Część 37.

1.7K 49 41
                                    

01.08.2021

Dzień domówki. Powiedziałam mu wtedy w kinie że może zrobić jak będziemy mieszkać w większym i co? Kupił mieszkanie. Tak więc robi właśnie tą domówkę a ja sprzątam kuchnie przed libacją. W lodówce nie ma nic prócz soków i wódki więc o jedzeniu mogę zapomnieć. Michał sprzątał pokoje, bo po zmianie mieszkania doszedł nam jeden pokój w którym zamiast zrobić drugą sypialnie na wypadek dziecka Michał składuje swój syf i nagrody...

***

- Michał otworzysz? - spytałam blondyna, ten tylko krzyknął coś niezrozumiale po czym poszedł chyba otworzyć. Po chwili ktoś zapukał do łazienki w której się szykowałam. 

- To ja kochanie! - krzyknęła Wiktoria. Otworzyłam z powrotem zakluczając i witając się z dziewczyną która usiadła potem na sedesie. - Co dzisiaj robimy? 

- Pijemy a co mamy robić. - zaśmiałam się malując usta. Dziewczyna nie była specjalnie uśmiechnięta. - Ej co jest? Widzę że coś nie gra.

- Krzysiek przyniósł to felerne zioło tłumacząc że nie wyrzucą pieniędzy w błoto skoro i tak już ten towar mają. - westchnęła na co ja zrezygnowana pomruknęłam. Wiedziałam że dzisiejsza impreza nie będzie należeć do przyjemnych. 

Nie spodziewałam się jak bardzo będę miała rację...

***

Już po godzinie siedzieli u nas wszyscy. Byłyśmy w stałym repertuarze wyjątkowo bez Magdy bo źle się czuła. Siedziałyśmy na jednej sofie i piłyśmy drinki. Na drugiej siedział kolejno Alex, Janusz, Sebastian i Borys na fotelu. Zaczęli do mnie gadać więc niegrzecznie by było nie odpowiedzieć.

- Na jakich w końcu jesteś studiach? - spytał Fukaj paląc jointa. 

- Na prawniczych. - spoważniałam na minutę tylko po to żeby zobaczyć jego zdziwiony wyraz twarzy po czym wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Lubiłam Alexa a zaraz znów wyjeżdżał... Ktoś chwycił mnie za ramię, tadeo.

- Jak się bawisz? - spytał cały spocony.

- Dobrze się bawię a ty? - spytałam czując że odpowiedź na to pytanie jest dziwna, jestem przecież u siebie. 

- Też jest super. Lece, Michał kazał mi ciebie odciągnąć. - sam zrobił wielkie oczy na to co powiedział, ale o co mu znowu chodzi. - Naczy kazał mi ciebie zapytać jak się bawisz... To ja lecę. - i poszedł jak zmyty do drugiego pokoju, nie miałam siły psychicznej na to żeby się z nim tam kłócić więc nieco zmieszana wróciłam do rozmowy i picia z ludźmi...

***

Trzecia godzina a my siedzieliśmy w stałym składzie a po Gombao ślad zaginął. Poczułam że to teraz, ten moment w którym idę i ma w ryj. Wstałam więc mówiąc że idę zobaczyć co się tam odpierdala. Przekraczając próg pokoju nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc. Chłopacy siedzieli w kółeczku i podawali sobie kolejno zioło. W jednym momencie wszystkie oczy spadły na mnie. 

- Michał nie przesadzasz? - spytałam uśmiechając się sztucznie, wiedział co prawie rozjebało nasz związek ale na wywaleniu dalej w to brnął. 

- Ale że co? - spytał biorąc bucha i głośno się śmiejąc. Zaczynałam się denerwować. 

- Ja się ciesze że się zajebiście bawisz ale choć ze mną na sekundę. - powiedziałam poważnym tonem czekając aż łaskawie wstanie, kiedy wychodził z pokoju widziałam że wskazywał na mnie palcem ale szczerze? Miałam wypierdolone po całości, wyszliśmy na balkon i po jego wzroku stwierdzałam fakt że się nie dogadamy. - Możesz mi wytłumaczyć co ty robisz? 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz