Muszę to napisać, zanim ktoś weźmie cokolwiek na poważnie. Otóż fascynuje mnie temat 2WW, także jest tu wplecione całkiem dużo nawiązań. WSZYSTKO MA OCZYWIŚCIE CHARAKTER HUMORYSTYCZNY (tylko tyle w jakim stopniu pozwala w ogóle ta sytuacja, w końcu nie jest to temat do żartów).
Przypomnienie:
Pochyłą czcionką niemiecki
Pochyła podkreślona czcionka polski
♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎
Przylecieliśmy do Bawarii. Jako że Niemcy graniczyły z Polską, czułam się niemal jak u siebie... w zasadzie jedyne co łączyło te dwa tereny to podobny klimat. Ciągle przebywałam w miejscach, gdzie temperatura nie spadała poniżej 15 stopni. Tu było tylko 3. Wysiadając z samolotu, poczułam przeszywający mnie chłód. Nie było to jednak nic nieprzyjemnego. Wręcz przeciwnie oblało mnie wielkie ukojenie.
- Masz w tej chwili założyć kurtkę. Co ty sobie wyobrażasz? Chcesz się przeziębić?- odezwał się z pretensjami ojciec, przerywając moją chwilę szczęścia.
- Mam to gdzieś.- odparłam, nie celowo podwyższając mu tym samym ciśnienie.
Tata zdenerwowany odszedł ode mnie w stronę jakiegoś wojskowego. Zamierzałam się cieszyć panującym tu warunkami atmosferycznymi.
- Grubo, dopiero przylecieliśmy, a ty już wkurzyłaś Trenera.- skomentował Klaus.
- Grubo? Grubo to ty masz puchu w kurtce. W ogóle co ty na siebie założyłeś?- zapytałam zdezorientowana.
- Właśnie, to kurtka, czy pierzyna z rękawami?- dopiął się pod moje pytanie North dygoczącym z zimna głosem.
To był cudowny widok. Wszyscy trzęsą się z zimna niczym galarety, a ja czułam się jak ryba w wodzie.
Podniosłam głowę do góry. Od pewnego czasu z nieba drobnymi płatkami spadał śnieg. W końcu miasto, przy którym znajdował się stadion, było u podnóża alp.
- Drodzy Strikas, odpocznijcie po podróży. O 18 zapraszamy na salę główną, gdzie odbędzie się przyjęcie z okazji 90-lecia istnienia naszego klubu.- powiedział dość uroczystym głosem trener miejscowej drużyny.
W recepcji każdy dostał klucz i rozszedł się do swoich pokoi. Mój jako jedyny był piętro wyżej. Oznaczało to spokój i nadzieję, że tacie nie będzie się chciało do mnie spacerować, by robić jakieś dzikie kontrole.
Wchodząc do środka, przypomniał mi się bardzo ważny fragment z mojego pakowania. Mój mózg chciał mnie w ten sposób uświadomić, że moja elegancka kreacja przygotowana na bankiet, dalej wisi w moim pokoju na wieszaku, na drugim krańcu drugiego kontynentu.
I teraz opcja jeden i dwa. Pójdę powiedzieć o tym ojcu i zginę, czy nie powiem o tym ojcu, pójdę w losowych ciuchach i zginę.
Wybór był trudny.
Dobra, przynajmniej zginę, nie robiąc wcześniej z siebie debila przed innymi ludźmi.
Szybko znalazłam tatę na korytarzu. Ucieszyło mnie to, ale zwolniłam krok, gdy zauważyłam, że rozmawia, a raczej wykłóca się z Shakerem. Choć tak właściwie tata nic nie mówił. Wyglądał jak wtedy gdy ja mu coś mówię, a ten udaję, że mnie sucha, a to, co słyszy ma dla niego jakiekolwiek znaczenie. To nie był odpowiedni moment na suszenie mu głowy. Zdecydowałam, że zrobię w tył zwrot.
- A ty dokąd?- usłyszałam słowa ewidentnie skierowane do mnie.
W tej samej chwili wstrzymałam oddech i powoli odwróciłam się z powrotem w jego stronę. Niechętnie podeszłam, nic nie mówiąc.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfiction"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...