Rozdział 71

572 52 14
                                    

- Co cię tu sprowadza?- zapytał Ja Nein.

- Przyszłam się rozerwać.- odpowiedziałam pierwsze, co pojawiło mi się głowie.

- O siódmej rano?-

No tak... zapomniałam, że jest ultra wcześnie.

- Znaczy no, nie w ten sposób. Zawsze chciałam zwiedzić Bawarię. Dziś mam na to cały dzień.-

- Bawarię? Obawiam się, że godzin może ci nie starczyć. To ogromny Land.- oznajmił zadziwiony.

Szlag... zapomniałam, że to nie miasto. Jezu... to tak jakbym powiedziała, że w cały dzień chce objechać województwo mazowieckie.

- Tak, masz rację.- odparłam zrezygnowana.

Serio, ciężko było wymyślić coś na poczekaniu. Moje zachowanie już pewnie wzbudziło masę podejrzeń.

- Całej Bawarii ci nie pokażę, ale mogę cię oprowadzić po Burghausen*.- zaproponował nieśmiało.

Tak. Pojawiła się szansa. Musiałam koniecznie włączyć w tę konwersację swój urok osobisty.

- Wow, serio byś mógł?- zapytałam z gwiazdkami w oczach.

- Jasne, nie ma problemu. Dziś akurat mam wolne.-

Uśmiechnęłam się. Trzeba było jednak trzymać emocję na wodzy, żeby się nie zacząć szczerzyć, bo właśnie postawiłam sobie pewien cel. Chciałam sobie udowodnić, że Skarra, ta na wpół łysa pała nie ma absolutnie żadnej racji co do mnie.

*

*

*

Cały dzień zwiedzałam z Michaelem miasto. Naprawdę zajebiście spędzało mi się z nim czas. Przy okazji mogłam podszkolić swój niemiecki, którego nie używałam od dawna. Nie wliczając w to Iris.

Obecnie siedzieliśmy w popularnej piwiarni. Radowałam się w duszy, że w Niemczech już od szesnastki przy dorosłym można zamówić i spożywać piwo. Ja miałam 17, ale Ja Nein pomachał barmanowi dowodem, więc po okazaniu paszportu nie miałam żadnych większych problemów. Pewnie jakby się dowiedział, że jestem niepełnoletnia, cała zabawa by się skończyła, a chłopak oddaliłby się daleko w Alpy.

Nie lubiłam pić gazowanych rzeczy, dlatego też spożywanie piwa było dla mnie najwyższym poświęceniem i lepiej, żeby każdy to później docenił.

Zaczęliśmy luźno rozmowę o życiu prywatnym.

- Więc jesteś byłym żołnierzem dywizji taktycznej?-

- Tak, ciężka robota.-

- Yhy, wiem coś o tym. Moja mama pracowała w wojsku jako specjalista od spraw taktycznych.-

- Nieźle, nieźle. Oboje rodzice to stratedzy. Pewnie coś ci przekazali.-

Zaśmialiśmy się oboje.

- Może... szczerze nawet nie miałam okazji tego jakoś szczególnie sprawdzić.-

- Zawsze można to zmienić.- powiedział, bazgrząc coś na serwetce srebrnym piórem, po czym podsunął ją do mnie.

- Spróbuj zrobić jakiś kontratak... albo obronę, jak wolisz.-

- Dobra, tylko się nie śmiej.- odparłam.

Chłopak dał mi swoje pióro, a ja wzięłam drugą serwetkę.

Już tyle razy to słyszałam, że powiedzenie, iż nie znam zasad piłki nożnej, byłoby kłamstwem tak długim i szerokim jak ocean. Poza tym zdałam test na licencje trenera. Nie mogłam wymigać się moją niewiedzą.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz