Rozdział 83

571 41 57
                                    

- Nazwę cię Bonifacy.-

- Bonifaski?-

- Boni-FACY.- zaakcentowałam.

Tata spojrzał się na mnie, jakby nie zrozumiał.

- Powtórz. Boni-FACY. Y na końcu.-

- Bonifaski.-

Jebnęłam się ręką w czoło. Zapomniałam, że osoby od urodzenia anglojęzyczne mają problem z wymową w innych językach.

- Okay, a powiedz nazwisko Klausa. Von Klinkerhoffen.-

Tata skrzyżował ręce i spojrzał się na mnie, jakbym poprosiła o 100 tysięcy mamony na głupoty.

- Nazwij kota jakoś inaczej.- odparł, zbywając moją wcześniejsza wypowiedź.

O ho ho! Więc tak się bawimy.

- Dobra.- prychnęłam.

- Niech będzie.- dodałam.

Rozbrzmiał dźwięk gwizdka. Kot był najwyraźniej głuchy, bo nic sobie z tego nie zrobił.

Gracze zbiegli się do Trenera.

- Co to za kot?- rzucił North.

- Mój.-

- Jaki fajny, jak się wabi?- zapytał Joe.

Teraz na szybko trzeba było coś wymyślić.

- Nazwa się Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.-

Słysząc to, dosłownie każdy zamilkł.

- I co jeszcze?- zapytał ojciec.

- Chrząszczyżewoszyce, powiat Łękołody.- dodałam zadowolona w ojczystym języku.

Wszyscy stali okupieni.

- Czy ona nas właśnie obraziła?- wysnuł Tygrys.

- Całkiem prawdopodobne.- potwierdził Shaker.

Gdy El Matador chciał go pogłaskać, kot fuknął.

- Wredny. Skarra, bardziej by do niego pasowało.- prychnął.

I to nie był zły pomysł. Zawsze jakbym powiedziała przy tacie to imię, mogłabym zwalić, że mówię o kocie.

- A wiesz, co słyszę, gdy mówisz po polsku?- zapytał North.

O, czyli już nie rosyjski.

Mamy progress.

- No?-

- Jakieś szczźszzszdźć.-

- Aaa... chodzi ci o pięćdziesiąt, sześćset, dżdżownica, mżawka?-

- Przecież to samo powiedziałem. Chyba powinienem zdawać na C2.-

Wszyscy zaśmiali się z tego fenomenalnego żartu. Starałam nie wyglądać się na złą, ale takie naśmiewanie się z polskiego języka brałam zbyt poważnie.

- Ekhem... za kilka dni rozgrywamy mecz z Barką, przygotowałem odpowiednią taktykę...- zaczął tata, odwracając uwagę od głównego tematu.

Mój mózg na słowo "taktyka" zaczął się wyłączać. Spojrzałam na kota. Przypomniał mi się Skarra. Moje myśli zaczęły krążyć wokół tego, czy mi w końcu odpisał. Zapomniałam, że książę ma cały zamek na głowie i przez to nie ma czasu.

Tata rozstawiał po boisku większą część graczy. Usiadłam na murku dzielącym publikę od murawy. Kot zeskoczył mi z kolan i zaczął walić łapą w ptasie piórko.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz