Rozdział 46

716 54 7
                                    

Dostałam opierdziel od wszystkich, że sobie zwiedzam i wymiguje się od treningów. O dziwo gracze byli na mnie bardziej wściekli niż tata.

Ehh... Zazdrośnicy.

Razem z Eleną czekałyśmy w moim pokoju na odpowiednią godzinę, by móc wyruszyć w teren.

- Wow... dawno nie zostawałam tu na noc. Ale się cieszę! Ten zamek ponoć jest nawiedzony.- powiedziała podekscytowana.

- Cieszyć to się będziesz, jak meble o trzeciej w nocy zaczną tańczyć makarenę.- mruknęłam, związując włosy w wysokiego kuca.

Ja już sobie to obiecałam. Niech tylko coś się samo ruszy. Wybiegnę stąd tak szybko, że przebije barierę dźwięku.

Zegar wybił godzinę drugą.

- Gotowa? Już czas.-

Za moją namową ubrałyśmy się w jakieś czarne ciuchy. Im mniej pod osłoną nocy widoczne będziemy, tym lepiej dla nas. Elena nie do końca to ogarniała i spierała się ze mną do ostatniej minuty.

Wyszłyśmy na ciemny korytarz. Blask naturalnego satelity w mniejszym stopniu oświetlał nam drogę.

Nagle zza zakrętu wyłonił się cień. Nim Elena zdążyła to ogarnąć, szybko zaciągnęłam ją za kotarę i zakryłam jej usta. Tajemnicza postać przeszedł obok nas i poszła dalej.

- Co to było?- zapytała przestraszona tylko dlatego, że ja byłam przestraszona.

- Mój tata.- wyszeptałam.

Serce mi biło potwornie. Elena się skrzywiła.

- Nie, żeby coś, ale chodzi za cicho jak na swoją posturę.-

- Wiem, to utrudnia naprawdę dużo rzeczy.-

- Jutro jest mecz. Nie wiem, nie woli się przed nim wyspać?-

- Ty się o to nie martw. On zwykle sypia z 4 godziny.-

- Jak 4? Tak się nie da.-

- Spokojnie, ja odsypiam za nas dwojga po 12.-

*

*

*

- Dawaj, dawaj.- pośpieszała mnie szepcząc, gdy przedostała się na drugą stronę ohydnego ogrodzenia.

Również wspięłam się po jego ściance i zgrabnie wylądowałam na ususzonym trawniku. Już wiem co czują wszystkie osoby którym nie daje spać z powodu moich iście mądrych planów.

- Lia, przebacz mi proszę.- mruknęłam zaspana.

- Co? Pobudka Aria.-

Pstryknęła mi dwa razy przed oczami, co pomogło mi odpędzić jadące pokłady melatoniny.

- Mamy ważną misję.- powiedziała Elena, która ewidentnie nie zrozumiała mojego mamrotania.

- Przypomnij mi po co mu są te rękawice?-

- Żeby wygrać mecz.-

Spojrzałam na nią zdziwiona.

- Przypomnij mi, czemu ci pomagam, skoro drużyna mojego ojca może przez to przegrać?-

- Bo Supa Strikas ponoć wygrywają uczciwe.-

- Nie przekonałaś mnie.-

- Jak ich nie odzyskam, dostanę szlaban do końca życia na wszystko.-

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz