Od pierwszego dnia szkoły... mojego pierwszego dnia szkoły minęło sporo czasu.
Ja jak to zwykle miewam w zwyczaju, zdążyłam już załapać masę jedynek i 7 razy tyle szlabanów od kochanego taty. Dziś miała się odbyć tygodniowa wycieczka integracyjna do Australii, krainy węży, pająków i najróżniejszego szatańskiego robactwa.
Odnoszę dziwne wrażenie, że na wieść o moim wyjeździe tata się niezmiernie ucieszył. To było dziwne, ale postanowiłam nie brać tego do siebie.
Samolot po 13-godzinnym nudnym locie wylądował na lotnisku w Sydney.
- Mówisz, że już tu kiedyś byłaś, tak?-
- No. Miasto jadowitych pająków.- powiedziałam, a zimne dreszcze przeszły po moim ciele. Cała szkoła zabrała się na dziedzińcu przed taśmą z bagażami.
- Uwaga! Słuchajcie uważnie!- krzyknął od niechcenia dyrektor.
- W planie mamy zwiedzanie pływającego stadionu, Sydney Opera House i to tyle. Resztę czasu macie jak zwykle do własnej dyspozycji, więc proszę mi i nauczycielom nie zawracać głowy. Przypominam tylko, że to wasi opiekunowie prawni są za was odpowiedzialni, więc powinniście w miarę norm moralnych przestrzegać panującego tutaj kodeksu karnego i cywilnego. Nikt z pracowników szkoły nie będzie odbierać was z aresztu. Kieruje to przede wszystkim do Jamesa i Nicka. W niedziele o 7 mamy samolot. Nie będziemy czekać na spóźnialskich.- powiedział, uśmiechając się szyderczo pod koniec.
Widać było, że ta „wycieczka” jest zorganizowana głównie dla grona pedagogicznego. Dopełniając, jeżeli miałaby istnieć na tym świecie tylko jedna istota, która mnie przeraża, byłby to właśnie ten facet.
- Miło.- szepnęłam do Lii.
- No co ty?- zapytała ironicznie, podpierając się dłońmi boki.
- Gdzie mamy hotel czy coś?- zapytałam.
- Każdy musi sam sobie załatwić. Mamy czas do końca dnia.-
- Jezu, co to za szkoła? A co z naszymi bagażami?-
- Zostają na lotnisku, dopóki czegoś nie ogarniemy.- mruknęła niezadowolona, bezradnym głosem.
Już wiem, czemu ta cała wycieczka kosztowała tyle samo co najtańsze markowe buty sportowe.
W mojej głowie, nad moją głową zapaliła się lampka.
- Chyba będę mogła coś załatwić.-
- Serio?-
- Tak, tylko potrzebuję trochę czasu.- powiedziałam z diabelskim uśmiechem.
*
*
*
Nie bez powodu mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach. Każdy ruch tej upadłej istoty jest dokładnie przemyślany, a wszystkie działania, które wydają się nie mieć sensu, wspólnie zmierzają do jednego celu.
- A to jest najnowocześniejszy stadion.- powiedział trener Del Aqua.
Zaczęło się oprowadzenie. Kiedy wreszcie doszliśmy do boiska, mogliśmy zobaczyć trenujących zawodników Hydry. Akcję " załatwić sobie lokum na tydzień” uważam za otwartą.
- Liquido!- krzyknęłam zadowolona, idąc w jego kierunku.
Piłkarza tak jakby zmroziło.
Odwrócił się w moją stronę.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfiction"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...