-"Hwa Hyung!"- krzyknęli Woosan zobaczywszy Parka przy szkolnej bramie i wręcz rzucili się na niego.
-"No cześć cześć"- brunet zaśmiał się obejmując tę dwójkę.
-"Cześć Hyung"- przywitał się Seung, a liliowowłosy wciągnął go do przytulasa.
Po sekundach młodsi odsunęli się od czarnowłosego.
-"Dzień dobry Hyung"- przywitałem się.
-"Nie musisz do mnie mówić formalnie Youngbok-ah. Możesz się witać tak, jak ci tutaj"- zapewnił wskazując kciukiem na trójkę chłopaków.
-"Okay"- będąc bardziej pewny siebie przytuliłem go. Hwa cicho się zaśmiał i poczochrał moje włosy.
Po krótkim czasie odsunęliśmy się od siebie.
-"Dobra, chodźcie. Zajedziemy do waszych domów, weźmiecie swoje rzeczy i pojedziemy do Minsung"- zarządził najstarszy.
-"Em, Hyung?"- Park posłał mi pytające spojrzenie. -"Ja i Hyunjin Hyung zapomnieliśmy się wczoraj spakować. Myślę, że będzie lepiej jeśli pójdę do domu, spakuję się i zabierzesz mnie razem z Hyunjinem"- zaproponowałem.
-"Okej Bokkie. Podrzucić ciebie?"-
-"Nie trzeba. Mam blisko, przejdę się"-
Czarnowłosy przytaknął. Następnie oni wsiedli do samochodu Hwy, a ja poszedłem w swoją stronę.
Pogoda jest w miarę. Co prawda wieje lodowaty wiatr, przez który po chwili rozbolała mnie głowa. Najwyżej mnie przewieje. Jakoś mnie to nie obchodzi.
Dotarcie do celu nie zajęło mi jakoś długo. Zostawiłem zbedne rzeczy w moim pokoju i udałem się do kuchni. Z jednej z dolnych szafek wyjąłem czerwone pudełeczko. Rzuciłem apteczkę na blat i zdjąłem bluzę.
Westchnąłem widząc że bandaże po części przeciekły w kilku miejscach.
Dlaczego to musi być takie irytujące?
Odwinąłem szorstki materiał. Widok kilkunastu ran w postaci mniej lub bardziej zagojonych kresek na robi już na mnie żadnego wrażenia. Ta "dziura" w mojej dłoni też nie jest dla mnie czymś niezwykłym.
Wyrzuciłem zużyte opatrunki do kosza na śmieci. Zatrzymałem się na chwilę.
A gdyby tak..
Zagryzłem wargę bijąc się z myślami.
Otwórz.
Otworzyłem szufladę. W środku znajdują się noże. Kuchenne, do mięsa, do chleba i jakieś tam jeszcze inne. To nieistotne.
Wyciągnąłem pierwszy lepszy. Jest nawet ładny. Magenta rączka a na ostrzu wzory kwiatów.
Stokrotka polna, rododendron i ostróżka.
Zrób to. Po prostu to zrób. Nikt się nie dowie. N i k t s i ę n i e z o r i e n t u j e .
Przyłożyłem ostrą krawędź do zewnętrznej części prawego nadgarstka. Przyciskając narzędzie do skóry przeciągnąłem je płynnie w lewą stronę. I tak kilka razy. Zaciskałem zęby czując większy ból kiedy przejeżdżałem po nowym rozcięciu tylko tym je pogłębiając.
Uśmiechnąłem się lekko widząc czerwony kolor. Ten kolor mnie uspokaja, relaksuje.
Potrząsnąłem głową. -"Wystarczy"- powiedziałem sam do siebie i szybko przeniosłem rękę nad zlew.
Krew prawie zaczęła ściekać na podłogę. Już musiałem czyścić te jasne płytki i nie chcę nigdy więcej.
Odkręciłem wodę. Najpierw umyłem nóż i odłożyłem go na bok. Potem umieściłem nadgarstek pod strumieniem letniej wody. Przeźroczysta ciecz drażniła rany.
Po sekundach cały czerwony kolor zniknął. Zakręciłem kran i ręcznikiem papierowym ostrożnie przetarłem poranione miejsca. I tak rozcięcia na nowo wypełniały się krwią.
Wyrzuciłem kawałek papieru, wyjąłem płyn do odkażania ran i usiadłem na blacie.
Polałem nadgarstek substancją ówcześnie podkładając ręcznik papierowy pod kończynę.
Wyjąłem bandaże i jedną gazę.
Śmieszne jest to, że chyba pierwszy raz korzystam z domowej apteczki. Zawsze musiałem chodzić po szkole do aptek i kupować sobie sam bandaże. A potem się dziwię że moje kieszonkowe nieistnieją.
Najpierw zająłem się za zakrycie tych starszych ran. Co z tego, że większość jest już zagojona, ale wolę aby ktoś zobaczył bandaż niż blizny.
Jednak opatrywanie ręki mając do dyspozycji tylko jedną z nich jest trudne. Niby coraz lepiej sobie radzę, ale wciąż to do łatwych nie należy.
Kiedy zakończyłem tę czynność z obiema kończynami położyłem na dłoni gazę. Następnie obwiązałem ją dokładnie tak, jak zrobiła to Seulgi.
Dobrze, że patrzyłem jak ona to robi, bo inaczej męczyły bym się albo musiałbym czekać na Hyunjina. Ta druga opcja jest "niebezpieczna". Kiedy Kang nie potrzebowała odsłonięcia chociażby kawałka ręki to Hyunjin kazałby mi zdjąć bluzę aby było mu wygodniej.
Po zakończeniu tych wszystkich czynności założyłem ciemną bluzę i schowałem wszelkie wcześniej używane rzeczy.
-"Już po 15?"- spytałem sam siebie widząc godzinę na piekarniku.
Zajęło mi to aż godzinę.
Poszedłem szybko spakować siebie i po części Hwanga.
Kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu, zszedłem na dół.
-"Spakuj tylko ubrania Hyung. Resztę ci już zapakowałem"- poinformowałem.
-"Ty tu?"- chłopak zdziwił się. -"Myślałem że pojechałeś z chłopakami"- oznajmił zamykając mnie w swoich ramionach.
-"Przecież zapomnieliśmy o tym wczoraj, więc wolałem na ciebie poczekać niż sprawić że Hwa Hyung będzie musiał czekać albo jeździć specjalnie dwa razy"- wyjaśniłem.
Odsunęliśmy się od siebie. Poczułem jak wyższy bada mnie wzrokiem, więc bardziej ukryłem dłoń w rękawie.
Od czasu tamtych wydarzeń robi tak coraz częściej. I możliwe że nawet odłapał to ode mnie, więc nie powinienem marudzić, bo sam też tak przez jakiś czas robiłem aby się upewnić że Jin niczego sobie nie zrobił. Na szczęście nie było takiej sytuacji i mnie to cieszy. Cieszy mnie to, że nie ma on blizn.
-"Okej. Hwa Hyung powinien tutaj być za 10 minut, więc lecę się spakować"- powiedział wbiegając po schodach. -"Jak przyjedzie to otwórz!"- rzucił i zniknął za drzwiami.
Położyłem swoją torbę przy ścianie i cierpliwie czekałem.
Równo po 9 minutach rozległ się dźwięk dzwonka.
Otworzyłem drzwi. -"Cześć Hyung, wejdź"- zaprosiłem Parka do środka.
Chłopak przywitał się i pogłaskał mnie po głowie.
-"On jeszcze się nie przygotował?"- zapytał rozglądając się.
-"Nope"-
-"Hyunjin-ah!! Złaź! Nie mamy całego dnia!"- krzyknął Hwa na co podskoczyłem czego starszy nie zauważył.
-"Idę! Idę!"- odkrzyknął Hwang z pokoju i po chwili zbiegł po schodach z torbą w ręce.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
CZYTASZ
Please don't save me again |Chanlix|
Fanfic-"Dlaczego mnie powstrzymałeś?"- to pytanie słyszał za każdym razem. Zawsze też padała ta sama odpowiedź. Już tyle osób uratował, więc tym razem też tak będzie. Pomoże mu ujrzeć barwy w życiu i będzie szczęśliwy, jak reszta. Tylko... Życie nie zaw...