Rozdział 85

453 47 6
                                    

Zwiewałam, tak jakbym uciekała przed mordercą. Adrenalina była taka sama. Najgorsze było to, że dalej nie miałam telefonu. Poruszałam się na czuja w jedną stronę. Za wszelką cenę musiałam być nieuchwytna. Już widzę, jak im mówię, że idę do klubu striptiz.
Kazaliby mi się puknąć w głowę i nie gadać głupot.

Przemieszczałam się przez tłumy ludzi, idąc szybkim krokiem. Widok każdego czerwonego ubrania przyprawiał mnie o zgon.

Przechodziłam przez imprezową część Ibizy.

Co ja mówię?

Całe miasto to jeden punkt melanżu na mapie. Zobaczyłam neonowy napis nad jednym z klubów. Przypomniały mi się słowa El Ariette.

Tu pracowała, za nim poznała tatę. Nie chciałam myślami wracać do tego, że to może być, w jakimkolwiek stopniu prawda. Mimo wszystko postanowiłam wejść do środka. Później będę tylko żałowała.

Pchnęłam drzwi z ciemnego szkła. Choć była dopiero trzynasta, w środku już roiło się od ludzi. Typowy klub ze striptizem.

Od razu zaczęłam żałować, że tu weszłam.

Pierwszy krok już za mną, nie ma sensu wracać na start. Pracowała w wojsku, może to była jakaś przykrywka. Myśląc w ten sposób, dużo rzeczy składało się w jedną całkiem logiczną całość.

Podeszłam do lady, przy której stała kobieta o typowo hiszpańskim kolorze skóry, prostymi długimi włosami spięte w wysokiego kuca. Miała na sobie różowy gorset, bieliznę, do której podpięte były pończochy, mankiet na nadgarstkach i muszkę na szyi. Zrozumiałam, że jest zbyt młoda, by pamiętać moją matkę.

- Coś podać?-

- Gdzie znajdę właścicielkę klubu?-

- na prawo, windą 3 piętro.- powiedziała, ilustrując mnie wzrokiem.

- Nowa do pracy?- zapytała, ale nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo już poleciała na drugi koniec metrowego blatu.

Spojrzałam się na siebie. Czy ja wyglądam jak striptizerka?

Poszłam, jak powiedziała. Drzwi windy się otworzyły. Przede mną był krótki korytarz i tylko dwa różne wejścia naprzeciwko siebie. Na tych po prawej pisało zastępca, a na drugich zarządca. Ze stresem w środku, zapukałam do drzwi po lewej.

- Invito! Invito!-

Nie zrozumiałam ani słowa. Niepewnie weszłam do środka.

- Przepraszam, pani jest tu właścicielką?-

- Od początku do końca.- powiedziała, nie zawracając na mnie uwagi.

Nie do końca wiedziałam, jak zacząć temat. Było trochę niezręcznie.

- Chciałam się zapytać, czy znała pani moją mamę, pracowała tutaj.-

- Słońce, jak widzisz, dużo kobiet tu pracuję, nie spamiętam wszystkich.-

- Ale może ma pani zapisane gdzieś w dokumentach, miała na imię Angela Corvere.-

Kobieta zamarła przez chwile w bez ruchu.

- Jesteś jej córką?- zapytała, odwracając się w moją stronę.

- Jesteś jej córką.- powiedziała, zanim zdążyłam zareagować.

Podeszła do mnie zaczęła przekręcać mi twarz we wszystkie strony, patrzeć w oczy i obracać mną a boki.

To było dziwne.

- Jesteś strasznie do niej podobna.-

- Czyli znała ją pani.-

- Jestem Inés Préz Moreno. Angela była moją wspólniczką.-

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz