Rozdział 55

639 49 55
                                    

- Ty sobie chyba żartujesz.-

- Z czym? Przecież jeszcze nic nie powiedziałam.-

- Na pewno tak nigdzie nie pójdziesz. Masz się przebrać.- nakazał.

- Ale ja wyglądam normalnie, jak przeciętna dziewczyna w moim wieku idąca na imprezę.-

Ubrana byłam w czarną krótką, przylegającą sukienkę z odsłoniętym obojczykiem i ramionami. Miała piękne lekko bufiaste rękawy, które zwężały się przy końcach. Założyłam do niej czarne szpilki z zapięciem przy kostce. Cały Look dopełniały srebrne dodatki biżuterii i moje lekko podkręcone włosy na lokówce.

- Zaraz nie będzie żadnej imprezy.-

Przygryzłam policzek od środka i się dalej nie kłóciłam. Przebrana wróciłam na dół.

- Zadowolony?-

- Czy to jest płaszcz?-

- To jest sukienka. Jak się nie znasz na częściach garderoby, to się nie odzywaj. Nie znasz się w ogóle na najnowszych trendach, więc oczym my w ogóle rozmawiamy?- zaatakowałam.

Tata tylko machnął na to ręką.

- Idź już.- oświadczył.

Za chwilę pod dom podjechał biały Mercedes.

- Cześć.- powiedziałam, wsiadając do środka.

- Aria, czemu masz na sobie płaszcz?- rzucił pytaniem Castiel.

- Nawet nie pytaj.-

*

*

*

- Kto tak właściwie organizuje tę dużą imprezę.-

- Nie dużą, tylko Gigantyczną. To jest coś naprawdę ekskluzywnego.- poprawiła mnie Megan.

- Organizatorem jest Rafael Walker. Chłopak z równoległej klasy.-

- Jego ojciec jest właścicielem eBay'a.-

- To, co on robi w RPA?-

- Czekaj, czy ty pytasz, co on robi w jednym z najlepszych liceów na świecie?-

- Nie ujęłabym tego lepiej.- mruknęłam ironicznie.

- A jest jakaś okazja, czy tak po prostu robi masywną libację?-

- Ma urodziny.-

- Urodziny? Kurde, nie mam żadnego prezentu.-

- Jego dwudzieste tak konkretnie.- doprawił Castiel.

- Spokojnie Aria, Walker nie oczekuję od nas prezentów, ta impreza jest głównie na pokaz, żeby każdy mógł zobaczyć, ile to on nie ma znajomości.-

- Lia.- skarcił ją chłopak.

- Pamiętaj, o kim mówisz.- napomniał.

- Długo jeszcze?- zapytałam, by zmienić temat, przez który zaczynało robić się nie przyjemnie.

- Już nie daleko.-

- To samo mówiłeś pół godziny temu.- powiedziałam z pretensją.

- Co ja ci poradzę, że mieszkają na obrzeżach?- odparł z pretensją.

- Sam jesteś siebie winny. Trzeba było bardziej sprecyzować te twoje "już nie daleko". Zepsułeś Arii humor do imprezowania.- powiedziała spokojnie Megan, widząc moją skwaszoną minę.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz