Rozdział 45

810 50 5
                                    

Najbliższa cywilizacja znajdowała się kilka kilometrów od zamku.

- Tak się cieszę, że ktoś idzie ze mną.- powiedziała po chwili cichego marszu.

Obdarzyłam ją zdziwionym spojrzeniem.

- Luzik, a tak tylko zapytam. Czemu?-

- Musimy wpaść do starego znajomego po pewną rzecz.- odpowiedziała z przekąsem.

- Okay?- odparłam.

Zastanawiałam się, czemu raz brzmi, jakby naćpała się cukierkami, a za chwilę jak ktoś, kto poczucie humoru zjada rano na śniadanie i tyle ma z nim styczności.

- Po co konkretnie?- zapytałam po chwili ciszy.

- Kojarzysz może legendarną siedemnastkę z F.C. Grimm?-

- A powinnam?-

- Yyy... Pewnie, że tak!- odpowiedziała takim tonem, jakbym właśnie obraziła jej religię.

Zastygłam w bezruchu, obdarzając ją niepewnym spojrzeniem.

- Oj żartuję. Nie bądź taka spięta.- zaśmiała się, dźgając mnie łokciem w bok.

Szykują się ciężkie 3 dni.

- Spike Dawson. Za swoich czasów istne ciacho. Miałam na jego punkcie obsesję jako dwunastolatka.-

- A gdzie on teraz mieszka?-

- Uwierz mi, będziesz żałowała, że w ogóle się tego dowiedziałaś. Chodź.- oznajmiła, ciągnąc mnie za rękę.

Prawda była taka, że powinnam być w tym momencie na treningu, ale to wydawało mi się o wiele ciekawsze, niż siedzenie na ławce dla rezerwowych i gapieniu się, jak trenują... nie, to wcale nie musiałoby być takie złe, jakby się tak dłużej zastanowić.

Zwróciłam uwagę na jej akcent w angielskim. Różnił się od tego jaki miał trener Belmont. Był taki bardziej...

- Jesteś z Francji?- zapytałam prosto z mostu.

- Oui.- potwierdziła wyniośle.

- Ale twój wuj jest stąd?-

- Oui.- powtórzyła tym samym tonem.

- Jesteś jego siostrzenicą? Bratanicą? Jeszcze kimś innym? Może on jest znajomym twoich rodziców? Jak to jest?-

Szczerze byłam tego ciekawa.

- Brat mojej mamy. To wiekowa historia dwóch rodów.-

Dwóch rodów... jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć?

- Czekaj, czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że pochodzisz z rodziny łowców? Tych samych, przez których nie mogę spełnić swojego wczesnonastoletniego marzenia, by jakiś wampir się we mnie zakochał i mnie przemienił?- zapytałam na jednym wdechu.

- Wow... a to mi mówią, że mam zbyt wybujałą wyobraźnię.- zaśmiała się.

Wywróciłam oczami.

- Błagam cię, chyba każdy miał nawet krótką fazę na wampiry w swoim życiu.- prychnełam urażona.

- Sorry, mnie moi dziadkowie skutecznie do tego zniechęcili.-

- Dobra, a wracając do łowców?-

- Wokół rodu Belmondów i Argentów narosło wiele legend. Jedna jest naprawdę ciekawa.- odpowiedziała, wpatrując się we mnie z wyczekiwaniem.

- Jaka?- zapytałam, czując, że tylko na to czeka.

Elena szczęśliwa zaklaskała szybko z ekscytacji.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz