Rozdział 64

503 60 26
                                    

- Co tu robisz? Myślałam, że nie jesteś fanem chodzenia po galeriach.- zażartowałam, widząc liczne papierowe torby z kolorowymi nadrukami w jego dłoniach.

- Nie kłamałem. Za dwa tygodnie wylatujemy na mecz do Fortecy. Warto uzbroić się w coś cieplejszego. Przyszłaś tu z kimś?-

- No, ze znajomymi na kawę.-

- Mam nadzieję, że ci nie przeszkodziłem.- odparł zakłopotany.

- Nie, luzik. I tak tata ma za chwilę przyjechać. Znowu jest na mnie wściekły.- wypowiedziałam ostatnie zdanie przyciszonym głosem.

- Też będę już wracał do domu. Dotrzymam ci towarzystwa.-

- Jeśli ci się nigdzie nie śpieszy. Pewnie i tak trochę mu zejdzie, za nim tu przyjedzie.- odparłam.

Zaczęliśmy powoli iść w stronę wyjścia.

- Dobra, to co zrobiłaś tym razem?- zapytał lekko rozbawiony.

To, że ojciec chciał mnie rozszarpać, nie było dla niego żadną nowością. W końcu nikt nie wytrącał go z równowagi tak dobrze, jak ja, nawet jeśli nic nie zrobiłam. To był czysty talent.

- Rozmawiałam z nim, gdy moje towarzystwo odwalało dziwne scenki, że niby pije i pale. Znowu mi zrobi w domu kolejny wywód.-

- Cały Trener... właśnie, będziesz jutro na treningu? Trenera ma nie być. Wiesz coś o tym?-

- A, tak idę do... lekarza. Jestem jeszcze niepełnoletnia, więc musi iść ze mną.-

- Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony.

- Tak, to tylko badania profilaktyczne.-

- To dobrze. Trzeba dbać o zdrowie.-

Wyszliśmy na zewnątrz i oparliśmy się o wielkie betonowe donice z ozdobnymi drzewkami. Shaker położył swoje zakupy między nami. Dopiero teraz zauważyłam, że kupił łyżwy.

- Jest gdzieś tu lodowisko?- zapytałam.

W sumie byłam ciekawa, czy istnieje tu takie miejsce.

- Co? A, nie, niestety nie ma i chyba nawet nigdy nie było, ale w Bawarii o tej porze jest ich mnóstwo. Jedyna okazja, żeby sobie pojeździć.-

- Fajnie, też dawno nie jeździłam. Mogę pójść z tobą?- zapytałam z wielką nadzieją w głosie.

- Pewnie, o ile tylko Trener się zgodzi. Chyba żadne z nas nie chce kolejnych problemów.- podsumował wypowiedź spokojnym śmiechem.

- Tak, masz racje.- poparłam go.

- Twój transport.- powiedział, gdy znajome czarne auto stanęło na ulicy przed nami.

- Dzięki, że ze mną zaczekałeś. To widzimy się na odprawie.- pożegnałam się, machając przy tym ręką.

- Cześć.- odparł.

*

*

*

- Masz zakaz wychodzenia na spotkania ze znajomymi, dopóki nie znajdziesz sobie normalnych przyjaciół.-

- Przecież ci mówiłam, że sobie robią jaja.- prychnęłam.

Był na mnie zły, że musiał oderwać się od pracy i po mnie jechać, chociaż mu mówiłam, że nic niedozwolonego nie robię.

- Nie interesuję mnie to. Mojego zaufania jeszcze sobie nie odbudowałaś.-

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz