Część 14 / 2

1.4K 63 141
                                    

Czułam że muszę przystopować. Częste spotkania z Gombao wiązały się z częstymi spotkaniami z Michałem. Czułam że to co było między nami a to co jest teraz graniczy ze sobą cieniutką linią a z każdym spotkaniem utwierdzałam się w przekonaniu że kocham go coraz mocniej. Zmienił się, i cokolwiek by powiedział ja czułam że zrobił to dla mnie. Dla nas. Natomiast ja siedziałam właśnie w mieszkaniu Mateusza leżąc z nim na sofie i oglądając jakieś gówno w telewizji, był zimny październikowy wieczór. I dalej myślałam o tym że nie poszłam na zakończenie trasy. Tak wiele to dla niego znaczyło... Oglądałam chyba ze sto tik toków z tego wydarzenia. A najgorsze jest to że miałam nie małą ochotę przesłuchać utwory z płyty raz jeszcze. Bo przecież dwa zadedykowane były dla mnie. I z tego co wiem Mateusz nie miał o tym pojęcia. Ale co do trasy, kiedy powiedziałam że niestety nie mogę kłamałam. Obawiałam się kolejnej kłótni z Mateuszem. Rozmawiałam nawet o tym z psychologiem. Po tak dużych przejściach z Michałem uznała że robię wszystko byleby uniknąć kłótni, bo się ich obawiam jak złe mogą być w skutkach. 

I po części miała rację, nie chciałam iść na zakończenie trasy bo wiedziałam co powie Mateusz i że rozpęta się piekło, a mam już dość zmartwień. Jak zostałam sama w mieszkaniu popłakałam się przez to że nie mogę uczestniczyć w tak ważnym wydarzeniu jakim jest zakończenie trasy marzeń Michała, tyle o niej mówił leżąc wieczorami w łóżku...

- Na prawdę nie mogę się doczekać aby to ogłosić. - zachwycał się gładząc mnie po brzuchu, leżeliśmy okryci kołdrą na naszym dużym łóżku i oglądaliśmy netflixa w komputerze pijąc herbatę. 

- A ja nie mogę doczekać się razem z tobą. - przyznawałam za każdym razem całkiem szczerze, cieszyłam się jego osiągnięciami w muzyce. Ucałowałam go czule w policzek patrząc jak się uśmiecha i przyciąga mnie bliżej. - Rozpiera mnie duma, mój mały Michałek dorasta. -zaśmiałam się wspominając niedawne słowa jego mamy na niedzielnym obiedzie. 

- Oj mamo... - zbliżył się do mnie patrząc mi cały czas raz na oczy raz na cycki, prychnęłam śmiechem kładąc głowę na jego klatce piersiowej. - Jesteś tym na co czekałem, tym bez czego jestem nie pełny. Spełniasz każde moje marzenie samym tym że ze mną żyjesz...

- Widzisz jak masz ze mną dobrze Michaś... 


- Daga? - pomachał mi przed twarzą. - Kontaktujesz? Dzwonić po karetkę? 

- Nie, spokojnie. - zaśmiałam się sztucznie, wyrwana z wiru myśli. Na całe szczęście. Wtuliłam się w bruneta czując że to nie to. Czułam się podle ale nie potrafiłam powiedzieć nie i starałam się zbudować coś co według mnie nie miało przyszłości a według niego chyba odwrotnie. Już tyle razy słyszałam o dzieciach a ostatni incydent przyprawiał mnie wtedy o mdłości. 

- O czym tak myślisz? - spytał z troską w głosie. 

- O niczym, jestem ostatnio zawalona w pracy i to przez to na niczym nie potrafię się skupić. - westchnęłam czując że poniekąd to też była prawda. Mój telefon zawibrował a ja obawiałam się że może być to Michał. Spojrzałam ukradkiem w telefon widząc wiadomość od szefa? 

Od Boss :) : Dobry wieczór, Dagmara czy mogłabyś pojawić się w firmie za jakąś godzinę? Przepraszam za porę ale mamy pare ważnych dokumentów w sprawie pana S. i muszę ci je przekazać. 

Do Boss :) : Dobry wieczór szefie, jasne że mogę. Co do godziny nie ma sprawy. W takim razie zbieram się i jadę. 

Od Boss :) : Można na ciebie liczyć, pracowniku miesiąca B))

- Musisz? - jęknął tuląc mnie mocniej. 

- Niestety... - zdjęłam jego dłonie czując ulgę że jadę do pracy, bo i tak musiałabym się jakoś wyrwać. Dziś przychodzi do mnie Tadeo i Wyguś na nowy film także nie miałabym wymówki. - Ale będziemy jeszcze mieć Mati czas na wieczorne lenistwo. - przyłożyłam dłoń do serca. - Obiecuje. Zaczęłam się zbierać po kolei ubierając na siebie warstwy niczym cebula, w trakcie poprawiania włosów w czapce Mateusz również wstał z kanapy. 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz