-"Dzień dobry"- powiedziałem widząc Seongjoong w kuchni. Para dzisiaj jest ubrana w ciemne bluzy z motywem księżyców na rękawach.
Starsi odwrócili się. -"Cześć Youngbok-ah"- przywitali się zsynchronizowani.
-"Nie licząc nas jesteś pierwszy, który wstał"- oznajmił Kim.
Jakoś mnie to nie dziwi.
-"Co robicie?"- spytałem.
-"Śniadanie dla was wszystkich"- odpowiedział Hwa.
-"Nie musicie, napra-"-
-"Musimy, bo będzie tutaj większy chaos niż kiedykolwiek widziałeś"- przerwał mi czerwonowłosy.
To chyba lepiej aby coś ugotowali skoro może to skończyć się katastrofą.
-"Mogę wam jakoś pomóc?"- zapytałem zaglądając Hongowi przez ramię.
-"To urocze"- zachichotał brunet i pogłaskał mnie po głowie. -"Nakryj proszę do stołu Bokkie"- posłał mi ciepły uśmiech.
Wyjąłem talerze i sztućce, po czym zacząłem je rozkładać na stole w jadalni.
W międzyczasie z jednego z pokoi wyszli Minho i Jisung. Pary przywitały się ze sobą.
-"Dobry"- powiedziałem kiedy po nakryciu wszystkiego wróciłem do kuchni. Starsi odpowiedzieli tym samym. -"Nakryte Hyung"- zwróciłem się do najstarszego.
-"Dziękuję. Możesz jeszcze obudzić resztę Bokkie? Zaraz będzie jedzenie"- poprosił Park.
Zgodziłem się i po chiwli stałem już pod drzwiami jedynego z pokoi gościnnych. Zapukałem a kiedy nie odzyskałem odpowiedzi lekko uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Nie mogłem powstrzymać śmiechu zobaczywszy Changbina leżącego na podłodze z nogami na łóżku i Seunga, który spokojnie sobie spał przytulając koc.
Ciekawe czy Min go zepchnął czy Seo sam spadł.
-"Wstawaać"- klasnąłem w ręce wchodząc wgłąb pomieszczenia.
Zepchnąłem nogi Bina przez co wywołał się mały huk.
-"Co?"- chłopak posłał mi mordercze spojrzenie.
-"W-wybacz Hyung"- lekko się spłoszyłem. -"Obudź Seungmina i chodźcie na śniadanie"- powiedziałem i szybko wyszedłem z pokoju.
Następnym pomieszczeniem był ten, który został przydzielony Woosan.
Zobaczyłem tę dwójkę pogrążoną we śnie, w swoich ramionach. Lekko się uśmiechnąłem.
Słodko wyglądają. Aż szkoda ich budzić.
Wyjąłem telefon i zrobiłem im małą sesję zdjęciową.
Raczej mnie za to nie zabiją. Raczej.
Zacząłem delikatnie szturchać parę. -"Wstaaawać"- przeciągnąłem.
Po paru sekundach obaj popatrzyli na mnie pytająco zaspanym wzrokiem.
-"Seongjoong zrobili śniadanie, chodźcie zjeść"- przekazałem na co kiwnęli głowami. Następnie wypuścili siebie z uścisku i usiedli po turecku.
-"Która godzina?"- spytał Woo przecierając oczy.
-"Jest po dziesiątej"-
Niespodziewanie San ponowie się położył. -"Jeszcze nieee"- zamarudził.
Jung westchnął i zepchnął Choia z łóżka. Brunet krzyknął niespodziewając się tego.
-"Nienawidzę ciebie"- oznajmił poszkodowany.
-"Też ciebie kocham"- odparł rozbawiony jasnowłosy całując ukochanego w czoło.
Poczułem się zakłopotany, więc postanowiłem bezszelestnie wyjść.
Następnym pokojem był ten, który należy do Hyunjina. Zapukałem w naszym kodzie po czym wszedłem do środka.
Oczy dwójki chłopaków powędrowały na mnie. Obaj trzymali swoje ubrania stojąc na środku pomieszczenia.
-"Cześć, wiedzę że nie śpicie. Zaraz będzie śniadanie"- poinformowałem lekko ściszonym głosem.
Obecność Yanga trochę mnie stresuję, bo to właśnie z nim najmniej rozmawiałem.
-"Zaraz będziemy. Dzięki Lixie"- odparł Hwang z uśmiechem.
Przytaknąłem i udałem się do własnych czterech ścian. Zastałem tam Chana śpiącego przytulając się do koca, pod którym sam leżałem z 40 minut temu.
Usiadłem na skraju łóżka i sam nie wiem czemu postanowiłem się przyjrzeć twarzy starszego.
Po szybkim "zbadaniu" jego twarzy stwierdziłem że czas go obudzić.
-"Channie Hyung"- pogłaskałem go po głowie. Po sekundzie starszy otworzył oczy i popatrzył na mnie pytająco. -"Wstawaj Hyung"- uśmiechnąłem się do niego.
Chłopak usiadł po turecku przecierając oczy.
Po powiedzeniu tego co reszcie wróciłem do salonu.
Przez większość dnia chodziliśmy po mieście bez celu. Bezustannie towarzyszyły nam rozmowy, śmiech, wygłupy. Im później się robiło, tym więcej osób musiało już wracać do domu.
Ostatecznie zostaliśmy tylko ja i Hyunjin.
Idziemy sobie powoli do naszego ukochanego parku.
-"Rodzice do ciebie dzwonili?"- spytałem przerywając komfortową ciszę.
-"Tak, wczoraj złożyli mi życzenia, a dzisiaj upewniali się czy dom stoi"- zaśmiał się.
Weszliśmy na teren zielony. To miejsce jak zwykle świeci pustakami. Niektórzy nie byliby pewni co do chodzenia tutaj, ponieważ brak ludzi równa się brak świadków jak coś się wydarzy. Jednak naszej dwójce jakoś nigdy to nie przeszkadzało.
Po chwili dotarliśmy do dużego dębu. Weszliśmy na drzewo i usiedliśmy obok siebie na solidnej gałęzi, z której mieliśmy pewność że nie spadniemy.
W ciszy podziwialiśmy zachód słońca. To miejsce jest do tego idelane. Brak budynków, tylko łąka i lasek obok.
Jeśli się nie mylę, zaraz pod naszymi nogi rosną chabry, fiołki i ktoś nawet zasądził tutaj białe chryzantemy. Reszty kwiatów nie jestem w stanie rozpoznać.
Niebo przy samym horyzoncie przybrało ciepłe barwy takie jak róż, pomarańcz, żółć i niekiedy czerwień. Natomiast im wyżej, tym zimniejsze kolory dominowały. Dodatkowo wszystko to jest ozdobione chmurkami, które po części przybrały kolory nieba.
Co chwilę wiał silniejszy podmuch powietrza. Przez to po krótkim czasie zrobiło mi się zimno, ale nie odezwałem się. Chcę zostać tu dłużej.
-"Felix, wracajmy do domu. Widzę jak się trzęsiesz"- oznajmił długowłosy.
Przytaknąłem i po chwili obydwoje wynaleźliśmy się na ziemi, i skierowaliśmy się do domu.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
-------------------------------
Oglądanie zachodu słońca>>>>
CZYTASZ
Please don't save me again |Chanlix|
Fanfiction-"Dlaczego mnie powstrzymałeś?"- to pytanie słyszał za każdym razem. Zawsze też padała ta sama odpowiedź. Już tyle osób uratował, więc tym razem też tak będzie. Pomoże mu ujrzeć barwy w życiu i będzie szczęśliwy, jak reszta. Tylko... Życie nie zaw...