❦Felix's perspective♡
-"Podobno Suh dostał naganę wychowawcy za tę plotkę o Youngboku"- oświadczył Woo.
Minęły już 2 tygodnie od tamtego zdarzenia. Na szczęście uczniowie wierzyli nam i każdy raczej już o tym zapomniał. Zapewne gdyby nie pani Choi, to nie udałoby to się nam.
-"Serio? Myślałem że naganę dyrektora dostanie"- przyznał Seo.
-"Jednak jeżeli dalej będą na niego skargi to może nie zdać, a jak odwali coś podobnego to mogą go wywalić ze szkoły"- dodał San.
-"Nie chcę nikomu życzyć źle, ale jemu to się należy"- powiedział Chan.
Jakoś za bardzo nie włączałem się w rozmowy z resztą. Głównie patrzę przez okno kawiarenki, w której siedzimy.
Po może pół godzinie wszyscy już zjedli zamówione ciasta, więc postanowiliśmy opuścić to miejsce. Odprowadziliśmy wszystkich po kolei, aż w końcu zostałem ja, Hyunjin i Chan.
-"Do jutra Chan"- powiedział długowłosy kiedy staliśmy już pod mieszkaniem Banga.
-"Pa Channie Hyung"-
Nasza trójka przytuliła się na pożegnanie.
-"Pa pa~"- blondyn zaśmiał się. -"Uważajcie na siebie!"- powiedział na odchodne i zniknął za drzwiami.
Zaczęliśmy powoli zmierzać do domu.
-"Lixie?"- chłopak przykuł moją uwagę. -"Co sądzi- Uważaj!!"- starszy nagle odepchnął mnie w bok z dużą siłą.
Automatycznie zacisnąłem powieki. Wpadłem na chyba jakiś stolik należący do pobliskiej kawiarenki po czym doznałem bliskiego spotkania z chodnikiem. Moja głowa uderzyła o beton. Usłyszałem pisk opon i krzyk kilku osób.
Zdezorientowany rozejrzałem się i pożałowałem tego. Sporo krwi na ulicy i chodniku, ludzie dookoła.
-"Hyunjin!!"- poderwałem się na równe nogi, ale po pierwszym kroku upadłem czując ogromny ból w okolicy prawej kostki.
Łzy same znalazły ujście.
Wiem dobrze, że coś się jemu stało, ale nie wiem co tam się dzieje. Błagam niech będzie cały i zdrowy, błagam aby to tylko mi się wydawało, śniło, cokolwiek.
Niespodziewanie ktoś mnie przytulił. Nawet nie zauważyłem kiedy przybiegł tutaj Chan.
-"Hyung, bła-agam powiedz, że Hyunjinowi nic n-nie jest"- wyszlochałem wtulając się w niego.
Starszy milczał. To jest już jednoznaczna odpowiedź.
Zacisnąłem mocno pięści na jego bluzie.
To nie może się dziać, błagam. Cokolwiek tylko żeby jemu nic nie było.
Po chwili rozległ się dźwięk syren, który tylko zaczął drażnić moje uszy. Mimo zamkniętych oczu wyraźnie widzę czerwone i niebieskie światła.
-"Gdzie jest drugi poszkodowany!?"- ktoś krzyknął z tłumu.
Tam jest taki chaos.
-"Jak masz na imię?"- usłyszałem zaraz obok siebie, a Chan w tym samym czasie lekko poklepał mnie po ramieniu.
Odsunąłem się od blondyna.
Ratownik uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
-"Y..Youngbok, a-ale mi nic ni-ie jest"- mój głos drży jak nigdy.
-"Noga Lixie"- oznajmił Bang.
Popatrzyłem na dolne kończyny. Wcześniejszy ból kostki powrócił jakby ze zdwojoną siłą. Nie dość że spuchnięta to jeszcze trochę we krwi.
CZYTASZ
Please don't save me again |Chanlix|
Fanfiction-"Dlaczego mnie powstrzymałeś?"- to pytanie słyszał za każdym razem. Zawsze też padała ta sama odpowiedź. Już tyle osób uratował, więc tym razem też tak będzie. Pomoże mu ujrzeć barwy w życiu i będzie szczęśliwy, jak reszta. Tylko... Życie nie zaw...