chłopak już nie mógł na to patrzeć, położyłam się na sofie a on usiadł na skraju i zaczął gładzić mój bark szepcząc że wszystko będzie okej, ale czy właśnie tego oczekiwałam...
***
Obudziłam się, wcale nie byłam wyspana. Wręcz przeciwnie byłam bardziej zmęczona niż byłam przed pójściem spać. Spałabym dalej gdyby nie chrapiący na łóżku Krzysiek i rozmowa chłopaków w drzwiach, moje uszy nie podsłuchiwały, oni mówili zbyt głośno i tyle.
— Mogę z nią pogadać? — spytał Michał za pewne patrząc na mnie.
— Stary kocham cię jak brata ale nie. Daj jej święty spokój jak na razie.
— powiedział twardo, usłyszałam pociąganie nosem, Matczak?— Proszę... — błagał.
— Nie, idź spać jest szósta nad ranem. Daj jej czas, jeśli sama będzie chciała to pewnie się o tym dowiesz. — zamknął mu drzwi przed nosem i wrócił do łóżka, nie chciałam tu być. Ogólnie na tym wyjeździe, poczekałam aż Szczepan zaśnie i wstałam chwytając telefon do ręki, no świetnie. Rozładowany a ładowarka została w pokoju, chłopacy też mieli rozładowane telefony więc musiałam zebrać się w sobie i iść po ładowarkę.
Kiedy stałam już przed pokojem byłam zestresowana, nie wiedziałam czego się spodziewać. Głęboko odetchnęłam i weszłam przez drzwi, no tak, spał. Chodziłam po tym pokoju jak mysz, nic nie słyszał, i modliłam się o to żeby tak zostało. Zanim jednak wyszłam zatrzymałam się chwilę przy łóżku patrząc na jego spokojną twarz i wyszeptałam po namyśle.
,,Dziękuje za wszystko, nie wiesz nawet jak bardzo cię kochałam"
~ Michał nie spał, leżał co prawda z zamkniętymi oczami ale wiedział że najeżdżanie na nią tak szybko tylko pogorszy sprawę a kiedy usłyszał słowa kierowane w jego stronę przez Dagmarę pomyślał - Kurwa...
***
— Dagmara idziemy na śniadanie, przynieść ci coś konkretnego czy bez znaczenia? — spytał Krzysiek zapinając nerkę na brzuchu.— Idę z wami, w końcu to jest moje ostatnie śniadanie tutaj.
— powiedziałam cicho drugą część zdania, zamierzałam albo wyjechać jeszcze dzisiaj albo gdzieś iść samej, choćby na plażę. Chłopacy spojrzeli na siebie zdziwieni.— Nigdzie nie jedziesz, nie musisz iść tam gdzie on idzie ale zostań tu.
— proponował Franek.— Skończmy temat i tyle. Jeśli będę chciała wyjechać to j tak to zrobię.
— ucięłam wychodząc z pokoju. Skierowałam się na śniadanie nie wiele myśląc. Chciałam zjeść i wyjść samemu, śniadania też nie chciałam jeść wspólnie. Zebrałam to co chciałabym zjeść i poszłam na ogródek do jedzenia. Piłam sobie powoli kawę i patrzyłam na rozciągający się przede mną krajobraz. Po skończonym śniadaniu poszłam do pokoju chłopaków żeby się przebrać i gdzieś iść, w drodze tam wpadłam na kogoś. Czy ten dzień nie może być gorszy...— Sorry. — powiedziałam patrząc mu w oczy, Matczak.
— Co ty pierdolisz pół english pół polish. — ha ha ha, nie zabawne. Otwierałam właśnie drzwi do pokoju gdy w nich stanął ten sam na którego wpadłam. — Możemy pogadać?
— Daj mi spokój. — powiedziałam podłamanym głosem.
— Daga... — wymruczał cicho.
— Nie Michał, nie Daga. Miałeś tyle szans żeby pokazać i udowodnić że mnie kochasz a ty przelizałeś się na moich oczach z laską z klubu. Niezły popis.
— To nie było tak jak ty myślisz, to ona mnie pocałowała. — powiedział stanowczo.
— Może jeszcze zgwałciła co? Biedy Matczi nie ma rączek i języka żeby się sprzeciwić. — powiedziałam ironicznie.
— To co teraz z nami? — spytał wyraźnie przejęty.
— Z nami? Nie ma już nas. Mam wyjebane. — zamykałam już drzwi.
— Kocham cię Dagmara... — powiedział płaczliwym tonem, rozpłakałam się już na dobre.
— Ja też cię kochałam Matczak.
— zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich, a po drugiej stronie czułam że siedzi on. Wysłucham go kiedyś, może nawet mu wybaczę. Ale na pewno nie teraz...Krótki ale no nic lepszego się zrobić miśki nie dało, do następnego...
CZYTASZ
Mata||Daj sobie spokój
Fanfic,,Jeżeli kochasz, czas zawsze odnajdziesz, nie mając nawet ani jednej chwili.'' Jeden, drugi i trzeci związek nie wypalają. Tylko że chłopak z pod drugiego związku chyba dalej kocha Dagę, ale czy mimo wszystkich trudności ona da mu szansę? Pierwsza...