Powolnym krokiem szliśmy w stronę boiska... powolnie szłam tylko ja. Gdy wyszłam z cienia holu, moje nieprzyzwyczajone oczy zetknęły się z tak potężną dawką słońca, że przez chwilę nic nie widziałam i nie tylko ja miałam tego typu problem.
- Mac, widzisz to, co ja?- zapytała prezenterka.
- Tak, a raczej nie widzę, bo brakuję mi przed oczami Trenera Supa Strikas.-
- To nie codzienne zagranie trenera czerwonobiałych.- dodała.
Spojrzałam na Ura Giri. Wyglądał na zbyt pewnego siebie, wiedząc, że ojciec może przyjść w każdej chwili... jakby wiedział, że nie przyjdzie.
Tsuki! Szlag ją! Jestem pewna, że brała w tym udział. Zabrała mi notatnik i zobaczyła, że jestem do niczego, więc dlatego jestem tu sama.
Mijały pierwsze minuty meczu. Dosłownie sparaliżowało mnie i mi mózg, jak jeszcze w ogóle tam jest. Nie byłam w stanie w ogóle myśleć na żaden temat.
Pustka.
Rozejrzałam się na boki. Musiałam się upewnić, że to dzieje się na prawdę. Taty nie było. Taktyki nie było. Nie było nic. Zostałam sama i to w głównej mierze ode mnie zależało, czy będziemy mieli minimalne szanse na wygraną. Nie mogłam liczyć na łut szczęścia, że ojciec nagle pojawi się obok mnie. Z góry zmuszona byłam założyć najgorszy scenariusz, że w ogóle się nie pojawi.
Z ręką na pulsie obserwowałam, jak sprawdza się moja początkowa taktyka... a raczej, jak się NIE sprawdza. Strzelcy zostali zablokowani w najbardziej oczywisty sposób. Przejechałam sobie dłońmi po twarzy, a gdy tylko spojrzeli się w moją stronę, zakręciłam wskazującym palcem w powietrzu.
Tata używał tego znaku jako odwrócenie taktyki. Domyślałam się, że to też nie zadziała, ale potrzebowałam czasu.
Wzięłam głęboki wdech i wydech. Trzeba zacząć działać. Nie widziałam innego wyjścia. Moja początkowa strategia nie działała... ale nie była też zła... tak mi się wydawało. Wymagała jedynie paru modyfikacji.
Zaczęłam uważnie przyglądać się kartce, gdzie narysowałam rozstawienie graczy Nakamy na boisku. Zaczęłam analizować każdy możliwy krok. Przed oczami malowały mi się kolejne możliwości. Z łatwością mogłam przewidzieć ich kolejny krok.
Publiczność była w ekstazie, a atmosfera na stadionie była elektryzująca. Może to ona pobudziło moje zwoje do roboty? Najwyraźniej pod presją pracuję mi się najlepiej.
Nagle dostałam olśnienia. Spojrzałam na tablice wyników. Minęło już prawie 20 minut meczu? Co? A wynik? Zero do owalnego zera. Zasługa bramkarza i... obrońców. Nawet nie chce myśleć, jak długo będę musiała słuchać stęków Northa.
Użyłam tajemnego kodu... czyli zwróciłam się do sędziego z tablicą na aucie. Już po chwili trzech zdyszanych, jak ja po pięciu minutach biegu, graczy stało przede mną.
- Gdzie trener?- zapytał Shaker.
- Nie mam pojęcia. Musimy założyć, że nie zdąży na mecz.-
- Przekazał ci może jakąś strategię?- podpytał zrezygnowany Klaus.
I tu chwila zastanowienia. Powiedzieć im, że nie, że to jest moje dzieło? Mogą mieć wątpliwości i nie trzymać się planu. Z drugiej strony nie miałam teraz siły i czasu na wciskanie im kitu.
- Taaaak, dokładnie.- zaczęłam ironicznie.
- Barany! Oczywiście, że nie! Jak niby miałby to zrobić, skoro nie raczy nawet odebrać telefonu?- syknęłam.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfic"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...