-̷͇͊"̶̨̫̚Ǹ̴̈͟í̴̘̤̆ḙ̸̡̂͊ ̶̿͛͟p̸̘͙̅͝ó̵͙̓ͅẅ̸̤́i̷̖̹͂̀n̴̢̖͆i̷̤͉̾̄e̸̛̻n̴̢͉̓̓ḙ̴̈́͡ś̶̟̑̈ ̴̨͕͒̐ḇ̶̀̅ẙ̷͇ł̸̝̘̅ ̸̥̽̂t̷͍̘̃ư̸̹͂͟ṱ̸͈́ả̴̱̤͡j̴̤̆͛ ̴͍͖̈́̏p̷̖̹͒͆r̶̠̟̽̓z̷͕͈̍y̵̱̳̎͠c̶̯̓̏h̶͍̆̌ō̶̝̄d̵͉̭̃̇z̵̦̔i̸͓͡ć̵̜̜͐̆"̸̹̇͜-̸̪̎̒ przeszywający, lodowaty głos, który zaczął odbijać się w mojej głowie.
Odwróciłem się do źródła dźwięku i przed sobą ujrzałem tę samą kreaturę. W pośpiechu zrobiłem tyle kroków w tył dopóki nie natrafiłem na barierkę.
Stwór rozłożył swe skrzydła i zza niego wyłoniły się dwie kolejne człekokształtne istoty. Tak samo rozmyte jak on, ale zamiast skrzydeł mają szpony przypominające jakieś widły.
Niespodziewanie jeden z nich zniknął. Przeszedł mnie dreszcz.
Nie mogę się rozejrzeć aby ta dwójka mnie nie zaatakowała.
Znikąd, dosłownie obok mnie pojawił się i w sekundę drasnął moje ramię. Automatycznie odskoczyłem na bok i złapałem za świeżą ranę.
Boli jak cholera, jakby ktoś dosłownie bezustannie powiększał nożem ranę wcinając się coraz to głębiej i głębiej dopóki nie natrafi na kość albo nie przebije się na drugą stronę.
Stwór chciał skoczyć na mnie, ale coś mu to uniemożliwiło. A mianowicie biała aura, która wytworzyła się wokół mnie. Potem ciemne postaci wyparowały.
-"Nic ci nie jest??"- usłyszałem wręcz spanikowany głos Donghuna.
Rudowłosy przytulił mnie.
-"H-hyung..?"- z lekkim trudem nabrałem powietrza. -"Co to było...?"- spytałem.
-"Zaraz ci powiem, ale pokaż mi to ramię"- poprosił odsuwając mnie od siebie.
Zabrałem rękę z rany.
Rękaw bluzy rozerwnay. Trzy średniej długości kreski. Jednak najbardziej niepokojący jest kolor krwi.
Czarny. Czarny jak smoła.
Hun przez chwilę to oglądał. -"Na szczęście nie zranił ciebie za mocno"- odetchnął z ulgą. Następnie wytworzył wodę i zaczął przemywać rany.
Nawet nie wiedziałem że tak potrafi.
Zaczęło szczypać i to bardzo. Jakbym został wrzucony w pokrzywy i chwasty równocześnie.
-"Zaraz skończę, spokojnie"- zapewnił.
Po 'odkażeniu' kolor krwi wrócił do normalności.
-"Zapomnieliśmy ci powiedzieć abyś uciekał kiedy nas tutaj nie ma"- westchnął. -"Wracając do twojego pytania to były demony i nigdy, ale to przenigdy nie patrz im w oczy"- ostrzegł.
Nie zapytałem dlaczego, nawet nie wiem czy chcę to wiedzieć.
-"Gdzie reszta?"- spytałem chcąc zmienić temat.
-"Wowkwan zapewne siedzą u Sana, a Jun i Chan są u pani Choi, gdzie i ja byłem"- odpowiedział. -"Junhee wyczuł że tutaj jesteś więc przyszedłem"-
-"Przepraszam Hyung"- powiedziałem kiedy dopadły mnie wyrzuty sumienia.
-"Felix, nie masz za co przepraszać. To my zapomnieliśmy ciebie ostrzec i po prostu nie widziałeś"- Lee pogłaskał mnie po głowie.
Wiatr nasilił się i zaczął ruszać naszymi ubraniami oraz włosami. Jednak nie jest to normalny wiatr. Ma on w sobie kilka liści i wiruje w kółko.
CZYTASZ
Please don't save me again |Chanlix|
Fanfic-"Dlaczego mnie powstrzymałeś?"- to pytanie słyszał za każdym razem. Zawsze też padała ta sama odpowiedź. Już tyle osób uratował, więc tym razem też tak będzie. Pomoże mu ujrzeć barwy w życiu i będzie szczęśliwy, jak reszta. Tylko... Życie nie zaw...