Część 30 / 2

1.1K 56 128
                                    

Poszłam przed siebie. Miałam ciekawe rzeczy w głowie ale na pewno nie to co powiedziałam chłopakom. Nie zrobie sobie nic przez tą kłótnie. Nie pojebało mnie aż tak. Postanowiłam już udać się na te schodki. Bo do mieszkania wracać nie chciałam. Poszłam dość sprawnym krokiem, mimo moich problemów z percepcją. Gdy szłam w stronę Wisły zobaczyłam kilku chłopaków. Nie chciałam zwrócić ich uwagi, ale nie wyszło mi to. Prawie bym się wyjebała, ale jeden chwycił mnie dość mocno za nadgarstek. Może gdybym nie była naćpana i najebana sytuacja potoczyła by się inaczej. 

- Nie dotykaj mnie kurwa. - oderwałam rękę, chcąc odejść. Ten jednak obrócił mną, lekko szarpiąc. Gdy spojrzałam w jego oczy zobaczyłam że też czysty nie jest. Zajebiście się złożyło. 

- Co ty powiedziałaś? - oburzył się, dosłownie krzycząc. Chłopacy w okół niego obserwowali sytuację, jeden wyglądał na lekko zgorszonego postawą kolegi. Ale no cóż. 

- Gówno. - spojrzałam znów na chłopaka stojącego obok naćpanego kolegi, który wyraźnie pokazywał mi żebym przestała. Czemu po narkotykach jestem taka pewna siebie? 

- Masz szczęście że dziwek nie biję. - splunął. 

- Ja tam bym się nie krępowała. - no chyba mi nie zajebie? Chociaż ostatnio mówiłam to samo i jak skończyłam.

- W zasadzie? Niech ci będzie. - zaśmiał się gorzko, no to mam przejebane. - Skoro tak ładnie prosisz. - zrobił smutną minę. I to wszystko pamiętam jak przez mgłę. Z całej mocy uderzył mnie pięścią w nos. Po chwili chciał zadać mi kolejny cios ale odciągnął go ten kolega mówiąc że będą z tego problemy. Usiadłam na trawie czując metaliczny posmak w ustach. Weszłam na komórkę klikając aparat. Leciała mi krew z nosa, ale raczej złamany nie jest. To też nie musiałam się zbyt martwić. Ale co to była w ogóle za sytuacja? Postanowiłam zadzwonić do Michała. Miałam dość. Po kilku sygnałach odebrał. 

- Co chcesz? Jeszcze się nie rzuciłaś w Wisłę? - zaśmiał się. 

- Nie, na twoje nieszczęście nie. - umilkłam. - Przyjdziesz po mnie, proszę...

- Naćpałaś się i uciekłaś? To teraz sobie kurwa radź. - przeklął siarczyście. Zbierało mi się na płacz. - Mówisz że zachowuje się jak dziecko, a ty sama się tak właśnie zachowałaś. Pogratulować głupoty. Narazie. - dźwięk przerwanego połączenia dalej szumi mi w uszach. Nie wierzę. Jak można... Dzwoni telefon. 

- Daga? Gdzie jesteś? - spytał Krzysiek. - Ten zjeb wyszedł wkurwiony i poszedł gdzieś, co się stało? 

- Przyjedziesz po mnie? - spytałam błagalnym tonem, zaczynając czuć opuszczające moje ciało substancje. - Ktoś mnie pobił.

- Co ci kurwa zrobił? Dobra nie ważne, już jedziemy. - umilkł. - Schodki? 

- Yhm.

***

Nie przypuszczałam że leżenie na kanapie na zjeździe będzie tak ciężkim zadaniem. Na sofie zaraz obok mnie siedział Tadeusz trzymając mi włosy. Cały czas wymiotowałam spływem, praktycznie dusząc się wydzieliną. Nigdy więcej. Postanowiłam już. Natomiast mimo mojego zakrwawionego nosa i wymiocin przejmowałam się Michałem. Był środek nocy. Tadeo i Wyguś siedzieli ze mną. Krzysiek pojechał do Wiki po mojej prośbie, bo jednak to jego dziewczyna i to ona potrzebuje jego uwagi, w końcu jest chora. Blondyn siedział na kanapie i próbował się dodzwonić do Michała. Jednak bez większego rezultatu. 

A była czwarta. 

- To wszystko moja wina. - zaczęłam płakać, w między czasie dalej wymiotując. - Mogłam nie brać...

- Spokojnie Dagmara. - gładził mnie po plecach. - No dobrze wzięłaś, trudno. Ale ten niech też nie przesadza. Sam był naćpany jak na ciebie krzyczał. - dodał. - Dodzwonimy się do niego, wróci za niedługo. Spokojnie. A teraz się połóż. 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz