Jak się okazało grypa, trzymała mnie przez kolejne dwa tygodnie. Avaia była na mnie za to wściekła, jakby to miała być moja wina.
Przez znajomą mojej menadżerki, zostałam zapisana na tak zwane "wolontariaty". Dzięki temu spacerowałam sobie po hollywoodzkim chodniku w środku Los Angeles całkowicie legalnie. Zawsze marzyłam, aby się tu znaleźć, dla samej atrakcji, czy wstawieniu na insta zdjęcia nazwy tej dzielnicy. Nigdy się jednak nie spodziewałam, że będę grać tu własny koncert.
Gdy zaczęłam robić zdjęcia różowych gwiazd, ktoś położył mi rękę na ramieniu. Zastygłam w bezruchu, a puls mi przyśpieszył. Ktoś przekroczył moją przestrzeń osobistą celowo. Zerknęłam kątem oka na dłoń. Wyglądała na męską. To był przypływ odruchu. Całkowicie niekontrolowany przeze mnie. Odwróciłam się z prędkością świ.... z prędkością odwracającego się szybko człowieka i dałam gościowi z liścia.
- Co to było?- usłyszałam niezadowolony, ale znajomy głos.
Skarra.
- To był twój błąd.- syknęłam.
W środku odetchnęłam z ulgą, że to nie był przypadkowy przechodzień, który się po prostu pomylił.
- Co ty tu tak właściwie robisz?- dodałam po chwili.
Chłopak nie odwracając się wskazał na bilbord za nim, na którym widniał Vince, on, Dingaan i Dooma oraz po drugiej stronie był Tony Vern, John J. Johnson Junior, Thaddeus Tharrington Trzeci oraz Chuck T. Chipperson. Skąd znam te imiona? Nauczyłam się ich dla beki, bo są w mega śmieszne. Dwie drużyny przedzielał piorun z napisem "V.S.".
- Aha. To powodzenia.- powiedziała od niechcenia, chcąc odejść, ale zatrzymała mnie dłoń na ramieniu.
- Znowu chcesz oberwać?- zapytałam z nutką rozbawienia w głosie.
- Nie, ale chciałbym pogadać. Wiem co tu robisz.- mówił zadowolony.
Spojrzałam się na niego zmartwiona.
- Skarra, brakuje ci jodu w organizmie.- oznajmiłam.
- I niby skąd to wiesz?- podważył moje rozeznanie.
- Chorujesz na ciężką przypadłość. Widać to na pierwszy rzut oka.-
- Jaką?-
- Kretynizm.-
Wywrócił oczami. Wiedziałam, że nie da mi spokoju. Byłam w sumie ciekawa czy chce mi dać jakiś fajny i śmieszny warunek.
Skręciliśmy w mało uczęszczaną uliczkę. Szliśmy, tak, aż skapnęłam się, że chłopaka nie ma obok mnie. To były sekundy. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, a Skarra upadł na chodnik. Po chwili i ja oberwałam w miejsce w okolicach szyi. Nim zdążyłam wyłapać kto to był. Padłam nieprzytomna tuż obok chłopaka.
*
*
*
Kiedy się odcknęłam nie wiedziałam, gdzie jestem. Skarra leżał na podłodze dalej nieprzytomny. Wstałam i rozejrzałam się dokoła.
Stary opuszczony budynek, prawdopodobnie po jakieś elektrowni. Ściany były z metalu, tak samo, jak drzwi. Okna umieszczone wysoko z kratami w sobie. Przez pół pomieszczenia przebiegały różne rury i tego typu rzeczy. Jedynym źródłem dźwięku, była stara wentylacja, której wiatraki huczał.
Podeszłam do nieprzytomnego i zaczęłam lekko klepać go w policzek.
- Skarra, weź się ocknij.- powiedziałam.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfictie"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...