Rozdział 78

697 54 58
                                    

- To ja wpadnę innym razem!- krzyknęłam od wejścia.

- Nie no co ty? Zapraszam, zapraszam.- mówiła udawanym miłym głosem Gwen z patelnią w ręku o średnicy co najmniej 28 cm.

Już zdążyłam jej powiedzieć o moim spotkaniu ze Skarrą i tym, że mu odpuściłam wszystkie grzechy. To był błąd.

W końcu jednak weszłam do środka. Usiadłam przy wyspie kuchennej, gdzie dziewczyna kroiła warzywa i zaczęłam jej o wszystkim opowiadać.

- Czekaj. Tony Vern zamknął cię i Skarrę w jakimś opuszczonym metalowym budynku?- zapytała powoli, akcentując każde ze słów.

- Tak, to był chyba najpiękniejszy bliżej nieokreślony czas w moim życiu.- odparłam, patrząc do góry i jednocześnie przeczesując sobie końcówki włosów palcami.

- Chciałaś chyba powiedzieć najgorszy.-

Spojrzałam się na nią zdziwiona. Już byłam bliska, by zaprzeczyć, ale zobaczyłam jej tnące spojrzenie.

- Tak, tak, masz rację, najgorszy.- poprawiłam, udając, że przechodzą mnie przy tym ciary.

- No i to chciałam usłyszeć.- powiedziała zadowolona.

- Chyba mam nowego crusha.- oznajmiłam, długo bijąc się z myślami.

- Nowego? To był jakiś wcześniejszy?-

- Tak, ale całkiem dawno temu.-

- To, kto jest twoim księciem z bajki?- zapytała Gwen, krojąc marchew.

- Skarra.- odpowiedziałam zadowolona, bez żadnych wcześniejszych przemyśleń.

Niemal sekundę później po kuchni rozniósł się dźwięk łamiącego noża. Moja mina się nie zmieniła, ale z przerażeniem w oczach spojrzałam się w stronę kobiety.

- Chciałam go wbić w deskę, ale nie przemyślałam, że jest za cienki.- wytłumaczyła zawiedziona.

- Ehh... to jeden z najwygodniejszych noży. Trudno...- powiedziała dziwnie spokojnie, wzruszając ramionami.

- Zarąbie gnoja siekiera.- dodała po chwili, trąc dłoń o dłoń.

Nie wyglądało na to, by przejęła się wagą swoich słów.

- Czemu? Co? Dlaczego?-

- Bo to kurwa kawał chuja. Tacy ludzie się nie zmieniają. Raz cię wykorzystał, zrobi to i po raz drugi. Ale drugiego razu już on nie przeżyje.- odparła z uśmiechem.

- Gwen...- zaczęłam, biorąc porządny wdech i wydech.

- To jest tylko mój crush, czyli coś poza moim zasięgiem.-

- Ari, Ari... nie urodziłam się wczoraj.-

- Mówię poważnie. Przez umowę podpisaną ze Strike, nie mogę się umawiać z gośćmi z innych drużyn i najlepiej powinnam trzymać od nich całkowity dystans.-

- No właśnie. Trzymaj dystans, bo Skarra na nic więcej nie zasługuje.-

- No ale mnie przeprosił.-

Gwen zakrztusiła się powietrzem.

- CO!?- wykrzyczała.

- No powiedział, że mnie przeprasza.- rozbudowałam wypowiedź.

- Ari, chyba coś ci się przesłyszało. To jest Skarra. On nawet nie ma takiego słowa w swoim słowniku.-

- Jestem pewna, że właśnie to powiedział.-

Nie prawda. Teraz wcale nie byłam tego taka pewna. Gwen miała rację. To była czysta abstrakcja.

- Weź się w garść. Dałaś się ze sobą wyruchać już dwa razy jak małe dziecko.-

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz