~ 2 ~

417 27 7
                                    


❦ Felix's perspective ♡

Jak najprędzej przechodziłem korytarzami. Moje kroki odbijają się od ścian i zapewne są słyszalne w salach lekcyjnych. Zawsze bezpieczniejsze dla mnie jest wyjście po dzwonku. Dlatego na przerwie pomagałem pani Kim poukładać nowe książki, które przyszły do biblioteki. Przynajmniej kobieta trochę się rozchmurzyła, bo była poddenerwowana.

Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy z szafki i schowałem te niepotrzebne.

Nagle ktoś z hukiem zatrzasnął drzwiczki o mało nie przytrzaskując moich palców. Nie minęła sekunda a osoba obróciła mnie o 180° i z całej siły popchnęła mnie na metal wywołując tym kolejny trzask.

Przeklnąłem widząc przed sobą Yute. Chłopak rękoma blokował mi drogę ucieczki.

-"Czego ode mnie chcesz Nakamoto?"- zapytałem sucho pierwszy raz biorąc się na taką odwagę w stosunku do czarnowłosego. Jednak po co mi to było skoro i tak po chwili pożałowałem tych słów?

Starszy z otwartej dłoni uderzył mnie w lewy polik.

-"Zebrało ci się nie odwagę idioto?"- zapytał poirytowany.

Czemu muszę być tak głupi i tak szybko go prowokować? Przecież dobrze wiem jakie są tego konsekwencje.

Unikałem jego wzroku patrząc gdziekolwiek indziej.

-"Yah!"- poczułem jak jego dłoń zaciska się boleśnie na mojej żuchwie po to aby moja głowa została skierowana w jego stronę. Przez to mój wzrok na milisekundę skrzyżował się z tym Japończyka. -"Teraz strach ciebie obleciał?"- parsknął.

-"Zostaw mnie"- wyszeptałem w duchu modląc się aby mi odpuścił.

-"A jak nie? Co mi niby zrobisz? Jesteś głupim dzieciakiem, który nie umie się sprzeciwić. Nawet koreański kaleczysz jak nastolatka z Europy, która uczy się go z kpopu"- zadrwił. -"Jesteś cholernie słaby, więc chuj mi zrobisz"- w jego głosie była wyczuwalna pewność siebie.

Zaśmiałem się gorzko w myślach. Ma rację.

-"Po prostu mnie zostaw.."- mój głos odrobinę drżał. -"Mam dosyć"- dodałem na tyle cicho, żeby chłopak tego nie usłyszał.

-"To po co żyjesz?"- otworzyłem szerzej powieki obawiając się następnych słów. -"I tak dobrze wiesz, że nikomu na tobie nie zależy. Nikt nawet nie zauważy że zniknąłeś"- powiedział po czym ponownie oberwałem z liście a następnie w piszczel. -"Twoja śmierć tylko odciąży kilka osób"- dodał na odchodne.

Ocknąłem się po minutach. Z moich oczu leciały łzy.

Słyszałem takie słowa tyle razy, więc dlaczego za każdym razem muszą one tak cholernie boleć? Przecież dobrze wiem że są prawdą, że jestem ciężarem. Dlatego nie rozumiem czemu to tak na mnie działa.

Tylko ciężar. Niepotrzebny. Nic nie war-

Gwałtownie potrząsnąłem głową uderzając się w nią pięścią.

Muszę przestać myśleć. Te głosy wracając. Nie chcę tego, nie chcę.

Chwyciłem czarny plecak i jak najszybciej wybiegłem z budynku i zmierzałem do domu. Nie zawracałem uwagi na i tak nikła liczbę ludzi wokoło, nie interesowały mnie ich krzywe spojrzenia, bądź komentarze. Jedyne co dla mnie się teraz liczy to to aby znaleźć się w swoim pokoju.

W połowie drogi moja stopa napotkała przeszkodę przez którą runąłem na chodnik. Na szczęście twarzą nie zaryłem w beton.

Ignorując pytania jakieś osoby ekspresowo stanąłem na równe nogi i ponowie zacząłem biec. Za sobą słyszałem krzyki tej kobiety, ale zignorowałem je.

Przez cały bieg słowa wypowiadane przez nich nie chciały zniknąć a tylko rosły w siłę.

Wparowałem do domu dysząc. Przekluczyłem drzwi, rzuciłem torbę, zdjąłem buty i już spokojniej udałem się do moich czterech ścian. Dom na szczęście jest pusty, bo rodzice Hyunjina są ciągle gdzieś w delegacji czy gdziekolwiek indziej.

Zamknąwszy na klucz drzwi do swojego pokoju chwyciłem słuchawki i założyłem je kładąc się na miętową pościel. W telefonie wyszukałem piosenkę BTS "Your eyes tell" i po chwili do moich uszu dotarły pierwsze nuty.

Zawsze tę piosenkę słuchałem w podobnych sytuacjach. Uspokaja mnie, zabija uciążliwe i bolesne myśli, ale także pozwalał aby łzy mogły swobodniej uciekać co jest mi na rękę. Mogę wyrzucić z siebie emocję duszone godziny, dni, tygodnie.

Zamknąłem oczy i po pewnym czasie zasnąłem.

˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚

Obudziły mnie korki rozchodzące się po korytarzu. Usiadłem po tureku przecierając oczy po czym się rozciągnąłem. Położyłem na szafce słuchawki nie przejmując się muzyką, która wciąż leci.

Westchnąłem ciężko. Jestem zmęczony. I fizycznie i psychicznie. Jak ja marzę aby wreszcie pożegnać to uczucie raz na zawsze. Nie tylko to, ale większość.

-"Lixie~"- moje przemyślenia przerwał Hyunjin pukając w drewno.

Wstałem i od razu poczułem ból w okolicy kolan. Zignorowałem to. Jakoś mnie to nie obchodzi.

Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Nie zdążyłem nawet spojrzeć na chłopaka, bo od razu zamknął mnie w swoich ramionach. Od starszego bije ciepło. Oddałem uścisk i jak mam to w zwyczaju zacząłem głaskać jego plecy.

Tak zawsze wyglądają nasze przywitania mimo tego, że mieszkamy pod jednym dachem i widujemy się co parę minut. I tak musimy siebie przytulić. Nie ważne który to już raz w tym dniu.

Po niedługim czasie odsunęliśmy się od siebie.

-"Kupiłem kurczaka na obiad, chodź zjeść"- oznajmił Hwang z uśmiechem. Nie dając mi możliwości odpowiedzienia pociągnął mnie za rękę prowadząc przez korytarz, a następnie po schodach w dół do salonu. Usiedliśmy na kawowej kanapie i zabraliśmy się za jedzenie.

Rozmawialiśmy na różne tematy. Opowiadaliśmy sobie jak spędziliśmy czas w szkole i tak dalej.

-"Lixie, co ty na to żebym zapoznał ciebie z moimi przyjaciółmi jutro?"- zaproponował niespodziewanie.

-"Bardzo chętnie"- odpowiedziałem z szerokim uśmiechem. Tym wymuszonym. Nienawidzę jak łatwo mi to przychodzi. Aż za łatwo.

˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚

-------------------------------

Jutro rozpoczęcie szkoły, więc postanowiłam to teraz wstawić póki mam czas.

Życzę wszystkim powodzenia w nowym roku szkolnym ❤️

Please don't save me again |Chanlix|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz